Ukraiński generał o zniszczeniu Mostu Krymskiego: Nie damy rady zaatakować
Siły zbrojne Ukrainy raczej nie zaatakują Mostu Krymskiego w najbliższej przyszłości - przekazał generał armii Mykoły Małomuża, szefa Służby Wywiadu Zagranicznego Ukrainy w latach 2005-2010, cytowany przez agencję Unian. Dodał jednak, że w końcu most będzie musiał zostać zniszczony.

- Po pierwsze, oczywiście most jest teraz bardzo chroniony, trudno go zneutralizować. To nie jest Most Antonowski w Chersoniu, na którym możemy przeprowadzać uderzenia systemowe. Aby zniszczyć Most Krymski, potrzebujemy dużych środków bojowych, niezbędnych do tłumienia systemu obrony przeciwlotniczej, który Rosja tam rozmieściła - zauważył Małomuż.
Według prognoz generała, Most Krymski w przyszłości nadal będzie celem Sił Zbrojnych Ukrainy. Stać się tak może w przypadku ofensywy na dużą skalę w kierunku Chersonia i Zaporoża. Wtedy pojawi się perspektywa okrążenia Rosjan na południu.
"Może to spowodować masową ucieczkę Rosjan z Krymu"
- Zniszczenie mostu to będzie najważniejszy czynnik w odcięciu dopływu broni i sprzętu wroga. Tym bardziej może posłużyć w wywołaniu paniki w jego szeregach. Chodzi tu o zarówno rolę militarną - uniemożliwiającą uzupełnianie rezerw rosyjskiej armii, jak i moralną i polityczną, ponieważ ogólna panika zarówno wśród wojska, jak i ludności cywilnej, doprowadzi do poważnych zmian w świadomości Rosjan. Może to spowodować masową ucieczkę z Krymu wojskowych, ale i cywilów, którzy wspierają Rosję - prognozował Małomuż.
Obecnie, pod względem wojskowym i strategicznym, generał nie widzi pilnej potrzeby zniszczenia mostu.
- Teraz nie jesteśmy w stanie zadać ciosu, który zniszczy most, ale przygotowujemy taką operację. Tak by uzyskać maksymalny efekt z jego zniszczenia - wyjaśnił.