"Polacy zatrzymani przez SBU". Ekspert demaskuje rosyjską propagandę
Na Telegramie, a wkrótce potem w polskojęzycznych mediach społecznościowych, pojawiło się nagranie rzekomego zatrzymania dwóch Polaków przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy. - Nic w tym filmie nie pasuje i jest wiele elementów, które nie mają uzasadnienia - ocenił prof. Roman Baecker z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, który nie ma wątpliwości, że to inscenizacja rosyjskich służb propagandowych.

Logotyp w lewym górnym rogu nagrania ma sugerować, że to materiał operacyjny Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Film przedstawia umundurowanych i uzbrojonych funkcjonariuszy, którzy wchodzą do domu lub mieszkania i dokonują aresztowania dwóch mężczyzn.
Oprócz udokumentowania tych czynności, operator poświęca sporo uwagi dwóm szczegółom - tabliczce z tekstem "Mazurka Dąbrowskiego" oraz polskiej fladze zawieszonym na ścianach.
SBU zatrzymała Polaków? Profesor wskazuje na rosyjskich propagandzistów
Prof. dr hab. Roman Baecker, wykładowca na Wydziale Nauk o Polityce i Bezpieczeństwie na UMK w Toruniu, po obejrzeniu nagrania nie miał żadnych wątpliwości, że zrealizowali je Rosjanie po to, by zwiększyć poziom napięcia i wykreować negatywne wobec narodu ukraińskiego stereotypy, przynajmniej u części Polaków.
- Nic w tym filmie nie pasuje i jest wiele elementów, które nie mają uzasadnienia - przekonywał.
Ekspert zwrócił uwagę na brak ciągłości filmowania oraz na to, że gdy ludzie w mundurach wchodzą do pomieszczenia, to ci, których mają rzekomo zatrzymać, już leżą na podłodze. W filmiku nie pada ani jedno słowo po polsku.
- Przypuszczam, że "przebierańcy" nie znali języka polskiego. Celowo wyeksponowano polską flagę (umieszczoną na zamalowanym i odrapanym oknie - red.) oraz tabliczkę z tekstem "Mazurka Dąbrowskiego". Kto z Polaków (obojętnie zresztą gdzie mieszkający - red.) wiesza u siebie w domu flagę i hymn wielkości dużego plakatu? - wyliczył ekspert.
Jego uwagę zwrócił także wiszący na ścianie telewizor, w którym w czasie "zatrzymania" leciał występ Tiny Turner, natomiast logotyp w prawym górnym rogu ekranu zdradzał, że był on emitowany w ogólnokrajowym programie Zwiezda, prowadzonym przez rosyjskie ministerstwo obrony. - A przecież rosyjskie kanały na Ukrainie już nie działają - wyjaśnił rozmówca PAP.
Ekspert zwrócił uwagę, że chociaż nagranie nie pojawia się w materiałach SBU ani w ukraińskich mediach, to można je bez trudu odnaleźć na Telegramie. - To powszechny rosyjski komunikator, nieużywany zbyt często przez Polaków. Świadczy to nie tylko o braku zrozumienia przez rosyjskich propagandzistów tego, co dzieje się Polsce, ale też o dbaniu o zasięgi, a więc o uzyskanie dobrego wyniku w sprawozdaniu - zauważył Roman Baecker i dodał, że jest to tym ciekawsze, że - patrząc na scenografię widać - że filmik zrealizowano bardzo niskim kosztem.
Nagranie zyskało popularność. Setki tysięcy wyświetleń i oburzenie
Film od wtorku intensywnie krąży w polskojęzycznych mediach społecznościowych, osiągając duże zasięgi i wywołując żywe reakcje - głównie oburzenie na rzekome działania ukraińskich służb wobec Polaków otwarcie manifestujących swoją tożsamość narodową.
Na jednym z popularnych profili na Facebooku nagranie zanotowało ponad 616 tys. wyświetleń. Na innych platformach osiąga podobne wyniki.
W ukraińskojęzycznych serwisach w ciągu ostatniego miesiąca nie pojawiła się żadna wzmianka na temat aresztowania przez SBU Polaków - ani pod absurdalnym zarzutem posiadania symboli narodowych, ani przestępstw kryminalnych, ani zaangażowania w działalność sabotażową na rzecz Rosji.
Również wsteczne wyszukiwanie obrazem nie prowadzi do żadnych materiałów SBU pozwalających ustalić kontekst sfilmowanych wydarzeń.