W prawdziwej historii, 74 lata temu, II Rzeczpospolita znajdowała się w tragicznej sytuacji. Jeszcze trwał opór, ale już było jasne, że bez wsparcia z zewnątrz Wojsko Polskie nie pokona niemieckiej armii. W wersji alternatywnej, naszkicowanej w twojej najnowszej książce, tak źle nie jest... Nie jest. Polacy decydują się na obronę na linach rzek, czyli na przeszkodach naturalnych, obrona krzepnie, sojusznicy widzą, że Polska nie wali się w gruzy i że jest kogo ratować - atakują więc Niemcy od tyłu. Hitler nie żyje, kapitulacja bezwarunkowa... No i mamy II wojnę światową, rozstrzygniętą zanim rozkręciła się na dobre. Jaka jest powojenna Europa, jak wygląda polityczna mapa świata? Niemcy są podzielone i okupowane m.in. przez Polskę, ZSRR nie wchodzi, bo boi się walki z mocarstwami zachodnimi, które właśnie udowodniły swoją wartość w boju... To nie jest, oczywiście, najbardziej prawdopodobny scenariusz. Ale był mi potrzebny do tego, by wyobrazić sobie międzywojenną Polskę taką, jaką ona sama chciała siebie widzieć. Czyli jako mocarstwo europejskie, posiadające kolonie, autostrady, silne wojsko okupujące część Niemiec, ba, nawet bombę atomową i wielką, nową metropolię w środkowej Polsce, w środku COP-u, nawet polską odpowiedź na forda T i volkswagena garbusa, stutonowe czołgi, cuda techniki wojennej... No i zostaje przy Polsce Lwów, Wilno, Zaolzie. I nie tylko. Polska międzywojenna miała niesamowicie ambitne plany, które, jak się nam powtarza na każdym kroku, "przerwała wojna". Dlatego pomyślałem, że fajnym pomysłem byłoby zobaczyć Polskę międzywojenną, która spełnia te plany. I dlatego wyobraziłem sobie, jak by taka międzywojenna, wzmocniona RP wyglądała, gdyby przetrwała do 2013 roku. Problem i ironia polegały na tym, że samą Polskę nie bardzo byłoby stać na taką mocarstwowość. Musiałaby wziąć na nią, cóż poradzić, kredyt... Piszesz o Polsce jako regionalnym mocarstwie. Stoi za nią silna armia, wyposażona w broń jądrową. Ale przecież wiemy, że sama hard power nie wystarczy, że potrzebna jest również miękka siła. Mówiąc wprost - trzymaniem ludzi za mordę trwania imperium się nie wymusi. Związek Radziecki dobrym tego przykładem. Czy my, Polacy, mamy taki soft, kulturową ofertę atrakcyjną dla mniejszych narodów słowiańskich? I o to właśnie chodzi. Polska zawsze marzyła o tzw. Międzymorzu, czyli bloku państw pomiędzy Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem, w którym Rzeczpospolita pełniłaby rolę hegemona. Blok taki miał być alternatywą dla tradycyjnie dominujących w regionie Rosji i Niemiec, także Turcji. Tyle tylko, że pomysł taki podoba się głównie Polakom. Polska, niestety, nie jest krajem specjalnie atrakcyjnym dla regionu. Jesteśmy często postrzegani jako państwo zacofane, bigoteryjnie religijne, mało atrakcyjne kulturowo... częściowo jest to wina stereotypu, ale ten stereotyp znikąd się nie wziął. Skądinąd, obecna czwórka wyszehradzka jest jakąś formą powrotu do idei "Międzymorza", choć bez oficjalnego hegemona. Polska, jeśli chce mieć zaufanie państw "Międzymorza", musi zadbać o swoją atrakcyjność dla nich. O soft power. Choćby taki, jaki mają Niemcy, które, choć wyrządziły w historii regionowi wiele zła, to jednak są atrakcyjne - tak gospodarczo, jak