Prigożyn mówi o możliwej porażce Rosji. Rozważa wycofanie z Bachmutu

Oprac.: Dawid Skrzypiński
Jewgienij Prigożyn ostrzega przed załamaniem linii frontu po ewentualnym wycofaniu się jego "wojsk" z Bachmutu. - Dziś grupa Wagnera jest cementem, który stabilizuje front i chroni przed przedarciem się wrogów. Jeśli się cofniemy, przepadniemy w historii na zawsze jako ludzie, którzy wykonali główny krok do przegrania tej wojny - mówi na najnowszym nagraniu założyciel grupy Wagnera, zwany wcześniej "kucharzem Putina". Prigożyn skarży się na "głód amunicji na froncie" i mówi o możliwych "kataklizmach", do których dojdzie, gdy jego najemnicy przestaną walczyć.

Wideo z wypowiedzią Jewgienija Prigożyna pojawiło się m.in,.na Twitterze Antona Heraszczenki, byłego wiceministra spraw wewnętrznych Ukrainy.
- Jeśli grupa Wagnera wycofa się teraz, to cała ta sytuacja przejdzie do historii. To jasne, że linia frontu się rozpadnie. Upadnie aż do granic z Rosją, a może nawet dalej. Sytuacja ta będzie okrutna dla wszystkich, którzy chronią interesów Rosji - mówił.
Prigożyn: Grupa Wagnera jest cementem
Jego zdaniem najemnicy "przekonali Władimira Putina o swojej niezbędności, tym jak podczas walk w Bachmucie" absorbują uwagę ukraińskich żołnierzy. Stwierdził, że ewentualne wycofanie sił Wagnera z frontu poskutkuje złamaniem linii frontu i w konsekwencji atakiem sił ukraińskich ze wszystkich stron, wdarciem się na teren Ługańskiej Republiki Ludowej, przejęciem kolejnych miast, odbiciem Krymu i "innymi kataklizmami".
- Dziś grupa Wagnera jest cementem, który stabilizuje front i chroni przed przedarciem się wrogów. Jeśli się cofniemy, przepadniemy w historii na zawsze jako ludzie, którzy wykonali główny krok do przegrania tej wojny - tłumaczył.
Prigożyn mówi o "głodzie amunicji"
Jewgienij Prigożyn wspomniał o problemie "głodu amunicji". Przyznał, że to nie jego tylko jego opinia, ale także zwykłych żołnierzy" i tych z krzywymi rękami, z obgryzionymi paznokciami, brodami sterczącymi w różnych kierunkach". Nazwał ich "ludźmi od pługa".
- Oni przychodzą i mówią: Szefie, to nie może być tak, że oni rozgrywają wszystko gdzieś w głębi Ministerstwa Obrony, a może nawet wyżej, tak, aby wyjaśnić ludziom, dlaczego są w takich kłopotach. Co jeśli chcą nas ustawić tak, by powiedzieć, że jesteśmy łajdakami i w związku z tym nie dadzą nam amunicji, wyposażenia, sprzętu, nie pozwolą uzupełnić personelu, nawet więźniami - tłumaczył.