Gdy spotykamy się z Tomaszem Dorożałą, sprawia wrażenie przeciętnego 36-latka. Ma na sobie dżinsy i zwykły t-shirt, na nogach sportowe buty. Po naszej rozmowie, jak dowiemy się z jego mediów społecznościowych, uda się na wspólny trening z Robertem Burneiką, znanym jako Hardkorowy Koksu. Początkowo zdystansowany, z każdą minutą mówi z coraz większą pasją o swojej działalności. Na koniec obdarza nawet bardzo osobistą modlitwą. "Bardzo silna manifestacja demonów" "Uzdrawia chorych, wypędza demony, głosi ewangelię, naucza Bożego Słowa" - czytamy w jego biogramie znalezionym w sieci. Nazywany jest apostołem. Tomasz Dorożała jest założycielem Służby Apostolskiej Ogień Przebudzenia. Nagrania z przeprowadzonych przez niego "uzdrowień" zyskują spora popularność. Jeden z filmików, na którym "wydłuża" nogę, osiągnął na TikToku ponad milion wyświetleń. - W jakiś sposób to planowałem - komentuje. - Chodzenie do kościoła bardzo ludziom spowszedniało. Chciałem im pokazać, że uzdrowienia dzieją się bardzo często, choć nie zawsze - dodaje. Według niego w Polsce temat uzdrowień jest szczególnie kontrowersyjny: - W Ameryce jest inaczej, ale w Polsce nie ma zbyt wielu ludzi, którzy zajmują się publicznie taką działalnością. Znam wiele osób, które wolą działać w ukryciu - mówi. Za zwiększającymi się zasięgami jego filmików idzie też hejt. - Trochę się temu nie dziwię, bo religia narobiła w tym kraju wiele szkód. Tymczasem wychodzi łysy gość, normalnie ubrany, nie w habicie, odzywa się: "diable, ty zbita pało". Ludziom nie mieści się w głowach, że demony będą słuchać kogoś takiego. O ile w ogóle istnieją. Myślą, że to musi być oszust - mówi. Apostoł Tomasz Tomasz Dorożała urodził się w Knurowie w woj. śląskim. Ma wykształcenie średnie. Pracował m.in. jako trener personalny, specjalista ds. jakości amortyzatorów i pomoc górnicza. Trochę podróżował, przez pewien czas mieszkał w Anglii. Gdy wrócił, wziął ślub w kościele katolickim. - Zacząłem biznes marketingu sieciowego. Porzuciłem go ze względu powołanie do głoszenia ewangelii. Z żoną nie rozumieliśmy się. Akurat w większości to była moja wina - opowiada. Ostatecznie się rozwiedli. Przełom w jego życiu nadszedł w 2010 roku. - Byłem rozwodnikiem, chciałem popełnić samobójstwo, rozpadł mi się biznes. Nastąpiła kumulacja. Część to moje błędy, część z nich to błędy innych ludzi. Jako katolik zacząłem szukać pomocy w Biblii. Otworzyłem ją w losowym miejscu i słowa miłości poleciały w moje serce. Zacząłem płakać. Wtedy się zaczęło - twierdzi. Z jego słów wynika, że później zaczął szukać odpowiedniej dla siebie wspólnoty. - Bliżej mojemu sercu byli zielonoświątkowcy - mówi. Skąd jednak pomysł na uzdrawianie? - Wyczytałem w Biblii w Ewangelii Św. Marka, że każdy, kto wierzy, będzie uzdrawiał. Pomyślałem: kurczę, czemu mnie tego nie uczono? Było tam napisane: "każdy, kto wierzy" - nie specjalny wyświęcony egzorcysta, tylko każdy. Postanowiłem, że spróbuję. Wtedy zaczęły dziać się uzdrowienia - opowiada Dorożała. Jak dodaje, rok później jego matka przyjęła swoje uzdrowienie - cierpiała na jamistość rdzenia kręgowego, zaś po wspólnej modlitwie z jego bratem Łukaszem, dziura w rdzeniu miała znacząco się zmniejszyć. Później, jak twierdzi, była m.in. przyjaciółka wyleczona z raka, kobiety wyleczone z bezpłodności czy osoba, której po uzdrowieniu miały ustąpić problemy z zatokami. Od 2010 roku w jego życiu wszystko miało zacząć się układać. Ponownie wziął ślub, został też ojcem. - Nie mam już problemów na tle psychicznym. Dzisiaj wszystko mi wychodzi - przekonuje. Dwa lata temu Dorożała w Gdańsku założył misję kościelną. Dołączył też do oficjalnie zarejestrowanego zespołu apostolskiego - Kościół Chrześcijan Pełnej Ewangelii "Obóz Boży". Na spotkania z nim przychodzi coraz więcej osób. Jak mówi, na jednym z nich na początku kwietnia w Warszawie było ok. 300 osób. Oprócz spotkań na żywo, podczas których mają dziać się uzdrowienia, prowadzi też live'y na Facebooku. - W jednym