Na inscenizację przyjechali miłośnicy rekonstrukcji bitew napoleońskich z Rosji, Białorusi, Litwy i Polski. Salwy oddawać będzie 15 armat i moździerzy. Uczestnicy wcielając się w żołnierzy francuskich i rosyjskich stoczą potyczkę, która będzie inscenizacją bitwy, do której doszło 4 lutego 1807 roku na tak zwanym Ruskim Szańcu. Wojska francuskie przed laty rozgromiły tam Rosjan dowodzonych przez generała Leontija Bennigsena. Od samego rana w sobotę dla uczestników Napoleoniady w Jonkowie przygotowano szereg atrakcji. W Domu Strażaka będzie można zwiedzać wystawę oryginalnych przedmiotów z epoki, zobaczyć przemarsz kolumny wojsk spod Domu Strażaka na Ruski Szaniec, obejrzeć obóz wojskowy, a w nim ćwiczenia, manewry, warsztaty saperskie i lazaret. O godz. 15.30 rozpocznie się inscenizacja bitwy wojsk francuskich z oddziałami rosyjskimi. Po niej dla miłośników głośnych wystrzałów przygotowano konkurs artyleryjski. Na powitanie wiosny z armat wystrzeliwane będą marzanny. Odbędzie się także biesiada napoleońska i pokaz fajerwerków. Organizatorzy spodziewają się przyjazdu 5-6 tysięcy widzów. Chcą, by inscenizacja napoleońska stała się drugim po bitwie pod Grunwaldem widowiskiem rekonstrukcyjnym na Warmii i Mazurach. Rafał Zasański, autor publikacji o bitwach i potyczkach 1807 roku na terenie gminy Jonkowo, przytacza historię związaną z obecnością wojsk francuskich i samego cesarza na Warmii południowej. W czasie, gdy cesarz Napoleon Bonaparte przyjmowany był przez proboszcza Jerzego Lilienthala w domu parafialnym w Jonkowie, gospodyni księdza zgłosiła, że została okradziona przez żołnierzy francuskich. Napoleon wysłuchawszy opowieści dziewczyny, miał rzec: "powinnaś wiedzieć, że nie wszyscy Francuzi są złodziejami" i wręczył jej kwit z autografem i prośbą, by go dobrze strzegła. Po paru latach do dziewczyny zgłosił się pewien urzędnik, który chciał jej wypłacić odszkodowanie w wysokości 1 tys. guldenów. Ta jednak zgubiła kartkę od cesarza i do wypłaty nie doszło.