Przemysław Czarnek w rządzie premiera Mateusza Morawieckiego pokieruje połączonymi resortami edukacji narodowej oraz nauki i szkolnictwa wyższego. - Nie mamy żadnej wiedzy w zakresie jego kompetencji do kierowania tak wielkimi podmiotami. Nie wiemy, czy pan minister będzie bardziej administratorem, czy będzie w tych instytucjach odciskał swoje piętno. Nie wiemy też, jaka jest wiedza ministra na temat rzeczywistych problemów edukacji. Jeżeli jest tak, że będzie chciał za wszelką cenę zmienić podstawę programową, to wydaje się, że nie tego potrzebuje szkoła. Potrzebuje odchudzenia podstawy programowej, ale nie kolejnej batalii ideologicznej w kontekście tej podstawy - ocenił w rozmowie z Interią Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego. "Jedna wielka niewiadoma" Jego zdaniem, nowy minister jest wielką niewiadomą, bo w przeciwieństwie do swojego poprzednika Dariusza Piontkowskiego do tej pory nie miał tak ścisłego związku z oświatą. - Piontkowski wie, co to jest podstawa programowa i co to jest arkusz organizacyjny szkoły. I z nim mogłem na ten temat dyskutować. Czy pan Czarnek, były wojewoda, ma taką wiedzę? Nie wiem. Nie wiem też, jaką ma wizję funkcjonowania oświaty. Jak będzie radził sobie z kierowaniem dwoma resortami? De facto jest to jedna wielka niewiadoma - podkreślił Broniarz. - Jeśli minister chce zmienić podstawę programową, to chcemy wiedzieć, w którym kierunku ta zmiana ma pójść. Jeśli ma to być politykowanie w edukacji, to jesteśmy na nie. Szkoła nie oczekuje, by forsować ideologiczną agendę w obszarze edukacji. Przypomnę tylko, że trzy lata temu podstawę zmieniła Anna Zalewska - dodał. Broniarz wskazał też, że przed nowym szefem resortu stoją pilne i trudne wyzwania. Największym jest brak nauczycieli do pracy, bo część z nich, z powodu koronawirusa, ostatnio odeszła z zawodu. - Dziś szkoła potrzebuje spokoju, przewidywalności, masek, płynów i szacunku dla nauczyciela. I odpowiedzi, czy państwo dalej będzie traktowało ten zawód w kategoriach pariasowych, czy będzie miało ofertę dla nauczycieli. Dziś w edukacji brakuje kilku tysięcy nauczycieli. Z takim wyzwaniem trzeba sobie poradzić, a nie szukać batalii ideologicznych - uważa szef ZNP. Podwyżki dla nauczycieli Broniarz jest szefem Związku Nauczycielstwa Polskiego od 1998 roku. Przeżył więc kilkanaście zmian na stanowisku ministra edukacji. - To może mój 18., 19. minister edukacji. Zakładam, z korzyścią dla ministra, że między tym, co wypowiada na potrzeby elektoratu i partii, a tym co naprawdę myśli, jest duża przestrzeń. Tak było w przypadku Giertycha. Można było mówić, że Giertych walczył ideologicznie w kwestii podręczników i mundurków, ale jako wicepremier miał niebywale silną pozycję i kwestie finansowe były jego ważnym narzędziem - porównuje Broniarz. - Chciałbym, żeby minister Czarnek uwzględniał fakt, że jego pozycja nie będzie zależała od tego, co będzie opowiadał w mediach, ale co faktycznie zrobi dla przeciętnego nauczyciela. Również w aspekcie finansowym. Mam nadzieję, że będzie miał buzię uśmiechniętą od ucha do ucha, gdy będzie walczył o nauczycieli na posiedzeniu Rady Ministrów, a nie tylko wtedy, gdy będzie stał przed kamerami i wojował z LGBT - zachęca szef ZNP. Łukasz Szpyrka