Rosjanie modernizują radzieckie bomby. Dodają do nich silniki odrzutowe
Rosja zaczęła używać bomb szybujących z napędem odrzutowym do atakowania celów położonych daleko poza linią frontu - podaje "Financial Times". To ulepszenie arsenału Moskwy, które dodatkowo obciąża rozciągniętą obronę powietrzną Ukrainy. - Jeśli Rosji uda się zwiększyć produkcję, będzie to dla nas ogromnym wyzwaniem - przyznaje jeden z ukraińskich ekspertów. Tymczasem Donald Trump po raz kolejny wykluczył ostatnio przekazanie Kijowowi pocisków Tomahawk.

W skrócie
- Rosja używa nowoczesnych szybujących bomb z napędem odrzutowym, które mogą atakować cele daleko poza linią frontu, znacznie utrudniając Ukrainie obronę powietrzną.
- Nowe bomby, oparte na technologii z czasów ZSRR i wyposażone w chińskie silniki turboodrzutowe, mogą pokonywać dystanse do 200 km, stwarzając poważne wyzwanie logistyczne i militarne dla Ukrainy.
- Skuteczność ukraińskiej obrony powietrznej spada z powodu zwiększonej liczby i modernizacji rosyjskich pocisków oraz ograniczonych zasobów sprzętu obronnego.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Zmodernizowane bomby z czasów ZSRR, znane jako KAB, po raz pierwszy w październiku uderzyły w cele w południowych obwodach Ukrainy: odeskim i mikołajowskim, a także we wschodniej części obwodu połtawskiego.
Do tego czasu pociski wystrzeliwane z rosyjskich samolotów Su-34 miały zasięg do 80 km i były używane głównie w pobliżu linii frontu. Jednak niektóre z tych bomb szybujących są teraz wyposażone w silniki odrzutowe - ulepszenie to, zdaniem ekspertów, może zwiększać ich zasięg do 200 km.
"Financial Times": Rosjanie zaczęli używać bomb szybujących z napędem odrzutowym
Niepotwierdzone zdjęcia KAB, który uderzył w obwodzie połtawskim w zeszłym miesiącu, opublikowane przez ukraińskiego specjalistę od walki elektronicznej Serhija Bieskrestowa, pokazało chiński silnik turboodrzutowy, który można kupić za 18 tys. dolarów na portalu Alibaba.
Do zdarzenia doszło w czasie, gdy Rosja nasiliła ataki powietrzne na infrastrukturę cywilną i energetyczną przed zimą, a dyplomatyczne wysiłki USA mające na celu zakończenie wojny zawiodły.
Europejscy sojusznicy Ukrainy spieszą się zatem, aby wypełnić lukę finansową i militarną, zwłaszcza, że administracja Donalda Trumpa jasno dała do zrozumienia, iż oczekuje od nich pokrycia kosztów obrony kraju przed rosyjską agresją.
Pawło Narożny, ukraiński ekspert wojskowy, stwierdził, że nowa broń to "tani substytut pocisku manewrującego" i ma być używana do ataków na infrastrukturę energetyczną oraz cele wojskowe.
Moskwa modernizuje arsenał. Celem niszczycielskie ataki w Ukrainie
Silniki odrzutowe to tylko najnowsza modernizacja rosyjskiego arsenału KAB. W 2023 r. rosyjskie siły zbrojne rozpoczęły montaż skrzydeł i systemów naprowadzania w bombach o masie od 250 kg do 3 ton. Pozwalało im to szybować przez dziesiątki kilometrów zanim eksplodowały, pozostawiając kratery o szerokości do 20 m i głębokości 6 m.
Ukraińskie siły powietrzne ostrzegły w zeszłym tygodniu, że bomba szybująca z napędem odrzutowym została wystrzelona w kierunku Berestyna, miasta w północno-wschodnim obwodzie charkowskim, 125 km od granicy z Rosją.
