Kuriozalne kulisy. Ujęci żołnierze Korei Północnej przerwali milczenie
Dwaj północnokoreańscy jeńcy, którzy zostali schwytani przez Ukraińców podczas walk w obwodzie kurskim, udzielili wywiadu "The Wall Street Journal". Wyznali, że nie mieli pojęcia, że będą wysłani do Rosji, zapewniano ich, że będą walczyć z żołnierzami z Korei Południowej. Mężczyźni wyjawili też kulisy swojego werbunku, a także inne, często zaskakujące, szczegóły.

W styczniu Siły Zbrojne Ukrainy poinformowały o schwytaniu dwóch żołnierzy z Korei Północnej, którzy walczyli u boku Rosjan w czasie starć w obwodzie kurskim. Ranni zostali przewiezieni do Ukrainy, gdzie udzielono im pomocy medycznej. To 21-letni Paek i 26-letni Ri, którzy - jak sami twierdzą - przed tym jak trafili na front, nie wiedzieli zbyt wiele o wojnie w Ukrainie. Nawet po przybyciu do Rosji tłumaczono im bowiem, że będą walczyć z żołnierzami z Korei Południowej.
Obaj opuścili swoją ojczyznę jesienią ubiegłego roku wraz z 12 tysiącami innych towarzyszy broni. Po przejściu szkolenia, do którego zaliczały się również działania w obecności nieznanych im dotychczas dronów, zostali wysłani na front, gdzie bez wsparcia pojazdów opancerzonych czy artylerii musieli mierzyć się z nieznanym dotąd przeciwnikiem. Starcia kończyły się krwawą porażką - Ukraińcy szybko poradzili sobie z niedoświadczonymi na polu walki Północnokoreańczykami.
Jeńcy przekonywali, że do walki zagrzewał ich list wysłany przez Kim Dzong Una, w którym przywódca zapewniał, że "naprawdę za nimi tęskni". Treść została odczytana przez dowódców, a niektórzy z żołnierzy przepisywali go nawet ręcznie. Podczas szkolenia wojskowi zostali poinstruowani o konieczności uniknięcia ukraińskiej niewoli - za wszelką cenę. W razie ryzyka schwytania kazano im po prostu wysadzić się w powietrze. Wysłana do Rosji tajna policja z Korei Północnej wzmacniała ideologiczny przekaz, tłumacząc mundurowym, że kapitulacja zostanie uznana za zdradę.
Wojna w Ukrainie. Żołnierze Korei Północnej ujawniają kulisy walk
Jeden z rozmówców "WSJ" - Paek, wyjawił, że wywodzi się z uprzywilejowanej klasy społecznej.
W Korei Północnej służba wojskowa mężczyzn jest obowiązkowa i trwa 10 lat, Paek został zatem wcielony do armii w maju 2021 roku, w wieku 17 lat. To wówczas po raz ostatni miał kontakt ze swoimi rodzicami. Pamięta, że jego ojciec prosił go, by wrócił do domu cały i zdrowy. W listopadzie ubiegłego roku przybył pociągiem do Rosji, gdzie wydano mu rosyjski mundur i legitymację wojskową z danymi wypisanymi cyrylicą. Otrzymał też karabin i kamizelkę kuloodporną.
Po procesie szkolenia 21-latek został wysłany do obszaru graniczącego z Ukrainą. Opowiadał o znajdującej się tam sieci rosyjskich bunkrów. Na początku stycznia przydzielono go do 10-osobowego oddziału, który miał wziąć udział w operacji zablokowania strategicznej drogi, z której korzystali ukraińscy żołnierze. Koreańczycy znaleźli się pod intensywnym ostrzałem artylerii i dronów. Paek opowiadał, że mógł tylko patrzeć na to, jak jego towarzysze giną, jeden po drugim. Gdy sam został ranny, rozważał odebranie sobie życia. Ostatecznie stracił przytomność.
Zanim Paek został odnaleziony przez Ukraińców, przez pięć dni leżał w lesie. Żołnierze, którzy go znaleźli, zeznawali, że gdy ich zobaczył, zaczął wymachiwać granatem, głośno krzycząc. 21-latka nakarmiono, udzielono mu też pierwszej pomocy. Z powodu odniesionych ran w obu nogach konieczna okazała się amputacja kilku palców. Obecnie młody mężczyzna jest niemal przykuty do łóżka.
Drugi z jeńców, 26-letni Ri przyznał, że był bardzo zmotywowany do walki. W północnokoreańskim Biurze Rozpoznawczym służył jako snajper. Przekonywano go fałszywie, że przyjdzie mu wojować z żołnierzami z Korei Południowej, którzy wspierają Ukraińców na froncie. Na pokład okrętu płynącego do Władywostoku wsiadł pełen zapału i nadziei na "prawdziwe doświadczenie na polu bitwy". Przekonywał, że walczył tak, "jakby Rosja była jego ojczyzną" i nie czuł strachu przed przeciwnikiem.
Sprawdź, jak przebiega wojna w Ukrainie. Czytaj specjalny raport Interii
26-latek został wcielony do trzyosobowego oddziału i wysłany do szturmu, w czasie którego postrzelono go w ramię i szczękę. Gdy odnaleziono go pośród ciał jego martwych kolegów, znajdował się w krytycznym stanie. Z powodu odniesionych ran przez jakiś czas miał problemy z mówieniem.
Żołnierze Korei Północnej w walce z Ukrainą. Relacja z frontu
Choć do tej pory tylko jeden z jeńców przyznał, że nie chce wracać do Korei Północnej w ramach repatriacji, obaj zgodnie wskazują, że powrót do ojczyzny jako żołnierze schwytani przez wroga, może być dla nich bardzo niebezpieczny. W środę minister spraw zagranicznych Korei Południowej Cho Tae-youl zadeklarował, że jego kraj przyjmie mężczyzn i otoczy ich opieką, jeśli wyrażą taką intencję. - Jeśli ich zamiar ucieczki (braku chęci powrotu do Korei Północnej - red.) jest jasny, musimy oczywiście zaakceptować ich jako obywateli Korei Południowej i podjąć niezbędne kroki zgodnie z przepisami konstytucyjnymi - zapowiedział szef MSZ.
Jak donosi południowokoreańska agencja Yonhap, jeden z jeńców (nie wskazano który - red.) wyraził chęć osiedlenia się w Korei Południowej. Mężczyzna miał stwierdzić jednak, że jest tego pewny "na 80 procent".
Według ukraińskich mediów jesienią ubiegłego roku Korea Północna wysłała do Rosji nawet 12 tys. żołnierzy, których rozmieszczono w obwodzie kurskim. Z uwagi na wysokie straty bojownicy z Północy na początku roku zniknęli z frontu, jednak teraz znów mieli powrócić.
Źródła: "The Wall Street Journal", Yonhap
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!