Posłuchaj: Kamil Durczok: Wczoraj rano minister Gosiewski mówił tak: "Nie należy zmieniać żadnego z obydwu traktatów". A po południu senator PiS Andrzej Mazurkiewicz mówił tak: "Trzeba zmienić traktat o dobrym sąsiedztwie". Jest jakieś spójne stanowisko w tej sprawie? Paweł Zalewski: W moim przekonaniu nie ma powodu, by te traktaty były zmieniane. Dlaczego? One w sposób właściwy w tym momencie regulują te wszystkie kwestie, które są istotne w relacjach między Polską a Niemcami. Te głosy, które pojawiły się niedawno, by rewidować traktat o dobrym sąsiedztwie i współpracy z 1991 roku, jak rozumiem, stanowiły pewną próbę odpowiedzi na skargi złożone przez Powiernictwo Pruskie do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W moim przekonaniu stan prawny, który wytworzył się po wojnie, uznawany przez Polskę, Niemcy, przez inne kraje, całkowicie wystarcza w tym sensie, że gwarantuje, iż te pozwy nie powinny być rozpatrzone. To różni się pan w tej sprawie z premierem, który pytany w radio publicznym, czy należy renegocjować traktat sprzed 16 lat, by jednoznacznie przypisać wszelkie roszczenia rządowi niemieckiemu, odpowiada: rozważamy to. To jest wewnętrzna sprawa Niemiec, w jaki sposób rozwiążą te kwestie skarg swoich obywateli. To nie jest problem Polski, bo sprawa ta została rozwiązana po II wojnie światowej, ona jest zamknięta. Zgodnie z art. 37. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka takie sprawy nie powinny być rozpatrywane przez trybunał i należy czekać spokojnie na efekt dziania trybunału, który zgodnie z prawem powinien uznać się za niekompetentny. To pan nie może tego swojego stanowiska przekazać, wyjaśnić kolegom z PiS? Ten szum, który się wokół 22 pozwów - jak wiele osób przyznaje - pozwów bez znaczenia, prywatnej firmy, na które prawdopodobnie w Strasburgu nie będzie żadnej odpowiedzi, czy odpowiedź odmowna, traktować poważnie. To przecież ten szum jest poważniejszą sprawą - reaguje na to i rząd niemiecki i polski. Rząd niemiecki zareagował od razu po złożeniu tych skarg - uznał, że te skargi nie mają podstaw prawnych. I słusznie. Tak zareagował na pozwy. A na stanowisko polskiego rządu, na wszystkie głosy, które dochodzą z Polski, wczoraj rzecznik niemieckiego rządu powiedział, że nie ma potrzeby zmian w traktatach. W moim przekonaniu w kontekście pozwów Powiernictwa Pruskiego nie ma powodu zmiany renegocjacji traktatu z 1991 roku. Natomiast, jeżeli pan mówi o głosach, które się pojawiały, jest w tym coś. Fakt, że tego typu pozwy są składane, fakt, że atmosfera w Niemczech się zmienia, fakt, że Niemcy zaczynają inaczej patrzeć na swoją historię, zaczynają w większym stopniu obciążać np. Polaków niż samych siebie za efekt II Wojny Światowej jest problemem w relacjach polsko-niemieckich. Problemem o którym zaczęło pierwsze mówić PiS. Dziś już mówią wszyscy, także opozycja. Rozumiem, iż propozycja pana premiera złożona podczas spotkania z panią kanclerz Merkel, propozycja złożona w dobrej wierze, służy w większym stopniu rozwiązaniu tej kwestii od strony politycznej niż prawnej, bo prawnie została zamknięta. Jednak premier inaczej widzi ten problem. Mówi, że upór po stronie niemieckiej jest całkowity, tzn. Niemcy nie chcą się zgodzić na żadną decyzję, która by doprowadziła do tego, że roszczenia będą kierowane wobec rządu niemieckiego, czyli inaczej niż w Polsce. W moim przekonaniu powinniśmy poczekać na wynik pracy trybunału w Strasburgu, a przede wszystkim na odrzucenie skarg, które zostały złożone. To może potrwać kilka miesięcy- sześć, a może więcej. To jest długotrwała procedura. W moim przekonaniu skargi te, ponieważ nie mają żadnej podstawy prawnej, zostaną odrzucone. Sądzę, że w sprawach relacji polsko-niemieckich istotne są dwa podejścia : duża wrażliwość i spokój oraz jednoznaczne przedstawianie naszego punktu widzenia, aby nie było żadnych wątpliwości. Tu pan się różni z dużą częścią PiS, ale przynajmniej w ocenie sytuacji z premierem na pewno zgoda. Ja nie słyszałem, aby pan premier postawił sprawę w ten sposób, iż Polska będzie renegocjowała ten traktat z 1991 roku. Premier powiedział, że rozważa. Pan, że nie ma żadnego powodu. To jest różnica zdań. Ja rozumiem, że rozważamy różnego rodzaju reakcje polityczne. Z punktu widzenia prawnego, w moim przekonaniu, problemu nie ma. Jestem głęboko przekonany, że trybunał w Strasburgu w taki sposób na tę sprawę zareaguje. Jeśli faktycznie jest tak, że 22 pozwy, jak twierdzą fachowcy, bez wartości prawnej, potrafią wywołać tak nerwowe reakcje, to znaczy, że coś w stosunkach polsko-niemieckich jednak szwankuje.