"Wszystkie elementy (wizyty prezydenta Andrzeja Dudy - przyp. red.) są ważne, próbowaliśmy od lat rozszerzyć nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi, one przez całe lata były oparte głównie o kwestie bezpieczeństwa, o współpracę militarną - oceniał Waszczykowski. Dobrze się dzieje, że rozszerzamy to - jest ten komponent energetyczny, element zwiększania zakupów gazu. Jeżeli prezydent rozmawia z potężnymi firmami amerykańskimi, to też dobrze, bo być może flaga amerykańska powiewać będzie nie tylko nad ambasadą, bazą amerykańską, ale również korporacjami amerykańskimi" - zauważył były szef MSZ. "Mamy do czynienia z prezydentem (Donaldem Trumpem - przyp. red.), który ma zmysł biznesowy w dyplomacji, to korzystajmy z tego" - dodał gość Roberta Mazurka. Waszczykowski zadeklarował, że zaangażuję się w kampanię przed wyborami parlamentarnymi. "Ostatnia kampania poszła nam bardzo dobrze, udało mi się odwiedzić kilkadziesiąt gmin (w woj. łódzkim - przyp. red.), wszędzie tam gdzie pojechaliśmy, rezultat był bardzo dobry. Chcemy to powtórzyć. To działa" - podkreślił gość Roberta Mazurka.Były szef MSZ przyznał, że nie do końca rozumie pomysł Jarosława Gowina, by budować wielką koalicję z Kukizem. "Jesteśmy w tej chwili przygotowani, żeby zdobyć samodzielną większość" - podkreślił Waszczykowski. Równocześnie nie wykluczył, że Kukiz będzie się starał o wejście do PiS. Nie wie, czy przyjęcie samego Kukiza do PiS-u byłoby możliwe, ale "niektórzy (z jego ugrupowania - przyp. red.) już przeszli do nas w czasie ostatniej kadencji". "W polityce nigdy się nie mówi nigdy" - zauważył. "Jeśli będzie brakowało do tego, żeby rządzić samodzielnie, to na pewno będziemy starali się dokooptować polityków z innych partii" - przyznał.Robert Mazurek, RMF FM: Co z tej wizyty prezydenta Dudy wydaje się panu najważniejsze? To, że będzie tysiąc żołnierzy więcej, że kupimy myśliwce F-35, że być może powstanie ta elektrownia atomowa, o której mówiono, czy też jakiś aspekt polityczny? Witold Waszczykowski: Wszystkie te elementy są ważne o których pan mówi, dlatego, że próbowaliśmy od lat już rozszerzyć nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi. One przez całe lata głównie oparte były o kwestie bezpieczeństwa, o współpracę militarną i dobrze się dzieje, że w tej chwili rozszerzamy. Jest ten komponent energetyczny, to nie tylko elektrownia atomowa, nie wiem, czy to już przesądzone, natomiast oczywiście technologia amerykańska byłaby tu bardzo dobra. To jest też element zwiększenia zakupów gazu, no i jeśli prezydent rozmawia z potężnymi firmami amerykańskimi, to też jest dobrze, bo to oznacza, że być może flaga amerykańska będzie powiewać nie tylko nad ambasadą, bazą amerykańską, ale również i korporacjami amerykańskimi. Dobrze, ale z tego wszystkiego wynika, że stajemy się coraz ważniejsi dla Amerykanów. Tak przynajmniej komentuje to amerykańska prasa, która mówi, że prezydent Trump dał prztyczka Niemcom i pokazuje, że stawia na Polskę. My się z tego pewnie będziemy cieszyć, tylko czy potrafimy to wykorzystać? Anne Applebaum przestrzega, że nie wolno wierzyć Trumpowi. - Ja nie chcę odnosić się do wierzeń. Mamy do czynienia z prezydentem, który dostrzega wspólnotę interesów, albo