Jeszcze w 2004 roku między budynkiem Biura Wystaw Artystycznym i Planetarium a restauracją Andromeda - teraz jest tam Biblioteka Multimedialna Planeta 11 - była oaza zieleni z drzewami i basenami. Stało tam także pięć współczesnych rzeźb polskich i bułgarskich autorów. - To było cudowne miejsce - mówi Małgorzata Jackiewicz Garniec z BWA. - Rośliny były w bardzo dobrym stanie, bo o nie dbaliśmy. Tylko wyposażenie wymagało renowacji, bo obiekt jest z 1973 roku. Atrium było integralną częścią budynku zaprojektowaną razem z nim. Gdy zaczęła się adaptacja pomieszczenia po Andromedzie na bibliotekę multimedialną, pojawił się plan, by zmienić także wygląd placyku między BWA a Planetą 11. - Niemiecki architekt, który projektował bibliotekę, przedstawił koncepcję [nowego atrium - red.], szczegółowy projekt powstał w urzędzie miasta - opowiada Danuta Pol-Czajkowska, dyrektor miejskiej biblioteki publicznej. Mimo że pracownicy BWA i architekci z SARP-u protestowali przeciwko zmianom i niszczeniu zieleni, rośliny zostały usunięte, a placyk wyłożony białymi płytami chodnikowymi. Nie pomogły nawet interwencje u Czesława Małkowskiego, prezydenta miasta - podaje gazeta.pl. Obawy protestujących sprawdziły się w stu procentach. Nowe atrium nie zdało egzaminu. Pozbawione dawnych roślin i wody przypomina betonową pustynię, latem temperatura dochodzi tam do 60 st. C., w słoneczny dzień nie sposób wejść do niego bez ciemnych okularów - tak razi światło odbijające się od białych płytek. W efekcie nie lubili tu zaglądać ani ludzie korzystający z biblioteki, ani odwiedzający galerię. Kiepsko wyglądały też rachityczne krzewy w wielkich betonowych donicach - po deszczu stała w nich woda, a wysokie temperatury nie sprzyjały wegetacji. Jeszcze nie wiadomo, jak po obecnych zmianach będzie wyglądał plac między BWA a Planetą 11. Zależy to od tych samych urzędników, którzy trzy lat temu zdecydowali o wyłożeniu atrium betonem - podaje gazeta.pl.