- O mój Boże. Wiesz co? To przywołuje tak wiele wspomnień - mówi 65-letnia Elizabeth Coppin, kiedy wchodzi do kościoła, znajdującego się obok pralni Magdalenek. Coppin została przysłana tam do pracy, kiedy miała 14 lat. - Musiałyśmy się spowiadać raz w tygodniu - wspomina. - Ksiądz siedział i czekał, aż wyznamy nasze grzechy. Ale jakie my mogłyśmy mieć grzechy? Cały czas pracowałyśmy. To oni byli grzesznikami, a nie my. Oni nas torturowali - dodaje. Przez lata w Irlandii ignorowano historie, jakie krążyły o pracach w pralniach Magdalenek. Księża wmówili społeczeństwu, że kobiety, które tam przebywały, były "upadłe" i pochodziły z marginesu społecznego. Popełniały przestępstwa i zasłużyły sobie na to, żeby trzymać je pod kluczem, gdzie pracowały bez zapłaty. Wszystko po to, aby odpokutować za swoje grzechy. Elizabeth Coppin była molestowana przez swojego ojczyma i wysłana do sierocińca, a stamtąd została przekazana w ręce Magdalenek. Tam była zmuszana do pracy od 8 do 18 od poniedziałku do soboty. Za ciężką pracę nikt jej nie płacił. Zakonnice były surowe i znęcały się nad podopiecznymi. Pewnego dnia Elizabeth postanowiła uciec. Kara, jaka ją za to spotkała, była okrutna. - Zmienili mi imię na męskie, Enda. Ogolili mi głowę na łyso i kazali założyć mundur. W ten sposób odebrali mi moją tożsamość - wspomina. Podobne wspomnienia ma 83-letnia obecnie Mary Meritt. - Byłam strasznie głodna i poszłam do sadu ukraść jabłka, tam mnie przyłapano. Wówczas zakonnice uznały, że muszą mnie ukarać i odesłały mnie do jednej z takich pralni w Dublinie. Powiedziały, że nie wrócę, dopóki nie oduczę się kraść. Trzymali mnie tam przez 14 lat, nie płacąc ani grosza za moją pracę. Dzisiaj takich "wyroków" nie dostaje się czasem nawet za morderstwo - dodaje Mary. Meritt pamięta też dobrze, jak pewnego dnia wybiła okno i uciekła do centrum miasta. Tam poprosiła księdza o pomoc. Została przez niego zgwałcona. Siostry zakonne nie uwierzyły jej, kiedy po tym wydarzeniu policja odwiozła ją ponownie do ośrodka. Za ucieczkę została brutalnie ukarana. Choć nie ma wątpliwości, że kobiety w pralniach Magdalenek wykonywały niewolniczą pracę, prokuratura uznała, że do większych nadużyć tam nie doszło. Ofiary sióstr domagają się wznowienia śledztwa. Szacuje się, że w pralniach w ciągu 74 lat niepodległości Irlandii, aż do zamknięcia ostatniej w 1996 roku, zakonnice mogły skrzywdzić nawet 10 tysięcy kobiet. Premier Irlandii Enda Kenny dopiero w ubiegłym roku przeprosił wszystkie ofiary nadużyć. Obecnie rząd prowadzi kolejne dochodzenie - dotyczy ono domu dla samotnych matek i makabrycznego odkrycia, jakiego tam dokonano. W tym roku ujawniono, że w szambie obok ośrodka w Irlandii, prowadzonego przez zakonnice odkryto zwłoki 800 dzieci. Całą historię kobiet walczących o swoje prawa opisuje BBC. KK