Przypomnijmy: z pilnym wnioskiem o umożliwienie osieroconym dzieciom i rodzinom z Aleppo osiedlenia się w Sopocie zwrócił się w grudniu do premier Beaty Szydło prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Odpowiedź z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji otrzymał 27 stycznia. W piśmie, które publikujemy poniżej, wskazano między innymi, że ewakuacja z Aleppo jest niemożliwa ze względu na sytuację w mieście.MSWiA zaznaczyło również, że podstawową kwestią przy ewakuacji ofiar jest problem z ustaleniem ich tożsamości i zagrożenia, które mogłyby mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo Polaków. "Najbardziej właściwym i skutecznym rozwiązaniem jest pomoc na miejscu, w krajach, w których schronili się uchodźcy i uciekinierzy" - podkreślił resort, wyliczając również kwoty przekazywane na rzecz pomocy humanitarnej dla Syryjczyków.Ministerstwo, odnosząc się do zadeklarowanej przez prezydenta Sopotu gotowości do objęcia wsparciem syryjskich uchodźców, zasugerowało, że takiej pomocy można udzielić osobom już przebywającym na terenie Polski. Oddolna inicjatywa w Sopocie Jak zaznacza Magdalena Czarzyńska-Jachim, "po pierwszych sygnałach o możliwości i konieczności przyjęcia w Polsce uchodźców z Syrii, w Sopocie już w 2015 roku na mocy Uchwały Rady Miasta powołany został interdyscyplinarny Zespół ds. opracowania procedury postępowania dotyczących przyjęcia i integracji cudzoziemców, którzy uzyskali status uchodźcy lub ochronę uzupełniającą". W rozmowie z Interią rzecznik Urzędu Miasta Sopotu podkreśla, że osoby należące do tego zespołu kompleksowo przygotowywały się do udzielania pomocy potrzebującym, odbywając staże między innymi w ośrodkach dla uchodźców w Niemczech. To inicjatywa oddolna sprawiła, że miasto zainteresowało się udzieleniem pomocy Syryjczykom. Zaczęło się od petycji do władz samorządowych i utworzenia nieformalnej grupy mieszkańców "Trójmiasto dla Syrii".Wówczas Rada Miasta Sopotu podjęła - jak zaznacza rzecznik "bez głosów przeciw" - rezolucję w sprawie pomocy dzieciom i rodzinom z Aleppo. Rezolucja ta wraz z wnioskiem została przesłana do premier Szydło 21 grudnia. Miasto skontaktowało się między innymi z Polską Misją Medyczną, która - dzięki kontaktom z lekarzami w Aleppo - może pomóc w sprowadzeniu do Polski chorych dzieci na leczenie. Jak podkreśla rzecznik, chodzi w tym przypadku głównie o protezy. - Rozmawiamy również z Polską Akcją Humanitarną i Caritsaem - dodaje Czarzyńska-Jachim. Ale - jak zaznacza - "sprowadzanie czasowe czy na pobyt stały obywateli innych państw nie jest możliwe bez zgody i wsparcia rządu, szczególnie w sytuacji wojny". - Samorząd może zagwarantować środki finansowe oraz zapewnić warunki do pobytu poszkodowanych dzieci, natomiast wszystkie procedury i formalności związane z przekraczaniem granicy są po stronie rządu - tłumaczy. Pół miliona złotych na leczenie dzieci Koszt tygodniowego pobytu i leczenia jednego syryjskiego dziecka Polska Misja Medyczna oszacowała na 20 tys. zł. Zdaniem Urzędu Miasta Sopotu kwoty te będą wyższe, ale - jak zapewnia rzecznik - miasto jest stanie przeznaczyć na ten cel do 0,5 mln złotych. - Na pewno przeprowadzimy zbiórkę publiczną, mamy także już deklaracje wsparcia od osób prywatnych i firm - dodaje. - Jesteśmy przygotowani na to, aby przyjąć dzieci wraz z opiekunami na leczenie, rehabilitację czy pracę z psychologiem. Byłoby najlepiej, aby mogły wrócić do rodzinnego kraju, o ile tylko będzie to możliwe - podkreśla Czarzyńska-Jachim. W poniedziałek władze Sopotu próbowały skontaktować się telefonicznie z Kancelarią Premiera. Jak zapewniają, wystosowano również drugie pismo z prośbą o kontakt oraz spotkanie z odpowiednim urzędnikiem.