- Deficyt Iskanderów jest bardzo poważny - powiedział Jurij Ihnat na briefingu w Kijowie. Dodał, że Rosja ma "wystarczającą liczbę" pocisków Ch-22. Jego zdaniem "nie wiadomo, jaki jest stan tych rakiet i na ile precyzyjnie będą one lecieć". Ihnat przypomniał, że Rosja jest producentem S-300 i ma "tysiące" pocisków w magazynach. Podkreślił, że Rosja zabiega o pociski balistyczne z Iranu. Rosja celowo niszczy infrastrukturę energetyczną Ukrainy Rzecznik ukraińskich sił powietrznych podkreślił, że Rosja celowo niszczy infrastrukturę energetyczną Ukrainy, a więc w każdym momencie może dojść do ostrzałów rakietowych. "Chcę przypomnieć, że mieliśmy ostrzały rakietowe 10, 11, 18, 22 i 23 (października). To nie tak dawno. Nie warto tracić czujności, bo przeciwnik jest podstępny i widzi, że niszczy naszą infrastrukturę. Tak więc, ostrzał rakietowy może nastąpić w każdym momencie" - powiedział. O tym, że Rosji zaczyna brakować pocisków Iskander mówili na początku września przedstawiciele ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR). Oceniali wówczas, że Rosja oszczędza te pociski, podobnie jak nowoczesne pociski manewrujące Kalibr. Okupanci nie liczą się ze zniszczeniami i ofiarami Sztab Generalny armii ukraińskiej zwracał uwagę, że Rosja z powodu braku broni precyzyjnej sięga po pociski z zestawów przeciwlotniczych S-300 i atakuje nimi cele naziemne. Przypomnijmy, że pocisk przeciwokrętowy Ch-22 to starsza wersja pocisków typu Ch, oceniana jako niebezpieczna w eksploatacji i niecelna. Pociski te spadają na cele cywilne w Ukrainie. Nie brak ocen, że Rosja rozmyślnie stosuje tę nieprecyzyjną broń, nie licząc się ze zniszczeniami i ofiarami.