W całym wpisie byłego prezydenta czytamy: "Pani Kiszczakowa, tak szczerze. Czy naprawdę Generał nie znał prawdy o mnie i o Bolku. Nie wierzę, ale proszę mi uwierzyć jak na spowiedzi. Ja naprawdę nie zgodziłem się nigdy na współpracę agenturalną z SB. Ja naprawdę nie dałem się złamać. Ja naprawdę nie brałem żadnych pieniędzy. Ja naprawdę nie doniosłem na nikogo ani ustnie ani na piśmie. Jest i żyje sprawca tej sprawy. Liczę, że wyzna prawdę tej prowokacji. Jest sprawą czy generał o tym wiedział, a że zlecił podrabianie rozmowy z Bratem rozmowy w Magdalence i innych papierów to oczywiste, ja mu wybaczam. To była walka, kto kogo, ja ostatecznie wygrałem. Swoją niezależną taktyką" - pisze Wałęsa. Wśród dokumentów znalezionych w domu Marii Kiszczak jest między innymi teczka pracy Tajnego Współpracownika SB ps. Bolek i odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z SB podpisane nazwiskiem Lecha Wałęsy. Szef Instytutu Łukasz Kamiński poinformował, że zgodnie z opinią eksperta-archiwisty dokumenty są oryginalne. Znaleziono wśród nich m.in. odręczne, podpisane pseudonimem "Bolek", pokwitowania odbioru pieniędzy. Akta Wałęsy muszą jeszcze zostać sprawdzone przez grafologa, który będzie mógł dopiero wówczas ostatecznie potwierdzić, czy materiały są autentyczne.