my odwrotnie dostrzegamy tę wspólnotę interesów z nim i mamy do czynienia z prezydentem, który rzeczywiście ma ten zmysł biznesowy w dyplomacji - korzystajmy z tego. My jesteśmy dla Amerykanów jakimś interesem do zrobienia? Może takim właśnie, że nam sprzedadzą coś czego... - Panie redaktorze i szanowni państwo, jeśli dla Niemców jesteśmy interesem i Niemcy handlują z nami na wyższym poziomie niż z Rosją, jeśli Niemcy handlują z Grupą Wyszehradzką na wyższym poziomie niż z Francją, to Amerykanie to też dostrzegają. Dostrzegli to, że stworzyliśmy większą strukturę niż Grupa Wyszehradzka, czyli Trójmorze, czyli ponad 100-milionowy rynek, który się integruje w tej chwili. To też jest wartość dla Amerykanów ta biznesowa. Poza tym dostrzegają ciągle elementy bezpieczeństwa. Myśli pan że we wrześniu, kiedy tu przyjedzie Donald Trump, wszystko na to wskazuje, że przyjedzie, ogłosi zniesienie obowiązku wizowego dla Polaków? - Nie wiem, to jest oczywiście nasze pragnienie, trochę takie mityczne. Ale wie pan, to byłby taki symbol, prezydent Duda załatwił, nie będzie wiz i Andrzej Duda wygrywa wybory, drugą kadencję, patrzcie - nie macie wiz. - Ja bardziej liczę na to, że niektóre rzeczy, które prezydent Duda zapowiedział w tych rozmowach teraz będą doprecyzowane i być może za kilka miesięcy uda się już podpisać porozumienia na przykład o tych samolotach, jak i dotyczące offsetu, ceny itd. Chociaż to jest krótki czas, żeby w ciągu kilku miesięcy to zrobić, ale są też inne programy, które zapowiedziano w tych rozmowach. To jest bardzo charakterystyczne, ja prześledziłem fragmenty pańskiego expose, które pan wygłaszał jako minister spraw zagranicznych i tam pan rzeczywiście bardzo wiele mówił o współpracy ze Stanami Zjednoczonymi i proszę: wszystko się sprawdziło. - Tak, ja zawsze pokazuję przykład. Chińczycy nie dorobili się swojej wielkiej potęgi, innowacyjności na handlu z Afryką czy z biednymi krajami azjatyckimi, ale na handlu i współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Ja żyłem w latach 80. w Stanach Zjednoczonych, studiowałem tam i widziałem tysiące chińskich studentów. Chińczycy w latach 80., kiedy próbowali przetransformować swój socjalizm czy komunizm chiński, oni robili to świadomie mając nadzieję, że się nauczą technologii, funkcjonowania, administracji, zarządzania biznesem i to zrobili. Dzisiaj Andrzej Duda spotyka się z wielkim biznesem amerykańskim, a Donald Tusk, jego prawdopodobny rywal w wyborach prezydenckich, spotyka się z sejmową komisją śledczą ds. VAT, został tutaj wezwany. Mam wrażenie, że to takie symboliczne. Chcecie dopaść Tuska? - Nie chcemy dopaść Tuska dla samego rewanżu, ale chcielibyśmy odkryć co się stało z tymi miliardami vatowskimi, które zostały zdefraudowane, czy wyparowały po prostu, krótko mówiąc. To myśli pan, że je Tusk wywiózł? - Chcielibyśmy poznać mechanizm, żeby już ten mechanizm nie został powtórzony przez jakieś inne rządy. Ja bym chętnie widział Tuska gdzie indziej, gdzie byłby przesłuchany koło Arabskiego za to, co się stało w Smoleńsku. A widzi pan, bo utrudnia mi pan zadanie kolejnego pytania, bo chciałem pana spytać, czy może teraz, jak już trochę kurz bitewny opadł, pan już jest europosłem, pan już