Rosjanie ostrzelali przychodnię w Charkowie. Zginęły cztery osoby
Rosyjskie siły ostrzelały w piątek rano przychodnię miejską w Charkowie, gdzie znajduje się centrum pomocy humanitarnej. W okolicy nie ma obiektów wojskowych. Wskutek ataku zginęły cztery osoby.

"W wyniku ostrzału rakietowego rannych zostało siedem osób, z których cztery zmarły" - podano na Telegramie, powołując się na policję w Charkowie.
Policja poinformowała, że na miejscu pracuje zespół śledczy, który dokumentuje popełniane na ludności ukraińskiej zbrodnie i gromadzi niezbędne dowody, aby postawić sprawców przed wymiarem sprawiedliwości.
Charków pod naporem rosyjskich pocisków
Jeden z charkowskich szpitali, który odwiedziłem w czwartek jest pełen cywilnych ofiar rosyjskich ataków - relacjonuje obecny w tym ukraińskim mieście fotoreporter PAP Andrzej Lange. Jak opowiada pacjenci są straumatyzowani rosyjskimi nalotami, ale również bardzo wdzięczni lekarzom za opiekę.
- Wszyscy, których spotkałem opowiadali mi o tym, jak zginęli ich sąsiedzi, jak niszczone jest Charków. Jedna z pracownic szpitala powiedziała mi, że rakieta uderzyła w blok stojący naprzeciwko jej kamienicy, zginęli wszyscy, którzy znajdowali się w tym pięciopiętrowym budynku - relacjonuje Lange. Podkreśla, że w szpitalu leczeni są tylko cywile, ponieważ ranni żołnierze są przewożeni do innych placówek.
Wojna. Tak Rosjanie zniszczyli Charków [zdjęcia sprzed i po ataku]
Leżący w północno-wschodniej części Ukrainy Charków to jedno z największych ukraińskich miast. Drugi po Kijowie pod względem ludności (na początku 2021 roku mieszkało tam 1,43 mln mieszkańców), jest też jednym z największych ośrodków przemysłowych i kulturalno-naukowych Ukrainy. W nocy z 28 lutego na 1 marca Rosjanie zaatakowali miasto. Na Charków wciąż spadają bomby. Według danych ukraińskich władz z 2 marca w ataku zginęło co najmniej 21 osób, a ponad 110 jest rannych. "W ciągu ostatniej doby Charków był pod ostrzałem lotnictwa, artylerii i broni palnej, ale miasto stawiło opór" - podał szef administracji obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow. Zobacz, jak miasto wyglądało przed rosyjską inwazją, a jak po niej.























- Po prawie miesiącu nieustannych rosyjskich ataków mieszkańcy Charkowa nie muszą już słuchać syren alarmowych. Są tak wyczuleni, że gdy spadnie pierwsza rakieta sami wiedzą, czy muszą uciekać do schronów czy nie - relacjonuje fotoreporter PAP Andrzej Lange.