Sprawa interwencyjnego skupu zboża w 2000 roku ciągnie się przed warmińsko-mazurskimi sądami od kilku lat. Prokuratura oskarżyła w sumie kilkudziesięciu rolników o to, że wbrew obowiązującym wówczas przepisom nie wozili zboża do elewatorów, a jedynie "wymieniali się" dokumentami, które poświadczały obrót ziarnem, które de facto cały czas było w jednym i tym samym elewatorze. Wśród oskarżonych w tej sprawie znaleźli się m.in. bracia R., którzy należą do potentatów rolnych w regionie, w sumie mają blisko 10 tys. ha ziemi. Część z oskarżonych w tej sprawie już kilka lat temu dobrowolnie poddała się karze - wyroki te są prawomocne. W oparciu o nie Agencja Rynku Rolnego wytoczyła oskarżonym rolnikom procesy o zwrot dopłat, które uzyskali na skutek interwencyjnego skupu zbóż, a rolnicy dopłaty te pooddawali. Grupa 19 oskarżonych, w tym bracia R., nie zgadzała się jednak ze skazującymi wyrokami sądów karnych i składali apelacje, które były uwzględniane. W środę Sąd Okręgowy w Olsztynie uznał, że choć - owszem - oskarżeni tworzyli fikcyjną dokumentację, to nie ponoszą za to winy. - To były inne realia, inne przepisy. Wtedy, by uzyskać dopłaty, trzeba było fizycznie przewieźć zboże do innego elewatora. Rolnicy wytwarzali więc dokumenty, że zboże przewozili, choć tego nie robili, ale nie należy się temu dziwić, bo wożenie zboża, setek ton, wymagałoby ogromnych nakładów finansowych, a de facto nic by nie zmieniało - powiedziała w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Faralisz, dodając, że o wadliwości tych przepisów mówili przed sądem nawet szefowie Agencji Rynku Rolnego. O tej wadliwości - zdaniem sądu- świadczy też i to, że już rok później przepisy te zmieniono. We wtorek sąd skazał na kary więzienia w zawieszeniu i grzywnę jedynie dwóch pracowników firmy skupującej zboże, którzy poświadczali nieprawdę w dokumentach, by wyłudzić nienależne pieniądze. Żaden z oskarżonych rolników nie przyszedł w środę do sądu. Wyrok jest nieprawomocny.