nie musi walczyć, powiedziałby pan coś miłego o kadencji Donalda Tuska, która się kończy za pół roku? Jedną drobną rzecz. Czy on w ogóle cokolwiek dobrego zrobił? - Właśnie nie. Ja zawsze pytam, co przez te 5 lat możemy pokazać dobrego dla Polski. Jakąś jedną kwestię, którą wywalczył. Żadnego małego sukcesu nie odniósł? - No właśnie oczekuję, że po 5 latach złoży sprawozdanie. Ja oczekiwałem, kiedy on w maju przyjeżdżał do Polski, zapowiadał swoje wykłady, że on przyjedzie z takim podsumowaniem "co zrobiłem przez 4,5 roku". Niestety, słyszeliśmy o zupełnie innych kwestiach, które poruszył na tych wykładach, raczej dobił ówczesną swoją koalicję przed wyborami europarlamentarnymi. Czyli tak, Donald Tusk nie zrobił nic dobrego? - Panie redaktorze, urzędnika międzynarodowego jeśli państwo wysyła na wysokie stanowisko, to zakłada przede wszystkim to, że on będzie dbał, będzie promował interes narodowy danego państwa - on nie staje się kosmopolitą. Po drugie będzie informował swoje państwo, co się dzieje w instytucjach międzynarodowych i po trzecie, będzie będzie promował ludzi, w tym przypadku Polaków na wysokie urzędy. Żadnego z tych trzech elementów, tych trzech procesów Tusk nie wykonał. Zostawmy Donalda Tuska i pańskie z nim relacje. Joachim Brudziński stanie na czele sztabu komitetu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych. - Dobry organizator. A pan się też zaangażuje w kampanię - Tak. Ta ostatnia kampania poszła nam bardzo dobrze. Objeździliśmy, w moim przypadku województwo łódzkie. Oczywiście nie mogłem być wszędzie przez trzy miesiące, ale udało mi się odwiedzić kilkadziesiąt gmin. I wszędzie tam gdzie pojechaliśmy, rezultat był bardzo dobry. Chcemy to powtórzyć. Chcecie jeździć, spotykać się z ludźmi i myślicie, że to wystarczy? - Nie tylko wystarczy się spotykać, ale i przekazywać nasze programy, omawiać, co zrobiliśmy, omawiać, jak jesteśmy wiarygodni, zapowiadać nowe propozycje na przyszłość. To działa. Czy wasi koalicjanci w obozie Zjednoczonej Prawicy będą wam pomagali, czy będą raczej przeszkodą? Jarosław Gowin ogłasza plany na wielką koalicję z Kukizem. Człowiek może pomyśleć, po co zagłosować na PiS, zagłosuję na Kukiza, wyjdzie na to samo. - Nie wiem, ja też tego do końca nie rozumiem. Jesteśmy w tej chwili przygotowani, aby zdobyć samodzielną większość. Nie pójdziecie do wyborów na jednej wspólnej liście z Pawłem Kukizem? - Tego nie wiem. Partia Kukiza w tej chwili słabnie i niewykluczone, że on będzie się starał, albo jego współpracownicy będą się starali do nas wejść. Ale to byłoby możliwe? Przyjęcie Kukiza na listy PiS-u? - Samego Kukiza nie wiem, ale niektórzy już przeszli w ostatniej kadencji, więc teoretycznie wszystko jest możliwe. W polityce nigdy się nie mówi nigdy. Dobrze, to proszę mi powiedzieć, czy nie powie pan też "nigdy" powyborczej koalicji z PSL-em, jeśli wejdą do przyszłego Sejmu? - O to proszę pytać kierownictwo partii, które będzie tym decydowało. Ja pytam o pańską opinię, a nie o to, co będzie. - Ja w polityce, jak mówiłem - muszę być konsekwentny. Jak się nigdy nie mówi nigdy, to jeśli będzie brakowało do tego, żeby samodzielnie rządzić, to na pewno będziemy się starali dokooptować polityków z innych partii.