Rosyjska propaganda uderza w Wielką Brytanię. Mówią o "papierowych czołgach"
- W tym tygodniu na półkach sklepowych w Wielkiej Brytanii pojawił się plastikowy ser - wskazał propagandysta Tigran Kieosajan, partner "carycy" Margarity Simonian. Jego zdaniem półki na Wyspach wypełnione są sztucznymi produktami, bo klienci kradną. - Jedzenie w Wielkiej Brytanii jest tak drogie, że niedługo woskowe repliki (produktów - red.) będą umieszczane w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud. Jeśli dalej tak będzie, to zaczną dostarczać Ukrainie papierowe czołgi - dodał.
Rosyjscy propagandyści nie ustają w szerzeniu kolejnych nieprawdziwych informacji. Tym razem skupiono się na Wielkiej Brytanii, a kłamliwe tezy głosił Tigran Kieosajan, reżyser filmowy i prezenter telewizyjny, a prywatnie mąż ulubienicy Władimira Putina Margarity Simonian.
Rosyjska propaganda uderza w Wielką Brytanię. Mówią o sztucznych produktach
Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych opublikował w mediach społecznościowych nagranie, fragment programu, w którym Kieosajan mówi o sztucznych produktach, jakie obsługa sklepów w Wielkiej Brytanii układa na półkach.
- W tym tygodniu na półkach sklepowych w Wielkiej Brytanii pojawił się plastikowy ser - zapowiedział propagandysta. Chwilę później na filmie słychać głos lektor, która wyjaśnia, że rzekoma akcja ma być spowodowana ciągłymi kradzieżami w brytyjskich supermarketach.
Narrację szybko skomentował Kieosajan: - Czego oni chcą? Jedzenie w Wielkiej Brytanii jest tak drogie, że niedługo woskowe repliki (produktów - red.) będą umieszczane w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud. Jeśli dalej tak będzie, to zaczną dostarczać Ukrainie papierowe czołgi - stwierdził.
W dalszej części propagandowego przekazu słyszymy, że klienci, aby dostać konkretny produkt, muszą "wymienić puste opakowania umieszczone na wystawach i wymienić na rzeczywiste produkty przy kasie". Co więcej, do cenniejszych przedmiotów mają być przyczepione czujniki informujące o ewentualnej kradzieży.
"Prawdziwi Brytyjczycy powinni interesować się dalszym losem Ukrainy"
Na tym jednak kontrole mają się nie kończyć. Pracownicy mają nagrywać klientów za pomocą kamer przyczepionych do ubrań. Lektorka wskazuje również "radę", dzięki której kradzieże mogłyby ustać na Wyspach, jej zdaniem obsługa sklepu powinna "zakładać klientom kagańce, aby nikt niczego nie zjadł".
Śledź wojnę w Ukrainie, czytaj specjalny raport Ukraina-Rosja.
- Idziesz rano do sklepu, aby kupić chleb, po czym wracasz do domu pod wieczór po badaniu wykrywaczem kłamstw, sprawdzeniu odcisków palców, trzygodzinnym przesłuchaniu z MI6 i nadal jesteś bez chleba! - kontynuował mąż Simonian.
Zdaniem rosyjskiej propagandy, "nawet tanie cukierki i zwykła kawa, które są szczególnie popularne wśród złodziei, są bardzo chronione".
- Nawet złodzieje w Wielkiej Brytanii nie spodziewają niczego więcej, bo prawdziwi Brytyjczycy nie powinni interesować się utrzymaniem, ale dalszym losem Ukrainy - zakończył Kieosajan.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!