Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Jewgienij Prigożyn przemówił. Opublikowano nagranie

- Z początkiem lipca Grupa Wagnera miała zakończyć swoją działalność - wyjaśnił przyczyny sobotniego buntu założyciel ugrupowania Jewgienij Prigożyn. Szef bojowników dodał, że wbrew medialnym doniesieniom, nikt z jego ugrupowania nie podpisał kontraktu z rosyjskim ministerstwem obrony. - Nie chcieliśmy obalić władzy w Rosji, a zapobiec rozwiązaniu naszej formacji - podkreślił Prigożyn.

Szef wagnerowców Jewgienij Prigożyn zabrał głos na temat buntu swojej formacji
Szef wagnerowców Jewgienij Prigożyn zabrał głos na temat buntu swojej formacji/East News/AFP

- Punktem zapalnym naszego buntu była trwająca wojna - oświadczył w poniedziałkowym komunikacie Jewgienij Prigożyn. Szef wagnerowców stwierdził, że jego formacja pokazała, "jak powinien wyglądać 24 lutego 2022", czyli dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

- Celem marszu było zapobieżenie rozwiązaniu Grupy Wagnera. Zawróciliśmy jednak, żeby uniknąć rozlewu krwi rosyjskich żołnierzy - podkreślił Prigożyn.

Przywódca bojowników dodał w 11-minutowym komunikacie audio opublikowanym na Telegramie, że chciał pociągnięcia do odpowiedzialności osób winnych błędów popełnionych w trakcie tzw. specjalnej operacji wojskowej, jak rosyjska propaganda nazywa wojnę w Ukrainie.

Jewgienij Prigożyn: Nie chcieliśmy obalić rosyjskiego rządu

Szef wagnerowców ocenił, że jego marsz na Moskwę ujawnił "poważne problemy z bezpieczeństwem w Rosji". - Żaden rosyjski żołnierz nie zginął. Żałujemy, że musieliśmy uderzać w rosyjskie lotnictwo, ale zrzucało na nas bomby i rakiety - podkreślił.

- Nie chcieliśmy wcale obalić rosyjskiej władzy - zaznaczył Jewgienij Prigożyn.

Jak stwierdził Prigożyn, bunt wywołało "niesprawiedliwe traktowanie jego ugrupowania". - Nie wykazaliśmy agresji, a zostaliśmy ostrzelani rakietami i z helikopterów - powiedział założyciel Grupy Wagnera.

Zbrojna rebelia Prigożyna. Bojownicy ruszyli w głąb kraju

W piątek wieczorem Jewgienij Prigożyn poinformował, że rosyjska armia rozpoczęła "ataki rakietowe na tyły Grupy Wagnera". Przywódca wagnerowców zapowiedział "stosowną odpowiedź". Najemnicy rosyjskiej Grupy Wagnera mieli ruszyć w głąb Rosji.

- Jest nas 25 tys. Idziemy wyjaśniać, czemu w kraju trwa chaos - stwierdził Prigożyn.

W sobotę w godzinach porannych przywódca najemników poinformował, że znajduje się w kwaterze wojskowej w Rostowie nad Donem i oczekuje na rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu oraz głównodowodzącego rosyjskiej armii Walerija Gierasimowa. Szef wagnerowców zapowiedział, że w przeciwnym razie "ruszy na Moskwę".

W sobotę wieczorem białoruskie władze poinformowały o zatrzymaniu pochodu wagnerowców. Informację potwierdził także sam Prigożyn.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Unijne wsparcie dla polskich rolników. Jest decyzja Komisji Europejskiej/Polsat News/Polsat News
INTERIA.PL

Zobacz także