Zajęli mu konto, bo nie płacił abonamentu RTV. Tyle że wcale nie musiał
Pan Maciej wyrejestrował telewizor, sprzedał mieszkanie, a po 13 latach na nowy adres zamieszkania dostał wezwanie do zapłaty ponad 1500 zł zaległego abonamentu RTV. - Byłem zaskoczony - mówi Interii i pyta: skąd wzięli moje dane? Zwrot w sprawie nastąpił po interwencji w Urzędzie Ochrony Danych Osobowych.

Pan Maciej przez 55 lat mieszkał w jednym z lokali we Wrocławiu.
- Miałem telewizor i wyrejestrowałem go, nie pamiętam nawet dokładnie kiedy. Prowadziłem wtedy z żoną sklep, pracowałem od godziny 7 do 22, nie miałem czasu na oglądanie - opowiada Interii. Mężczyzna w 2007 roku sprzedał mieszkanie.
Abonament RTV. Mimo wyrejestrowania odbiornika dostał wezwanie do zapłaty
13 lat później, w 2020 roku, dostał upomnienie o zaległościach w abonamencie RTVprzypisanych do jego indywidualnego numeru identyfikacyjnego. Wezwanie do zapłaty ponad 1500 zł rzekomo zaległego abonamentu RTV przyszło na nowy adres pana Macieja.
- Byłem zaskoczony.Skąd mieli moje dane? - zastanawia się pan Maciej.
- Odpisałem, że nie odebrałem żadnej informacji o przypisaniu mi numeru identyfikacyjnego, a poza tym lata temu wyrejestrowałem odbiornik. Poczta Polska twierdziła jednak, że rzekomo skutecznie odebrałem od nich pismo wysłane na poprzedni adres zamieszkania w sprawie nadania mi tego numeru - relacjonuje mężczyzna.
Urząd skarbowy zajął mu rachunek bankowy. - On był nieaktywny, ale obawiałem się, że zajmą mi inny, na który wpływa emerytura. W związku z tym zwróciłem się po pomoc do prawniczki - mówi pan Maciej.
Prawniczka: Wezwanie bezpodstawne
Katarzyna Arasiewicz z Kancelarii Meritum mówi Interii: - Naliczenie opłaty abonamentowej w wysokości 1506,50 zł za okres od stycznia 2015 roku do lipca 2020 roku było całkowicie bezpodstawne.
- Po pierwsze, pan Maciej wyrejestrował odbiornik. Nie miał na tę czynność potwierdzenia, ale trudno oczekiwać, aby przez 14 lat taki dokument przechowywał. Żadne obowiązujące przepisy do tego nie obligują - wskazuje prawniczka.
Druga kwestia to numer identyfikacyjny, który został nadany panu Maciejowi, a on nawet o tym nie wiedział. - W latach 2007-2008 Poczta Polska nadawała i wysyłała posiadaczom książeczek, które likwidowano, nowe numery identyfikacyjne. I do pana Macieja również takie pismo wysłano, jednak on go nie odebrał, bo było zaadresowane na lokal, który już sprzedał, o czym Pocztę Polską poinformował - wyjaśnia Katarzyna Arasiewicz.
- Poprzez samo wysłanie informacji o nadaniu tego numeru założono, że pan Maciej jest abonentem i musi w związku z tym dokonywać stosownej opłaty. Jednocześnie mój mocodawca, nie otrzymując zawiadomienia o nadaniu tego numeru, został pozbawiony możliwości złożenia reklamacji i wskazania, że abonentem już nie jest - zauważa prawniczka.
Czytaj też: Poczta Polska ujawniła - tak wygląda kontrola abonamentu RTV. Na tym skupiają się kontrolerzy
Abonament RTV. Do sprawy zaangażowano UODO
Kolejny wątek: skąd Poczta Polska miała nowy adres pana Macieja, na który wysłano upomnienie o rzekomych zaległościach w płaceniu abonamentu RTV? - Nie powinna znać nowego adresu zamieszkania pana Macieja, bo on nie rejestrował ponownie żadnych odbiorników po przeprowadzce - wskazują Katarzyna Arasiewicz.
Prawniczka wysłała do Poczty Polskiej pismo odnoszące się do sytuacji pana Macieja i poprosiła o podanie źródła, które udostępniło jego dane osobowe. - Przesłałam tę korespondencję do Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Dopiero w wyniku tego pisma i działań podjętych przez Prezesa UODO przeprowadzono postępowanie i cała należność została anulowana - mówi Arasiewicz.
Jak czytamy w piśmie Poczty Polskiej do urzędu skarbowego, "po przeprowadzeniu analizy stanu faktycznego oraz zgromadzonej dokumentacji w sprawie, brak jest dokumentu potwierdzającego zarejestrowanie odbiorników radiofonicznych/telewizyjnych" na dane osobowe pana Macieja, co "uniemożliwia ustalenie istnienia obowiązku wynikającego z ustawy o opłatach abonamentowych".
- Takie postępowanie powinno zostać przeprowadzone w pierwszej kolejności, przed wysłaniem upomnienia - komentuje prawniczka.
O sprawę spytaliśmy Pocztę Polską. "Niestety, indywidulanych spraw naszych klientów nie rozpatrujemy na łamach prasy" - czytamy w odpowiedzi biura prasowego.
"W odniesieniu do wiadomości od p. Redaktor chcielibyśmy podkreślić, że zbiór zawierający dane o abonentach (rejestr abonentów) powstaje wyłącznie na podstawie danych uzyskanych od samych abonentów, którzy dopełnili stosownych formalności związanych z rejestracją odbiorników" - utrzymuje biuro prasowe Poczty Polskiej. "Poczta Polska nie posiada uprawnień do rejestracji abonentów (użytkowników odbiorników) bez ich wiedzy i zgody" - dodano.
Prawniczka radzi: Warto się odwoływać
Katarzyna Arasiewicz ma na koniec wskazówkę dla innych osób, które są lub będą w podobnej sytuacji jak pan Maciej. - Jeśli ktoś wyrejestrował odbiornik, albo nigdy nie był zarejestrowany, a dostanie takie pismo od Poczty Polskiej, to powinien się odwoływać, angażując do sprawy Urząd Ochrony Danych Osobowych - radzi.
Pan Maciej na koniec wskazuje: - Jeśli ktoś jest w podobnej sytuacji, w jakiej byłem ja, to zalecam walczyć i skontaktować się z prawnikiem. Jak widać na moim przykładzie - warto.
Sprawa pana Macieja była prowadzona w ramach Pogotowia Prawnego, czyli bezpłatnej pomocy dla mieszkańców powiatu wrocławskiego prowadzonego przez Fundację Dignum. - Takie projekty też skutecznie i profesjonalnie doprowadzają sprawy do końca. I to ważne, aby miały swoją ciągłość, bo trudne sprawy nie są rozwiązywane od razu. Tutaj trwało to dwa lata - podsumowuje Katarzyna Arasiewicz.