kulturowo, atrakcyjny jest niemiecki model życia. Rosja natomiast, tak chętnie stosująca hard power, postrzegana jednak jako państwo zamordystyczne, zacofane i skorumpowane - już nie jest dla regionu, poza wyjątkami, specjalnym wzorem. Słowem - Rosja próbuje wymusić swoją pozycję w regionie, Niemcy - po prostu oddziałują na niego. Polska ma do wyboru dwie drogi - wschodnią albo zachodnią. Studzisz zatem głowy fantastów, przekonanych, że jagiellońska mocarstwowość to wcale nie jest pieśń odległej przeszłości. Że wystarczy tylko "podnieść głowę" i chcieć. W ogóle czytając twoją książkę ma się wrażenie, że jesteś pesymistycznym deterministą. Że jak coś ma nie wyjść, to i tak nie wyjdzie. Dla przykładu twoja alternatywna Polska również zmaga się z problemem fatalnych dróg, których modernizacja posuwa się w ślimaczym tempie. No to zepsuła nas ta komuna czy nie? I zepsuła, i nie zepsuła. Pamiętać trzeba, że w czasie, gdy na UB wyrywano ludziom paznokcie, to jednocześnie ludzie przenosili się z baraków i wiejskich chałup, w których mieszkali pod jednym dachem z trzodą do "pałaców dla ludu", i to, z perspektywy międzywojnia, naprawdę były pałace. Budowano drogi, elektryfikowano kraj. W katowniach zamęczano ludzi, ale inni ludzie doświadczali niesamowitego społecznego awansu. PRL, szczególnie ten wczesny, pełen był zbrodni, których nic nie usprawiedliwia, ale działy się w nim także rzeczy pozytywne, nawet, jeśli system gospodarczy, który doprowadził do tego awansu, uznawany jest za nieefektywny i - właśnie - "psujący", bo zresztą sami w końcu widzieliśmy, że cała impreza skończyła się hasłem "czy się stoi, czy się leży". Choć, oczywiście, sprawa ma o wiele więcej odcieni - środowiska lewicowe chwalą elementy centralnego sterowania gospodarką i ich argumentacji też nie sposób nie brać pod uwagę. Nóż, który mamy w kuchni, może ukroić chleb, ale i podciąć komuś gardło. A co by było, gdyby PRL-u nie było? To zależy. Ja przyjąłem, że Polska dostaje po wojnie gigantyczne dotacje, które pozwalają jej się rozwijać i spełniać swoje przedwojenne plany, bo taki jest, między innymi, cel książki. Ale przecież można było założyć, że żadnych dofinansowań byśmy nie dostali. Wtedy po wojnie, nawet zwycięskiej, znaleźlibyśmy się w ogromnym kryzysie gospodarczym, o którego perspektywie rzadko się wspomina. A biorąc pod uwagę, że wojna toczyłaby się tylko u nas i u Niemców, to cała Europa szłaby do przodu, a my byśmy powoli wygrzebywali się z bagna... przepaść między Polską a Europą by, niestety, rosła... A dlaczego budowa dróg się u mnie wlecze? A co, mieliśmy nagle stać się innym narodem? Wystarczy poczytać, choćby u Iwaszkiewicza, ale nie tylko, jak wyglądała budowa dróg w międzywojniu.Prowadzisz swoją narrację aż po współczesność, co pozwala porównać alternatywną Polskę z jej rzeczywistym odpowiednikiem. Mnie z tej rachuby wychodzi, że mimo wielu niedoskonałości, wolę III RP. A ty? Ja też. Ale nie odbierajmy czytelnikom możliwości wyboru takiej rzeczywistości, która im samym odpowiada najbardziej. Poza tym wyobraź sobie, że teraz mamy Kresy, dużą mniejszość żydowską, mniejszość ukraińską i - na przykład - lepiej ogarnięte miasta, potomków luxtorpedy na torach... Mamy pendolino (śmiech). Dziękuję za rozmowę.