Rosja w natarciu, stosują specjalną taktykę. Kijów: Sytuacja jest trudna
Rosyjskie wojska zintensyfikowały ofensywę na wschodzie Ukrainy. Sytuacja wokół Pokrowska znacznie pogorszyła się w ostatnich tygodniach - podaje "Financial Times". Najnowszy raport z frontu potwierdza ostatnie doniesienia ukraińskich mediów i analityków. Według narracji Kijowa sytuacja w obleganym mieście "jest trudna", ale żołnierze zwalczają "grupy dywersantów".

W skrócie
- Rosyjskie wojska zwiększają nacisk na wschodniej Ukrainie, szczególnie wokół Pokrowska, gdzie sytuacja obrońców staje się coraz trudniejsza.
- Ukraińskie władze dementują doniesienia Rosjan o całkowitym otoczeniu miasta, ale potwierdzają obecność grup dywersantów i nasilające się walki.
- Wzrost roli bezzałogowców oraz ograniczone zasoby ludzkie po stronie ukraińskiej potęgują chaotyczny charakter walk i eskalują zagrożenie.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
"Financial Times" alarmuje, że sytuacja wokół Pokrowska w obwodzie donieckim w ostatnich tygodniach pogarsza się. Małe grupy sabotażowe jednostek wroga miały zacząć przenikać przez "słabo obsadzone struktury obronne". Według portalu Ukraińska Prawda w samym mieście przebywa co najmniej 250 okupantów, którzy biorą na cel jednostki na odległych pozycjach, m.in. operatorów dronów.
Informację o "zaciętych walkach" w niedzielę potwierdził Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy. Głównym problemem obrońców mają być kurczące się zasoby ludzkie.
"Walki stały się coraz bardzie chaotyczne, bo obie strony zaczęły polegać na bezzałogowcach, które mogą przenosić ładunki wybuchowe do 20 kilometrów za linię bezpośrednich walk" - wskazuje "FT".
Co dzieje się w Pokrowsku? Ekspert: Grupy dywersyjne przenikają do miasta
Zarówno ukraińskie władze, jak i analitycy wojskowi zgodnie odrzucają jednak raporty Rosjan o "kompletnym otoczeniu" broniących się oddziałów. Ekspert militarny Konstantyn Maszowiec zauważa, że choć ogłaszane przez Kreml "sukcesy" nie mają pokrycia w rzeczywistości, to zagrożenie eskalacją "jest bardzo realne".
"Niewielkie grupy piechoty, zwykle od trzech do pięciu żołnierzy, przenikają niemal do każdej strefy południowej części miasta. Wróg aktywnie doprowadza do chaosu wśród obrońców, używając sabotażu zamiast klasycznego zdobywania budynku po budynku" - wyjaśnia koordynator Informacyjnego Ruchu Oporu.
Kłamstwa Walerija Gierasimowa. Co powiedział rosyjski generał?
Przypomnijmy, że w sobotę Szef Sztabu Generalnego Rosji Witalij Gierasimow "na żywo" informował Władimira Putina o postępach na froncie. Według relacji generała grupa wojsk "Zachód" miała całkowicie otoczyć Kupiańsk w obwodzie charkowskim, a także 5500 żołnierzy ukraińskich w kierunku Pokrowska.
Dodatkowo, w obwodzie donieckim, dzięki rzekomym manewrom skutecznie "zablokowano" grupę 31 ukraińskich batalionów w pobliżu Myrnohradu.
Na kłamstwa Gierasimowa zareagowali... rosyjscy blogerzy, którzy wytknęli mu "wybieganie myślami w przyszłość". Wskazali, że między rosyjskimi grupami na zachód i północ od miasta wciąż istnieje wielokilometrowy korytarz. Z kolei kontrola ogniowa nad szlakami zaopatrzenia nie oznacza automatycznego "otoczenia miasta".
Wołodymyr Zełenski potwierdza i apeluje: Zadawać jak największe straty
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski określił raporty Gierasimowa jako "kompletne kłamstwo". W niedzielnym nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych potwierdził jednak, że w Pokrowsku i jego okolicach obecne są grupy dywersyjne, trwają zacięte walki, a na miejscu występują "trudności logistyczne".
Główne oddziały wroga miały skoncentrować się w Myrnohradzie.
"Nadal trzeba niszczyć okupanta, trzeba nadal zadawać Rosjanom jak największe straty" - zaapelował prezydent Ukrainy.
Źródło: "Financial Times", Ukraińska Prawda













