Jak powiedziała z-ca dyrektora wydziału gospodarki nieruchomościami w starostwie powiatowym w Olsztynie Katarzyna Grzybowska, to pierwsze takie pozwy, jakie wpłynęły do powiatowego samorządu. W pierwszym pozwie dawny właściciel domaga się 800 tys. zł za 19-hektarową nieruchomość w Spręcowie w gminie Dywity. Drugi pozew dotyczy rekompensaty także w wysokości 800 tys. zł za 26 ha w Podlejkach w gminie Gietrzwałd; trzeci opiewa na kwotę 350 tys. zł za 20 ha ziemi w Kaplitynach w gminie Barczewo. Grzybowska podkreśliła, że są to roszczenia, których starostwo z mocy prawa nie może wypłacić. Dlatego odpowiada byłym przesiedleńcom, że muszą występować z żądaniami na drogę sądową. Jak dodała pozwy są konsekwencją stwierdzenia przez wojewodę warmińsko-mazurskiego, iż decyzje o przejęciu przez Skarb Państwa nieruchomości od przesiedleńców, którzy wyjechali na stałe do RFN w latach 70. odbyły się niezgodnie z prawem. Wyjaśniła, że przejęcie gospodarstwa na rzecz Skarbu Państwa wówczas powinno następować po złożeniu przez gminę wniosku o odpowiedni wpis do ksiąg wieczystych. Powinno ono nastąpić, gdy wobec właścicieli, którzy opuścili swoje gospodarstwa, zapadła decyzja o utracie obywatelstwa. Tymczasem gminy wydawały decyzje administracyjne bez wniesienia odpowiedniego wpisu do ksiąg wieczystych i obecnie te decyzje są kwestionowane przez dawnych właścicieli lub ich spadkobierców. Jak podało biuro wojewody warmińsko-mazurskiego, od 2009 roku wojewoda wydał 9 decyzji unieważniających poprzednie postanowienia naczelników gmin o przejęciu gospodarstw na rzecz Skarbu Państwa. Decyzje te dotyczyły gospodarstw o ogólnej powierzchni 252 ha. W ocenie mecenasa Lecha Obary z Ruchu Prawników Przeciw Niemieckim Roszczeniom Rewindykacyjnym roszczenia dzieci tzw. późnych przesiedleńców, którzy w przeszłości wyjechali na stałe do Niemiec to początek nadchodzącej fali roszczeń. - Trudno społeczeństwu zrozumieć i wyjaśnić, dlaczego osoby w przeszłości zrzekające się obywatelstwa polskiego, porzucające mienie w Polsce i uzyskujące odszkodowanie w Niemczech za to mienie, dzisiaj - w lepszych czasach - podają się za obywateli polskich i domagają się zwrotu w naturze lub w pieniądzu porzuconych wcześniej nieruchomości - ocenił mec. Obara. Najbardziej znaną sprawą dotyczącą roszczeń byłych przesiedleńców na Warmii i Mazurach jest historia Agnes Trawny, która na mocy wyroku Sądu Najwyższego odzyskała swoje gospodarstwo w Nartach koło Szczytna. Rodziny Moskalików i Głowackich, które mieszkały przez 30 lat w tym gospodarstwie po wyjeździe Trawny do RFN, w ubiegłym roku musiały się z tej nieruchomości wyprowadzić.