Ziemowit Szczerek, INTERIA.PL: Czym różni się obecna sytuacja geopolityczna Polski od sytuacji międzywojennej? Prof. Andrzej Nowak: - Przed wojną Polska sąsiadowała z agresywnym totalitarnym reżimem sowieckim, nastawionym na likwidację państwa polskiego. Po stronie zachodniej mieliśmy równie agresywnego wobec Polski sąsiada, o równie agresywnej ideologii. Obecnie na zachodniej granicy mamy - można powiedzieć - brak granicy, bowiem jesteśmy częścią wspólnoty Schengen i UE. To nie znaczy, że na zachód od nas zniknęły państwa, kierujące się swoją polityka narodową, która jakoś, mniej lub bardziej, uzgadniana jest z polityką UE. - Niemcy są tutaj na pewno jednym kluczowych graczy. To kraj demokratyczny, który szczyci się tym, że "odrobił lekcję historii". Choć medialne sukcesy pani Steinbach mogą budzić pewne zaniepokojenie, to jednak od strony zachodniej nasze poczucie zagrożenia wydaje się nieporównanie mniejsze niż było w międzywojniu. Co nie znaczy, że nie mogą występować pewne różnice interesów między Polską a Niemcami, które prowadzą swoją ogólną politykę europejską zgodnie z postrzeganymi przez siebie specyficznymi interesami. - Różnice, które wydają mi się najistotniejsze wiążą się z naszym drugim wielkim sąsiadem: wschodnim. Największe niebezpieczeństwa kryją się w postrzeganiu interesów niemieckich wśród tej części kół gospodarczych w Niemczech, która stawia w sposób absolutny na współpracę z Rosją - nawet kosztem Polski. Czy ta współpraca gospodarcza niemiecko-rosyjska w jakikolwiek sposób może Polsce zaszkodzić długoterminowo? - By odpowiedzieć na to pytanie i opisać to zagrożenie, muszę przejść do wschodniego sąsiada. Otóż Rosja mniej więcej od 2000 roku realizuje bardzo asertywnie politykę, której nie da się nazwać inaczej niż neoimperialną. Politykę odbudowy kontroli nad całym obszarem dawnego Związku Sowieckiego, która w ostatnich miesiącach okazuje się zatrważająco skuteczna. Czy Rosja jest na tyle silna, by być w stanie realizować taką politykę na dłuższą metę? - Problem nie polega tylko na tym, że Rosja prowadzi politykę odbudowy strefy dominacji na obszarze dawnego ZSRR. Polega on także na strukturze władzy i strukturze ideowej tego państwa, a ta jest zasadniczo odmienna od struktury państw demokratycznych - i na tym właśnie polega główne zagrożenie płynące ze strony Rosji oraz związane z ewentualnymi układami zawieranymi z Rosją ponad polskimi głowami. - Otóż Rosja nie jest demokratycznym państwem, nie jest także państwem totalitarnym, jakim był ZSRR, ale jest państwem specyficznym, kierowanym przez elitę, jak to obliczyli twórcy najpoważniejszego studium poświęconego temu zagadnieniu - szkocki politolog Stephen White i Olga Krysztanowska, profesor Rosyjskiej Akademii Nauk (Instytutu socjologii) - w 70 procentach wywodzącą się z FSB, GRU, KGB czy struktur siłowych służb specjalnych. I jest to wyjątkowe zjawisko w skali światowej. Co to znaczy? - Chodzi o specyfikę mentalności ludzi, którzy wywodzą się ze służb najtrwalszego totalitarnego państwa w XX-wiecznej historii. Mentalność ta sprowadza się do szkolenia w oszukiwaniu przeciwnika, a nawet w posługiwaniu się narzędziem, do którego rosyjskie władze odwołują się okazjonalnie - chodzi o zabijanie przeciwników, bo przecież do tego także sprowadzała się (między innymi) "technika operacyjna" KGB i GRU. Ale czy jednak funkcjonowanie tej ekipy na arenie polityki międzynarodowej nie złagodziło przypadkiem tej mentalności? - Putin szczycił się oficjalnie tym, że na jego rozkaz zamordowano dwóch prezydentów - co prawda zbuntowanej, ale jednak uznanej przez część krajów świata jako uprawniona w swych dążeniach do niepodległości - Czeczenii? Tu mogło mieć zastosowanie myślenie "kurica nie ptica". A Polska to już jednak zagranica: UE, NATO? - Oczywiście, ale wiemy też skądinąd, pisały o tym wszystkie najpoważniejsze gazety, fora internetowe, także polskie, tyle tylko, że przestały pisać od jakiegoś czasu, że to władze FR były oskarżane o współudział w zamachach dokonywanych na własnych obywateli, które miały przygotować dojście do władzy Putina do prezydentury w 2000 roku, o otrucie Litwinienki, o zamordowanie przynajmniej części z ponad 300 dziennikarzy, którzy zginęli w ostatnich 10 latach w FR (na czele z Anną Politkowską) i o cały szereg innych spraw, które nie mają żadnej paraleli w krajach europejskich. - Całkowicie uprawnione jest postawienie pytania, czy prowadzenie polityki z państwem rządzonym przez taką elitę powinno odbywać się w taki sam sposób, przy takich samych zabezpieczeniach, jak z Niemcami, Francją, Wielką Brytanią czy nawet USA, które też oczywiście posługują się siłą w swojej polityce, ale nie są rządzone w 70 procentach przez elitę służb specjalnych totalitarnego państwa. - Dla mnie jest to pytanie retoryczne, jest tylko jedna odpowiedź: z Rosją rządzoną przez premiera Putina i wybranych przez niego współpracowników ze służb specjalnych trzeba prowadzić politykę nieco bardziej ostrożną. Trzeba liczyć się z tą specyfiką.