Z niewoli prosto na front. Rosyjskie rodziny załamują ręce
Wielu rosyjskich żołnierzy od miesięcy przebywa w ukraińskiej niewoli. Wynegocjowana niedawno wymiana jeńców była dla ich rodzin nadzieją, że już wkrótce zaginiony mąż lub ojciec powróci do domu. Tak się jednak nie stało. Odzyskanych jeńców czekało bowiem długie przesłuchanie przez FSB, a następnie wysłanie z powrotem na front.

W maju w Stambule strony rosyjska i ukraińska uzgodniły wymianę jeńców wojennych w formacie 1 tys. na 1 tys. Ostatnia tura tej wymiany odbyła się 25 maja.
Kilka dni później, podczas kolejnych rozmów obu stron w Stambule, zdecydowano o kolejnej wymianie - tym razem 6 tys. na 6 tys. Trwa ona do dziś.
Wracają z niewoli i znów są wysyłani na front
Gdy tylko rozpoczęła się czerwcowa wymiana, w rosyjskich mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się apele rodzin żołnierzy, którzy trafili do ukraińskiej niewoli. Żona jednego z jeńców zaapelowała w nagraniu wideo do władz, aby nie wysyłać jej męża ponownie na linię frontu. Okazuje się bowiem, że praktyka ta była nagminnie stosowana podczas wymian w maju.
Aleksiej Frołow przebywa w ukraińskiej niewoli od ponad roku. Rosjanin czeka na swoją kolej do wymiany. To jego żona, Marina, zwróciła się do władz z prośbą o odesłanie jej męża do domu - zgodnie z przepisami prawa.
Kobieta powiedziała dziennikarzom Sibir.Realii, że jeńcy wojenni po uwolnieniu są natychmiast odsyłani na linię frontu. - Nie pozwala im się nawet przytulić swoich bliskich - powiedziała.
"Według krewnych osób, które zostały już wymienione, żołnierze nie chcieli wracać na wojnę" - czytamy.
Rosjanin zaciągnął się dla pieniędzy. Teraz żałuje
W takiej sytuacji znalazł się także 23-letni Kiriłł Putincew z miasta Borzja w Kraju Zabajklaskim, z azjatyckiej części Rosji. W niewoli przebywał ponad rok.
- Mój brat ma sześć ran od odłamków na plecach i amputowane palce, a oni go rzucają z powrotem na front. Nie po to spędziliśmy 11 miesięcy, żeby go ratować z niewoli, żeby potem miał pójść na pewną śmierć. Powiedział, że zaciągnął się tylko dla pieniędzy. A teraz bardzo tego żałuje. Nie ma dnia, żeby nie żałował, że włączył się w tę wojnę - mówi dziennikarzom Jana, siostra pojmanego żołnierza.
W 2024 r. Putincew odbywał karę więzienia za kradzież. W momencie rekrutacji pozostał mu do odbycia rok służby w kolonii. Gdyby nie dołączył do armii, byłby teraz wolny.
- Teraz wolałby odsiedzieć swój wyrok, oczywiście. Ale na to też mu nie pozwolą. I co ważne, Kiriłł obiecał przed kamerą - "wymienią mnie, nie pójdę już walczyć". Z takim warunkiem umieścili go na liście do wymiany. Pod takim warunkiem go wymienili. Po co go siłą do tego zmuszają? - pyta oburzona siostra Putincewa.
Wojna Ukraina - Rosja. Moskwa wysyła odzyskanych jeńców na front
5 maja rodzina Putincewów została poinformowana o zbliżającej się wymianie. Dzień później siedzieli jak na szpilkach, czekając na spotkanie z Kiryłłem. Ostatecznie nie pozwolono mu wrócić do domu nawet na jeden dzień.
- Przywieziono ich do obwodu moskiewskiego, gdzie byli kilkakrotnie przesłuchiwani (przez funkcjonariuszy FSB - red.). Zaraz potem Kiriłła odesłano z powrotem do Ukrainy - do jednostki nr 95396. Tam powiedziano mu wprost: "Nie dostaniesz żadnego urlopu". Odmówili nawet wysłania go do wojskowej komisji lekarskiej. Przywrócono go do służby z naderwanym kręgosłupem i bez palców - dodaje Jana.
Jej brat przeżył załamanie nerwowe. Wysłano go do szpitala psychiatrycznego w Doniecku. - Dzwonię, a on nie rozumie, gdzie jest i co mu dolega. Nawet mnie nie rozpoznał. Jak ktoś taki może zostać wysłany na wojnę? - pyta Jana.
Krewni innych Rosjan przyznają, że wielu jeńców wysłanych na front podejmuje się próby odebrania sobie życia. To pozwala na tymczasowy pobyt w szpitalu. - Ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Niektórzy zostali opatrzeni i odesłani do jednostki - mówi redakcji jeden z rozmówców.
Wojna w Ukrainie. Rosyjskie rodziny bezradne
Żona innego rosyjskiego jeńca wojennego, Aleksieja, przyznaje, że choć jej mąż szykuje się do wymiany, to ona - po raz pierwszy w ciągu roku oczekiwania na wymianę - jej nie chce.
- Szukałam go tak długo, prawie pół roku, jak tam był (w niewoli - red.). A teraz widzę, jak tych wymienionych odwracają i wywożą z powrotem do Ukrainy. Ja już po prostu nie chcę tej wymiany. Okazuje się, że po wymianie z niewoli on znowu zostanie niewolnikiem - mówi Marina, żona Aleksieja.
- My, żony, matki jeńców, piszemy apele do rzecznika praw obywatelskich, do prezydenta, żeby po wyjściu z niewoli zabrali ich do domu, a nie na rzeź. Mam coraz większe przeczucie, że póki on tam jest (w niewoli - red.), to jest bezpieczny. Tam go nie torturują, mówi, że tam pozostanie przy życiu - dodaje.
Rosja. Jeńcy wracają na front. "Luka w prawie"
Obrońcy praw człowieka zauważają, że pomimo faktu, iż artykuł 117. Konwencji Genewskiej zakazuje przetrzymywania jeńców wojennych w służbie wojskowej po ich powrocie, władze zarówno Rosji, jak i Ukrainy, nie stosują się do niego.
- Wszystkie umowy z rosyjskim Ministerstwem Obrony są teraz de facto bezterminowe. W rosyjskim ustawodawstwie jest luka, zgodnie z którą, skoro teraz są aktywne działania wojenne, a nie rozejm, jeńcy wojenni pozostają w statusie personelu wojskowego. To znaczy, że ze względu na trwającą wojnę niewola nie jest powodem do zwolnienia z wojska - mówi Aleksiej, aktywista.
Źródło: Sibir.Realii