Ukraiński wojskowy krytycznie o dowódcach. "Utrata ludzi, pozycji"
- To kompletne złudzenie, które prowadzi do śmierci personelu. Musimy mieć 100 procent pewności, że grupa podejdzie tam, gdzie jest wyznaczone, a nie kiwać palcem po mapie - twierdzi ukraiński dowódca ps. "Kurt". Żołnierz 28. oddzielnej brygady zmechanizowanej otwarcie przedstawił największe problemy Sił Zbrojnych Ukrainy, w tym niekompetencje dowódców prowadzących jednostki na linii frontu.
W rozmowie z RBC-Ukraina dowódca odniósł się do kwestii taktycznych porażek ukraińskiej armii m.in. na kierunku pokrowskim. Zdaniem wojskowego duże znaczenie w tej sprawie mają błędy poszczególnych dowódców, którzy nie potrafią przenieść teorii na praktykę.
- Niektórzy dowódcy nie opracowują planu podejścia do pozycji. To duży błąd, ponieważ ustawienie jednostki na pozycję to bardzo duża praca i cała operacja. Mam małą jednostkę. Zawsze, jeśli wejdziemy na nowe stanowisko, to po pierwsze, idę tam sam. Najpierw patrzę, gdzie muszę zebrać ludzi, co jest potrzebne - mówił.
- Zabieram ze sobą przynajmniej jednego żołnierza, który ze mną pójdzie, spisuje listę tego, czego potrzebujemy - dodał.
Zdaniem "Kurt'a" ważnym jest opracowanie kilku scenariuszy, różnych tras dotarcia do pozycji. Do tego należy mieć na uwadze także potrzebę przeprowadzenia rotacji i zaadaptowania nowych ludzi.
Wojna na Ukrainie. Ukraiński dowódca o poważnych błędach w dowodzeniu
Zdaniem dowódcy 28. oddzielnej brygady zmechanizowanej, obecnie w ukraińskiej armii jest wiele osób, które nie posiadają umiejętności odpowiadających zajmowanemu stopniowi. Według wojskowego, zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest wzięcie sierżanta, który ma duże doświadczenie na polu walki, niż dopuszczać do dowodzenia osoby, bez odpowiedniego przygotowania.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
- To kompletne złudzenie, które prowadzi do śmierci personelu. Musimy mieć 100 procent pewności, że grupa podejdzie tam, gdzie jest wyznaczone, a nie kiwać palcem po mapie i mówić: trzeba zmienić tę pozycję - podkreślił.
- U nas zdarzają się takie przypadki, gdy po prostu przesunęliśmy palcem na mapie, szliśmy zmienić jakąś jednostkę z innej brygady, a ich już tam nie było. Wróg tam był, my byliśmy bezpośrednio pod ostrzałem. Konsekwencją takich nieprofesjonalnych działań jest utrata pozycji, terytorium, ludzi i wszystkiego co masz - dodał.
-----