Każda z ośmiu beczek ma 200 litrów pojemności. Według oznaczeń, jakie umieścił na nich producent, w środku jest substancja szkodliwa dla środowiska. - Nie mamy pewności, że ta substancja faktycznie znajduje się w środku - stwierdził w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztof Tomanek, zastępca komendanta iławskiej straży pożarnej. Prawdopodobnie pojemniki zawierają coś innego. Co to dokładnie jest? Będziemy wiedzieli po zbadaniu próbek, które dziś pobraliśmy - dodał. Same beczki najprawdopodobniej nie rozszczelniły się. Jeszcze dziś mają zostać wyciągnięte z rzeki. Jutro przejmie je firma, która zajmuje się utylizacją niebezpiecznych odpadów. Swoje próbki pobrała też inspekcja ochrony środowiska. - Wstępne badanie, które przeprowadziliśmy na miejscu, nie wykazało, by doszło do skażenia wody - poinformowała Krystyna Wątroba z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska - Ale przeprowadzimy jeszcze dodatkowe badanie w laboratorium, pełne wyniki powinniśmy poznać w połowie przyszłego tygodnia - dodała.