"Z częścią zespołu urwał się kontakt". Ukraińcy pracujący w Polsce reagują na wojnę
Choć rosyjskie czołgi, samoloty i śmigłowce wkroczyły na terytorium Ukrainy zaledwie kilkanaście godzin temu, wstrząsy wtórne tej wojny już teraz wyraźnie dotykają polskie firmy. Od małych startupów po korporacje IT. Wszędzie tam, gdzie pracują Ukraińcy, czwartek zaczął się od szoku. "Z częścią zespołu nie ma kontaktu. Robimy listy osób, które mogą przyjąć uchodźców" - mówią nasi rozmówcy.

- Khrysia, która jest ze Lwowa, powiedziała że zbombardowali bazę pod jej miastem, niedaleko od granicy z Polską. Ona siedzi biurko obok mnie. To jest surrealistyczne - słyszę, gdy pytam znajomą o sytuację w biurze. To średniej wielkości firma technologiczna z siedzibą w Krakowie, która zdalnie i na miejscu zatrudnia wielu Ukraińców.
- Nasi podwykonawcy z Ukrainy nie zdzwonili się na spotkania. Nie mają internetu, a z częścią nie ma kontaktu - relacjonuje Adam, zatrudniony u telekomunikacyjnego giganta.
- Atmosfera w firmie jest ciężka - przekazuje Kasia, pracująca w startupie. - Mamy biuro w Odessie. Obecnie trzy osoby znajdują się na granicy z Mołdawią. Jednej udało się przedostać, ale dwie pozostałe są w aucie i nie mogą już nigdzie kupić benzyny. Reszta zdecydowała się zostać, bo w okolicach Odessy mają rodziców. Proponowaliśmy im wcześniej przyjazd do Polski, ale nie zdążyli przylecieć na czas - mówi, wyraźnie poddenerwowana.
Wojna na Ukrainie. Kto może przyjąć uchodźców?
Podobne relacje pojawiają się w każdym miejscu i biznesie działającym w naszym kraju, który po przekroczeniu pewnej skali rozwoju - zdalne lub stacjonarnie - zatrudnia pracowników ze Wschodu. W Polsce przez lata wspólnego życia z Ukraińcami, mieszanych małżeństw i asymilacji obydwu narodów, nie da się już przejść obojętnie wobec konfliktu, który wkroczył na terytorium naszego sąsiada. Dzieje się on nie tylko w przestrzeni militarnej, ale - przede wszystkim - ludzkiej.
- Nasi pracownicy są mocno zestresowani. Firma ogłosiła, że zrozumie, jeśli w najbliższych tygodniach jakoś pracy spadnie i żeby zająć się swoim zdrowiem i bezpieczeństwem. Poza tym są tworzone listy osób, które mogą przyjąć uchodźców - relacjonuje Anna, managerka dużego holdingu energetycznego.
W wielu firmach, z którymi rozmawiałem, ukraińscy pracownicy otrzymali wsparcie psychologiczne oraz HR, działają również komunikacyjne "sztaby kryzysowe". Nie wszędzie panuje jednak wyłącznie atmosfera przygnębienia. - U nas jest różnie. Dzisiaj rozmawiałam z Dimą. On twierdzi, że jest "bezpieczniej, niż się może wydawać". Przekonuje, że "prezydent i armia są z nimi i nie trzeba się denerwować" - relacjonuje Karolina z Warszawy. Chwilę później dodaje jednak, że "połowa zespołu się spakowała i ucieka".
Bez względu na ciąg dalszy wojny Rosji z Ukrainą oraz możliwości jej eskalacji, już w pierwszym dniu ofensywy Kremla echo konfliktu odbija się w Polsce. - Kiedyś Polacy byli uchodźcami, teraz my musimy stanąć na wysokości zadania - mówi Adam. W tej postawie wszyscy moi rozmówcy - bez względu na firmy - są zgodni.
Według nieoficjalnych szacunków liczba Ukraińców żyjących i pracujących w Polsce przekroczyła obecnie milion osób. Zdaniem prof. Stanisława Gomułki, głównego ekonomisty BCC i byłego wiceministra finansów, ta liczba może znacznie wzrosnąć. - Jeżeli w Polsce wszystkich Ukraińców jest ok. 1 mln, to w ciągu kolejnych pięciu lat ta liczba może wzrosnąć nawet do 2 mln - twierdzi ekonomista.