Posłowie KO, z którymi rozmawiała Interia, piątkowe spotkanie klubu parlamentarnego KO traktują jako "klub wyborczy", podczas którego dojdzie do wyboru następcy Borysa Budki. Jak słyszymy, sytuację może skomplikować jedynie eskalacja kryzysu rządowego lub przeciągające się dyskusje nad "sprawami bieżącymi". Z formalnego punktu widzenia niemal wszystko jest gotowe. "Niemal", bo najpierw do dymisji musi podać się obecny szef klubu Borys Budka, a praktyka w PO do tej pory była taka, że dzieje się to w dniu wyboru nowego szefa klubu. Można się więc spodziewać, że o ile w porządku obrad znajdzie się wybór nowego szefa, to wówczas Budka poda się do dymisji. Rekomendacja Budki Drugi warunek formalny dotyczy samych kandydatów na tę funkcję. By się o nią ubiegać trzeba zebrać 60 podpisów wśród innych parlamentarzystów. Takie działania były prowadzone w poprzednim tygodniu, podczas posiedzenia Sejmu. Według naszych informacji ta sztuka bez trudu udała się pięciorgu kandydatom. To: Sławomir Neumann, Arkadiusz Myrcha, Urszula Augustyn, Rafał Grupiński i Cezary Tomczyk. Ten ostatni dostał rekomendację przewodniczącego Budki, więc potrzebował zaledwie jednego podpisu. Inni politycy nie mieli kłopotu z ich zebraniem, bo jeden poseł mógł poprzeć kilku kandydatów. Wobec tego wielce prawdopodobne, że właśnie z tego grona wyłoni się nowy szef klubu. Faworytem na dziś jest Tomczyk. Jako pierwszy zadeklarował chęć ubiegania się o tę funkcję i miał najwięcej czasu na przekonywanie do swojej kandydatury. Według naszych informacji ta sztuka sprawnie mu wychodzi i gdyby kandydatów było tylko dwóch, to Tomczyk w cuglach wygrałby te wybory. Różne scenariusze Tu pojawia się haczyk. Przez tygodnie w medialnej narracji dominował przekaz, że Grzegorz Schetyna wystawi swojego stronnika jako kontrkandydata Tomczyka. Tym na pierwszy rzut oka wydaje się Neumann, ale Schetyna powodów do zadowolenia może mieć więcej. Były już lider PO miał optować za jak najszerszymi wyborami, by nowy szef klubu został wyłoniony z grona kilku kandydatów. I to się udało, a dzięki temu dziś jest niemal przesądzone, że wewnętrzne wybory odbędą się w dwóch turach. Kluczowe mają być reakcje pomiędzy głosowaniami i ewentualne "przekazywanie głosów". Wówczas szanse Tomczyka, mimo że jest faworytem, maleją. Tym samym bliżej byłoby do jednego ze scenariuszy, który nakreślił Schetyna. Tomczyk z kolei, jako człowiek rekomendowany przez Budkę, ma wsparcie nie tylko części wewnętrznych struktur, ale też koalicjantów Platformy Obywatelskiej, czyli Inicjatywy Polskiej, Nowoczesnej i Zielonych. A to może mieć istotny wpływ na środowisko samej Platformy, gdyby doszło do ewentualnej drugiej tury wyborów na szefa klubu.Łukasz Szpyrka