tylko miesiącu, w lutym dostałem 255 doświadczeń zwrotnych od różnych ludzi. Niektórzy doświadczają uzdrowień podczas spotkań online - twierdzi. "Opinia publiczna żąda badań" Dopytujemy o kwestie medyczne. Czy badania potwierdzają uzdrowienia? Co na to lekarze? Dorożała zapewnia, że sam wysyła swoich wiernych do medyków. - Gdy ludzie proszą mnie o pokazanie badań, mówią, że to pewnie Photoshop. Więc o to nie dbam. Zachęcam ludzi, żeby szli do lekarzy, potwierdzali uzdrowienia badaniami, ale mi na tym absolutnie nie zależy. Mnie zależy na człowieku. Jeżeli człowiek ma efekt, czyli był chory, jest zdrowy - mnie to absolutnie wystarczy. Opinia publiczna żąda badań, ale jak już są, ludzie i tak najczęściej mówią, że zostały sfabrykowane - opowiada. - Gdy pokazuję pieczątki od lekarzy, ludzie mówią, że to pewnie przekupieni lekarze. Dlatego nie napieram na to, żeby były jakieś dowody, bo w ogóle nie chcę ludziom udowadniać Boga - dodaje. Pytany o to, czy osoby, które do niego przychodzą, szukają wcześniej pomocy u lekarzy, mówi: - Oni chodzą do lekarzy, niektórzy próbowali wiele razy i nic im nie pomogło. Na przykład Paweł - chorował, przyjmował silne leki antydepresyjne, miał już mieć elektrowstrząsy. Nic nie pomagało. Przyszedł do mnie w styczniu 2021 roku. Jedna modlitwa, pozamiatało nim po podłodze, wypłakał się i do dzisiaj jest w naszej wspólnocie. Ma się bardzo dobrze, nie ma żadnych nawrotów, nie bierze już żadnych leków. Wymienia jako kolejny przykład swoją córkę. - Miała wtedy dwa lata. Dostała wysokiej gorączki. Nie było mnie wtedy w domu, byłem na wyjeździe misyjnym. Miałem wrócić za cztery godziny. Żona na mnie poczekała, córka miała gorączkę prawie pół dnia. Przyjechałem, zgromiłem gorączkę. Jak ręką odjął - 36,6. Alleluja! Ale za drugim razem, gdy jakiś czas później znów miała gorączkę, to nie pomogło. Musieliśmy jechać do lekarza - opowiada. Chce uczyć uzdrawiania "Apostoł Tomasz" przyznaje, że zachęca osoby ze swojego otoczenia i wspólnoty do uzdrawiania. Ma ich uczyć, jak to robić. - Nadchodzi czas, że na ulicach będzie coraz więcej takich ludzi. Nie tylko Tomasz Dorożała - będą nas setki i tysiące, będziemy uzdrawiać chorych, wypędzać publicznie złe duchy, żeby ludzie zobaczyli, że Jezus naprawdę zmartwychwstał. I tego nauczam - podkreśla. Z czego żyje apostoł? - Dostaję pensję ze wspólnoty jako duchowny. Wspólnota otrzymuje pieniądze z darowizn. Nie mam stałych pensji, ale miesięcznie otrzymuję od trzech do dziesięciu tys. złotych. Dumna matka apostoła Dorożała przekazał nam kilka numerów telefonów do osób, które miałyby potwierdzić uzdrowienia. Udało nam się skontaktować z jedną z nich - jego matką. - Syn robi to, czego ludzie potrzebują - mówi Ludwika Dorożała. - Tu nie chodzi o religię, tylko o to, żeby ludzie dostrzegli, że są wartościowi. Jeśli dostrzegą wartości w sobie, to będą przekazywać je innym - twierdzi. - To co Tomek robi, jest dla mnie dumą. Mimo że świat może się z niego śmiać, bo widzę te komentarze. Dla mnie to nic w porównaniu z tym, co może dokonać. Jestem uzdrowiona. Lekarze zrobili co mogli, a mogli mało. Tylko mnie zabezpieczyli, bo rdzenia kręgowego nie naprawia nikt. Czekała mnie śmierć, albo paraliż - dodaje. Ludwika Dorożała uczestniczy czasem w spotkaniach z synem. Mówi, że widziała inne uzdrowienia. - Kiedy pomodlę się o kogoś, to też może poczuć ulgę prawie natychmiast. To nie chodzi tylko o Tomka. Ktoś później mówi, że widzi, jak wygląda życie bez bólu. Sama jestem tego świadectwem. Po operacji chodziłam przy chodziku, miałam 42 lata. Teraz mam 66 lat i czuję się jak dziewczyna, mam werwę i radość w sobie - mówi. Wymiar etyczny O działalność osób takich jak Tomasz Dorożała pytamy ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jak podkreśla, w sensie prawnym działania apostoła nie budzą wątpliwości, jego kościół jest zarejestrowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Warto jednak "uwzględnić także ich wymiar etyczny". - Trzeba