Według prokuratury Sebastian W. przez ostatnie dwa miesiące uporczywie napastował trzy osoby - dziewczyny w wieku 15 i 16 lat oraz pełnoletnią kobietę. Śledził je i nękał telefonicznie. Mężczyzna wystawał pod domami ofiar, podglądał, jeździł za nimi, próbował dotykać i całować. Działo się to w okolicach Bartoszyc (Warmińsko-Mazurskie). - Sebastianowi W. przedstawiliśmy zarzuty stalkingu wobec trzech osób oraz kierowania gróźb karalnych w stosunku do jednej z nieletnich - powiedział prokurator rejonowy w Bartoszycach, Radosław Snopek. Dodał, że poszkodowanych może być znacznie więcej, ale prawdopodobnie ofiary wstydziły się lub obawiały zawiadomić o przestępstwie. - Apelujemy, aby takie osoby zgłaszały się do naszej prokuratury - powiedział Snopek. Zatrzymany próbował uciec Podejrzanemu przedstawiono także zarzut stawiania czynnego oporu podczas zatrzymania i naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy. Bartoszycka policja zatrzymała Sebastiana W. w miniony wtorek, po tym jak funkcjonariusze zostali powiadomieni o mężczyźnie, który dziwnie zachowywał się w poczekalni gabinetu dentystycznego. Jak poinformowała rzecznik warmińsko-mazurskiej policji Mariola Plichta, przy próbie wylegitymowania mężczyzna podał fałszywe dane, a potem odepchnął funkcjonariuszy i zaczął uciekać. Po kilku minutach został zatrzymany. - Przy zatrzymaniu zza paska spodni wypadł mu młotek. Policjanci znaleźli przy nim 14 kartek formatu A4 z zapisanymi imionami i telefonami oraz płytę CD z elektroniczną książką telefoniczną - powiedziała Plichta. Miłe złego początki Dzięki znalezionym numerom telefonicznym policja dotarła do trzech poszkodowanych, które zdecydowały się złożyć zawiadomienia o stalkingu i zmuszaniu do tzw. innych czynności seksualnych. Jak ustaliła policja, Sebastian W. upatrywał sobie dziewczyny i młode kobiety na przystankach autobusowych. Początkowo był miły, próbował się z nimi umawiać, prosił o numery telefonów. Później proponował randki, dzwonił i wysyłał sms-y. Z czasem stawał się natarczywy - wyznawał miłość, żądał zbliżeń seksualnych i groził pobiciem. Ofiary czuły się zastraszone. To nie pierwszy raz Sebastian W. działał w warunkach recydywy, był już karany za podobne przestępstwo. We wrześniu 2011 r. opuścił zakład karny, w którym odsiadywał wyrok 3,5 roku więzienia za prześladowanie i napastowanie młodej warszawskiej dentystki Andżeliki K. Według warszawskich mediów, po opuszczeniu więzienia mężczyzna znów zaczął pojawiać się w pobliżu miejsca zamieszkania dentystki. W listopadzie stołeczna policja wszczęła postępowanie ws. niezastosowania się przez niego do wyroku sądu, który zakazał mu kontaktowanie się z poszkodowaną przez 15 lat od momentu opuszczenia więzienia. Wkrótce potem Sebastian W. wyjechał z Warszawy i zamieszkał u rodziny pod Bartoszycami, nie pracował. W czerwcu 2011 r. weszły w życie kary za uporczywe, złośliwe nękanie mogące wywołać poczucie zagrożenia - czyli tzw. stalking. Grozi za to kara do trzech, a nawet 10 lat więzienia.