Maciej Grzyb: Panie ministrze pan podtrzymuje swoje stanowisko, swoje słowa dotyczące kardiochirurga Mirosława G.? Zbigniew Ziobro: Te słowa, które wypowiedziałem, wszystkie podtrzymuję pod warunkiem, że są to słowa, które ja wypowiedziałem, a nie te, które przypisuje mi się, że wypowiedziałem. Nie zmieniam swojego zdania. Czyli to, że spowodował śmierć pacjenta? Tak jest. I to jak twierdzi prokuratura nie jednego, tylko dwóch. Taki zarzut jest zawarty w treści przedstawionych zarzutów panu doktorowi G. wśród rozlicznych innych, kilkudziesięciu zarzutów korupcyjnych. Pan doktor G. jest rekordzistą jeżeli chodzi o ilość zarzutów korupcyjnych jakie polska prokuratura komukolwiek postawiła wedle mojej wiedzy. Oczywiście krytycznie oceniam decyzję sądu - nie zgadzam się z nią, chociaż szanuję rzecz jasna i respektuję - o zwolnieniu pana doktora z aresztu, dlatego, że w tego rodzaju sprawach miałem okazję zlecić badania spraw korupcyjnych prowadzonych w wielu miejscach w Polsce. Areszty tymczasowe trwają długie miesiące. Ale widocznie sąd nie dopatrzył się znamion przestępstwa, takiego o jakim mówimy, czyli o zabójstwie. Panie redaktorze o tym, czy doszło do takiego, czy innego przestępstwa będzie decydował sąd ostatecznie już na rozprawie, a nie na posiedzeniu aresztowym. Natomiast abstrahując w tej chwili od oceny prawnej zdarzeń zarzucanych panu doktorowi, nie ulega wątpliwości wedle oceny prokuratury, że pan doktor G. igrał ludzkim życiem. Jednym słowem, w przyszłości jak rozumiem, przed sądem będzie trwała debata, natomiast co do oceny prawne czynów zarzucanych panu doktorowi, a więc ocena, czy doszło do umyślnego narażenia ludzkiego życia na niebezpieczeństwo i spowodowanie śmierci w formie nieumyślnej, rażącej lekkomyślności, czy też doszło do umyślnego spowodowania śmierci tego człowieka. Jedno i drugie jest przestępstwem i dyskwalifikuje człowieka jako lekarza, jeżeli umyślnie nawet naraża ludzkie życie na niebezpieczeństwo i to jeszcze dwa jeżeli takie zarzuty się ostaną. Muszę panu powiedzieć, że prokuratura pracuje nad kolejnymi przypadkami, które budzą poważne wątpliwości co do postępowania pana doktora w stosunku do swoich pacjentów. Jakie to zarzuty? Jest to jednak uderzające, - i tu się z panem redaktorem nie zgodzę - że pan doktor G. jest przedstawiany przez niektóre media jako bohater w sytuacji kiedy zarzuca mu się nie tylko 50 zarzutów korupcyjnych, ale również zarzuty znęcania się w stosunku do personelu, znęcania w stosunku do rodziny. Proszę sobie wyobrazić, jakby jakiś polityk dostał zarzut znęcania się w stosunku do rodziny, gdyby dostał zarzut znęcania w stosunku do pracowników. Jaki byłby jego wizerunek, jak byłby przedstawiany? Zarzut korupcji, jednej łapówki. Nie zmienił pan zdania? Wszystko to, co ja powiedziałem - podtrzymuję. Natomiast wszystko to, co później interpretują media, że powiedziałem - tego nie podtrzymuję, ponieważ to są już wypowiedzi mediów. Jeśli pan redaktor przytoczy moją wypowiedź, to przekona się pan, że zastrzegając iż ten pan nigdy więcej nikogo życia nie pozbawi, dodałem następne, że jest to zarzut, a nie wyrok. Że jest to materiał wskazujący na możliwość popełnienia takiego przestępstwa i że niczego nie przesądzamy i że ostateczne słowo w tej sprawie należy do sądu.