Przeprowadzony w dniach 26-27 listopada sondaż zaowocował interesującymi wynikami. Mimo burzy jaka rozpętała się wokół unieważnienia przez Zjednoczoną Prawicę wyboru pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którego dokonał Sejm poprzedniej kadencji, PiS zanotowało poparcie na poziomie 42 procent. Zaskakujący był fakt, że drugie miejsce przypadło nie największej obecnie opozycyjnej partii, ale ugrupowaniu Ryszarda Petru. Nowoczesna wyprzedziła Platformę o jeden punkt procentowy, zdobywając poparcie na poziomie 17 proc. Nad progiem wyborczym znalazło się jeszcze jedynie ugrupowanie Kukiz'15 (8 proc.). W porównaniu do wyniku wyborów parlamentarnych zarówno PiS jaki i Nowoczesna umocniły swoja pozycję. Przypomnijmy: w październikowych wyborach parlamentarnych PiS zdobyło 37,58 proc. poparcia, PO - 24,09 proc, Kukiz'15 - 8,81 proc., a Nowoczesna - 7,6 proc. Tendencja spadkowa jaką widać w przypadku PO wyraźnie wskazuje, że obecna polityka tej partii podoba się wyborcom jeszcze mniej, niż ta z okresu kampanii wyborczej. Zyskuje na tym Nowoczesna, którą dr Jacek Chołoniewski z firmy Estymator, komentując sondaż, określił mianem "drugiej siły politycznej w Polsce". Walka o bycie liderem opozycji trwa Zdaniem dr hab. z Norberta Maliszewskiego eksperta ds. marketingu politycznego, stwierdzanie, że to Nowoczesna stała się jednoznacznym liderem jest przedwczesne. - Walka cały czas trwa - wskazuje ekspert, dodając, że w świetle ostatnich wydarzeń dobry wynik ugrupowania Ryszarda Petru nie jest dużym zaskoczeniem. - Ta partia ma znacznie mniej posłów w porównaniu z PO, ale to jej udaje się przebić z przekazem mocniej, niż ugrupowaniu, które jest o wiele bardziej doświadczone. Jedną z głównych przyczyn stała się walka o przywództwo w Platformie, która zdaje się całkowicie pochłaniać jej polityków - mówi. Podczas kampanii Platforma toczyła wojnę z PiS-em i straszyła widmem rządów tej partii. Ta strategia okazała się nieskuteczna. - Mimo to PO nie ma nowego pomysłu na siebie i wciąż powtarza te same błędy. Brakuje im nowej jakości i osób, które zrozumiałyby, że ugrupowanie potrzebuje nowego przekazu - podkreśla Maliszewski, ale dodaje, że "grzebanie Platformy" byłoby przedwczesne ze względu na jej spory potencjał jeśli chodzi o struktury. Platforma zachowuje się jak PiS? Podczas debaty nad unieważnieniem wyboru pięciu sędziów TK, którego dokonał Sejm poprzedniej kadencji, Platforma opuściła salę na znak protestu. W ten sposób partii powtórzyła zachowanie, które w czasie sprawowania rządów tak zdecydowanie krytykowała u ówczesnej opozycji. Na sali pozostali posłowie Nowoczesnej, którzy kierowali pod adresem PiS pytania i przedstawiali swoje stanowiska. Choć tylko część z nich oceniana była pozytywnie pod względem merytorycznym. Jednak nieobecność Platformy wystarczyła, by Nowoczesna stanęła na pierwszej linii opozycyjnego frontu. - Na sali obrad pojawił się nowy język, nowe pro państwowe spojrzenie. Część posłów Nowoczesnej starała się w sposób konstruktywny kontrować argumenty PiS. - Nie poprzez wychodzenie, nie poprzez mówienie, że to koniec demokracji i straszenie jak niebezpieczny jest Jarosław Kaczyński - zwraca uwagę Maliszewski. Nowoczesna podejmie współpracę z PO? W jego ocenie w przyszłości dość prawdopodobny jest scenariusz, wobec którego Platforma i Nowoczesna podejmą współpracę. - Według prowadzonych przeze mnie badań, większość Polaków źle ocenia zmiany w TK przeprowadzone przez PiS. Nie wpływa to jednak na zmiany preferencji. Te złe oceny są zgodne z normą politycznej poprawności. Natomiast 65% Polaków to tzw. słabi demokraci, którzy silne państwo stawiają ponad wartościami demokratycznymi. Zatem PiS nie traci wyborców, ale dostaje kredyt zaufania na zmiany, również te w instytucjach. Działania PiS nie podobają się zaś wyborcom liberalnym. Zyskiwać więc powinna zarówno PO, jak i Nowoczesna. Tak się nie dzieje, bo środowisko "obywatelskie" jest podzielone wyjaśnia Maliszewski. Stąd teza, że wcześniej czy później Nowoczesna i PO będą zmuszone się porozumieć. - Myślę, że Ryszard Petru będzie chciał nawiązać porozumienie za jakiś rok, kiedy umocni się na pozycji lidera w opozycji - mów Maliszewski jednocześnie wskazują, że musiałby pojawić się wyraźny motyw tego porozumienia. - Współpraca mogłaby zostać zawiązana przeciwko określonym działaniom rządu Zjednoczonej Prawicy np. w obliczu stwierdzenia, że ten rząd zagraża stabilności finansów, łamanie standardy demokratyczne i izoluje Polskę w Unii Europejskiej - prognozuje Norbert Maliszewski.