W październiku władze regionalne poinformowały, że bomba szybująca z napędem odrzutowym, nazwana przez nich UMPB-5R uderzyła w miasto i węzeł kolejowy Łozowa w obwodzie charkowskim, po pokonaniu rekordowych 140 km. Eksplodowała w dzielnicy mieszkalnej, wywołując pożar, rannych zostało sześć osób.
Innym rzekomo używanym modelem z napędem odrzutowym jest Grom-E1, ulepszona wersja pocisku szybującego. Jurij Ihnat, rzecznik ukraińskich sił powietrznych, powiedział, że charakterystykę lotu bomby można "z grubsza porównać" z charakterystyką pocisku manewrującego.
- Obecnie nie ma powszechnego zastosowania bomb naprowadzanych, wróg testuje je w warunkach bojowych - ocenił.
Ihnat przyznał też, że specyfika charakterystyki silników nie jest jeszcze w pełni znana. Dodanie silników odrzutowych ma jednak również wady - oznacza, że można używać jedynie mniejszych ładunków o masie do 250 kg.
Według Fabiana Hoffmanna, eksperta ds. pocisków rakietowych z Uniwersytetu w Oslo, bomba mogłaby być również napędzana odrzutowo tylko przez część lotu, co dałoby jej dodatkowy impuls przed szybowaniem w kierunku celu.
Zasięg 200 km jest w praktyce ograniczony faktem, że bomby szybujące są wystrzeliwane z samolotów odrzutowych latających w granicach terytorium kontrolowanego przez Rosję, aby uniknąć namierzenia przez ukraińskie pociski i drony.
- Główną korzyścią dla Rosji wydaje się być to, że może wystrzeliwać bomby szybujące jeszcze dalej za linię frontu, co sprawia, że samoloty je przenoszące są mniej podatne na ataki ukraińskiej obrony powietrznej - stwierdził Hoffmann.
- Sama koncepcja nie jest niczym szczególnym, USA rozważają coś podobnego z odrzutowym pociskiem JDAM - dodał.
Ukraina może mieć problemy. Ekspert mówi o "ogromnym wyzwaniu"
Ihnat uważa, że lot bomby można zakłócić za pomocą broni elektronicznej i zestrzeliwać pociskami przeciwlotniczymi. Jednak obrona powietrzna jest skromna, a Ukraina już teraz ma problemy z przechwytywaniem potężnych fal rosyjskich ataków dronów i rakiet, przeprowadzanych niemal każdej nocy i powodujących przerwy w dostawach prądu w Kijowie oraz innych miastach.
Prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił w zeszłym tygodniu, że jego kraj otrzymał z Niemiec nieokreśloną liczbę amerykańskich systemów Patriot. - Musimy nadal niszczyć rosyjskie lotnictwo wojskowe, a to wszystko wymaga wieloskładnikowego systemu obrony powietrznej - powiedział.
Rosja zmodernizowała jednak swoje pociski balistyczne, które teraz są w stanie unikać nawet pocisków przechwytujących Patriot.
Według analizy danych zebranych przez londyńskie Centrum Odporności Informacyjnej przeprowadzonej przez "Financial Times", wskaźniki przechwytywania rosyjskich pocisków spadły z 37 proc. w okresie letnim do zaledwie 6 proc. we wrześniu.
Ukraińska obrona powietrzna ma również coraz większe trudności z zestrzeliwaniem zaprojektowanych przez Iran Shahedów, które dzięki modernizacjom mogą latać szybciej i na większych wysokościach.
Wskaźnik przechwytywania dronów spadł z 97 proc. w lutym do 80 proc. w październiku - wynika z danych grupy "Shahed Tracker".
- Ekonomia wojny nie jest po naszej stronie - stwierdził Narożny, zauważając, że zachodnie pociski przeciwlotnicze, w tym Patrioty, są znacznie droższe niż rosyjskie bomby ślizgowe z napędem odrzutowym
- Jeśli uda im się zwiększyć produkcję, będzie to dla nas ogromnym wyzwaniem - wskazał.