o tym dyskutować i pytać, czy nowe praktyki religijne rzeczywiście służą dobru ludzi i ich zdrowiu. W Polsce mamy dziesiątki różnych kościołów, związków wyznaniowych. W ostatnich latach prawie wszędzie dochodzi do dziwnych zjawisk. Niektóre praktyki religijne budzą moje przerażenie - przyznaje ks. Kobyliński. Według niego w Polsce panuje zmowa milczenia w temacie nadużyć religijnych. - Na spotkaniach z pastorem Dorożałą i z tysiącami innych ewangelizatorów ludzie padają na ziemię, tracą świadomość, wpadają w trans, dostają drgawek, wydobywają z siebie różne dźwięki, krzyczą. W Polsce te zjawiska są masowe. Tak dziś wygląda główny nurt religijności w Polsce - podkreśla duchowny. Według niego kryteria prawdy i fałszu w wymiarze religijnym prawie nikogo nie interesują. - Liczy się skutek, sukces duszpasterski. Ta dziwna religijność, która się po Polsce rozlała w ostatnich latach jest powszechnie akceptowana przez biskupów, polityków, dziennikarzy, lekarzy czy psychologów - mówi. Ksiądz podkreśla, że ocena cudów i uzdrowień wymaga dużej wrażliwości i ostrożności - często nie znamy przyczyn choroby konkretnych osób i okoliczności, w jakich czyjś stan zdrowia się polepszył. - Gdy chodzi o tradycyjne, katolickie rozumienie cudu, do jego potwierdzenia potrzebna jest ocena odpowiedniej komisji, są na to konkretne procedury, zbierają się lekarze - mówi duchowny. - Cuda są możliwe także dzisiaj, ale są czymś niezwykle rzadkim. Czymś zupełnie innym jest to, co robi pastor Dorożała i tysiące innych ewangelizatorów. To kompletna banalizacja cudów i uzdrowień. Tutaj są one zupełnie inaczej rozumiane, jako coś powszechnego, łatwego, spektakularnego, na pstryknięcie palcem - dla wszystkich w dowolnej liczbie i formie - dodaje. - Przez dwa tysiące lat katolicy bronili racjonalności wiary. Obecnie zwycięża religijność irracjonalna. Niestety, w niektórych przypadkach prowadzi ona do nadużyć duchowych, które są szkodliwe dla życia i zdrowia ludzi - podkreśla ks. Kobyliński. Medycyna alternatywna i magiczne myślenie O negatywnych konsekwencjach mówi też dr Beata Rajba, psycholożka z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW. - Działalność uzdrowicieli takich jak Dorożała to zjawisko szkodliwe - uważa. Odnosząc się do przypadków, w których Dorożała, jak twierdzi, wypędza złe duchy, psycholożka zauważa: - W Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10 istnieje trans i opętanie, ale jest to objaw psychotyczny. Człowiek nie jest opętany, tylko ma urojenia, nie ma żadnego ducha. Działalność Dorożały klasyfikuje jako medycynę alternatywną. - Osoby praktykujące medycynę alternatywną można podzielić na trzy typy osobowości. Pierwszy to cyniczny oszust, drugi to narcyz, trzeci to osoba z urojeniami - mówi psycholożka. - Osoby, które korzystają z medycyny alternatywnej, są porażką systemu - mówi krótko. - Uciekają do szarej strefy dlatego, że opieka zdrowotna nie daje im tego, czego potrzebują. Potrzebują wsparcia psychicznego, empatii. Potrzebują działań, które poprawią ich stan. Gdy tego nie dostają, a w zamian dostają rokowania, które są kiepskie - uciekają w nadzieję, w iluzję, że coś się da zrobić. Wszelka medycyna alternatywna obiecuje wyzdrowienie i ten pan też to obiecuje. Oczywiście nie nazywa tego medycyną alternatywną, tylko działaniem w zgodzie z biblią, z wiarą - dodaje. Dr Rajba rozmawia czasami z pacjentami onkologicznymi. - Tacy pacjenci czepiają się jakiejkolwiek nadziei, że istnieje magiczna metoda, która ich uzdrowi. To uciekanie w iluzję, mechanizm dziecięcy, tak zwane myślenie magiczne. Mechanizm, który sprawia, że znajdują pocieszenie w wierze - podkreśla. - Łatwo uciec w myślenie magiczne, które daje obietnice, że już tam gdzieś za rogiem będzie to szczęście. To szalenie atrakcyjne myślenie, bo tak naprawdę nic nie muszę zmieniać, to zadzieje się bez mojego wysiłku, po prostu ktoś mnie uleczy - konkluduje ekspertka. Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl