Sąd Okręgowy w Olsztynie w połowie września wezwał braci W. do stawienia się we wtorek do aresztu w Olsztynie, by rozpoczęli odbywanie prawomocniej kary więzienia za zlinczowanie recydywisty Józefa C. - Moi klienci nie pakują się do aresztu, bo nie stawią się do odbywania kary. Napisałem do sądu wniosek o wstrzymanie jej wykonania - powiedział mecenas Piotr Afeltowicz, obrońca Krzysztofa i Mirosława W. Mec. Małgorzata Lubieniecka-Chełstowska, która reprezentuje Tomasza W., w rozmowie dodała, że stawienie się skazanych w areszcie tylko pogorszyłoby ich sytuację. - Sąd w Olsztynie na 12 października wyznaczył termin posiedzenia, na którym zajmie się wnioskami o wstrzymanie wykonania kary wobec braci W. Gdyby teraz stawili się oni w areszcie takie posiedzenie nie miałoby sensu. Wobec już osadzonych można tylko wnosić o przerwę w wykonaniu kary - powiedziała adwokat. Dodała, że "z całą pewnością sąd nie będzie ścigał braci W. za to, że nie stawią się we wtorek w areszcie". - W przypadku pierwszego wezwania do odbycia kary i złożeniu wniosku o wstrzymanie jej wykonania zwyczajowo skazany nie stawia się do aresztu, tylko czeka na decyzję sądu - dodał Afeltowicz. Piotr Afeltowicz przyznał także, że adwokaci przygotowują wniosek o kasację wyroku wobec braci W. Sami skazani zwrócili się o prawo łaski do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Niezależnie od działań adwokatów i skazanych w tej sprawie, w połowie września biuro prasowe Kancelarii Prezydenta poinformowało, że prezydent Lech Kaczyński postanowił o wszczęciu z urzędu postępowania ułaskawieniowego wobec trzech braci W. Jak napisano wówczas na stronie internetowej kancelarii, zgodnie z uruchomioną procedurą ułaskawieniową, przewidzianą w Kodeksie postępowania karnego, prezydent oczekuje teraz na odpowiednie dokumenty, które powinny zostać nadesłane przez Prokuratora Generalnego. Bracia Tomasz, Mirosław i Krzysztof W. w czerwcu zostali prawomocnie skazani za to, że 1 lipca 2005 zlinczowali we wsi Włodowo na Warmii recydywistę Józefa C. Mężczyźni oraz ich sąsiedzi w rozmowach z mediami i przed sądem przez kilka lat utrzymywali, że bracia zabili C., ponieważ ten im zagrażał (miał m.in. biegać po wsi z maczetą), ale Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał, że te tłumaczenia nie znajdują odzwierciedlenia w aktach sprawy. Sąd apelacyjny potwierdził jednak, że w dniu linczu policja nie zareagowała właściwie na prośby mieszkańców Włodowa o interwencję i nie wysłała na czas radiowozu - odpowiedzialni za to dwaj funkcjonariusze zostali prawomocnie skazani na kary więzienia w zawieszeniu.