Posłuchaj Kontrwywiadu: Konrad Piasecki: Czy polskie władze dysponują jakąkolwiek wiedzą na temat zagrożeń, jakie mógł przynieść polon, którym uświęcono Litwinienkę? Aleksander Szczygło: Myślę, że to jest sprawa monitoringu, ciągłego sprawdzania, czy istnieją jakiekolwiek inne zagrożenia, łącznie z tym, o którym pan redaktor mówi. Ślady polonu odkryto w samolocie, który leciał z Londynu do Warszawy. Polka, która obsługiwała Litwinienkę w barze sushi przechodzi teraz badania. Czy coś więcej wiemy na ten temat? Czy mamy kontakt z władzami i służbami brytyjskimi, którzy np. radzili nam dotrzeć do polskich obywateli, którzy lecieli na pokładzie tego samolotu? Zapewniam, że współpraca między odpowiednimi służbami, zarówno między Polską a Wielką Brytanią i w obszarze europejskim i światowym istnieje. Tyle mogę na ten temat powiedzieć. Wie pan, że w tej sprawie coś się dzieje, czy tylko podejrzewa i jest spokojny? To nie jest kwestia podejrzeń, tylko znajomości procedur w takich sytuacjach. Ale wie pan, czy procedury zostały uruchomione? Zawsze są uruchamiane w takiej sytuacji, w której zachodzi zagrożenie bezpieczeństwa życia i zdrowia obywateli polskich. Dopytujemy Brytyjczyków, czy nam coś grozi? Procedury takie zawsze są uruchamiane. Wiem o tym. I czego już się dowiedzieliśmy? Za wcześniej jest na to, by opowiadać publicznie, jakie są efekty działalności poszczególnych służb. To są zbyt poważne sprawy, by przeszły obojętnym echem. To teraz o innych poważnych sprawach. USA pozostaną w Iraku tak długo, jak wymagać będzie wykonanie misji i życzyć sobie będzie tego rząd w Iraku. Tak mówi George W. Bush. My też będziemy aż tak długo? Jeśli chodzi o pobyt polskich wojsk w Iraku, muszą być spełnione warunki do tego pobytu. Po pierwsze rezolucja ONZ, dająca mandat pobytu. Po drugie, prośba i zgoda władz irackich, które mają demokratyczny mandat. Po trzecie możliwość wzięcia odpowiedzialności przez Irakijczyków za bezpieczeństwo, zarówno wojskowe jak i bezpieczeństwo sił policyjnych. I po czwarte, wyszkolenie sił irackich przez Polaków. Ile to może potrwać jeszcze? Wniosek, który zostanie skierowany do rady ministrów przez ministra obrony narodowej będzie wnioskiem, który będzie zakładał wycofanie wojsk polskich z Iraku nie później niż do końca przyszłego roku. Grudzień 2007 czy lipiec 2007? Takie dwie daty się pojawiły? Nie później niż do końca przyszłego roku. A wcześniej to możliwe? Nie później niż do końca przyszłego roku. Tylko tyle ma pan w tej sprawie do powiedzenia? Tak jest. A jakieś własne zdanie pan ma, do kiedy powinniśmy tam być? To jest kwestia racjonalnej oceny sytuacji. I pańska racjonalna ocena jest jaka? Że najważniejszą rzeczą, która jest do zrobienia to jest wyszkolenie sił zbrojnych Iraku i to w naszej strefie odpowiedzialności udaje się bardzo dobrze. To jest powód, dla którego aktywność, teraz zresztą też już aktywność wojska polskiego w tej strefie jest aktywnością sprowadzającą się przede wszystkim do szkolenia żołnierzy irackich. Do kiedy ich wyszkolimy? Mam nadzieję, że... ...do końca 2007 roku? Najszybciej, jak to jest możliwe. To jest dłuższy proces, ale w naszej strefie odpowiedzialności dywizja iracka, która jest przez nas szkolona uzyskuje coraz lepsze wyniki. Wyobraża pan sobie Jana Rokitę w rządzie Jarosława Kaczyńskiego? Mogę sobie wszystko wyobrazić. Mimo że miesiąc temu w tym studiu mówił pan, że Rokita to człowiek, który niszczy młodą polską demokrację? Ale to jest prawda. Człowiek, który niszczył młodą polską demokrację w rządzie IV Rzeczpospolitej? To jest prawda, dlatego, że przesłanki, które wynikają z dokumentów związanych z inwigilacją prawicy, z działalnością służb specjalnych na początku lat 90. są tego rodzaju, że takie stwierdzenie jest uprawnione. To jest tak: to był powód, dla którego przez ostatnie kilkanaście lat do wyborów ubiegłorocznych nie udało się zbudować prawdziwego, demokratycznego, obywatelskiego społeczeństwa. Skoro tak, to jakże Jarosław Kaczyński mówi, że jeśli Jan Rokita odejdzie z Platformy Obywatelskiej, to poważnie z nim porozmawia o wejściu do rządu? Nie ma tutaj żadnej sprzeczności. Jest zasadnicza sprzeczność. Jest tak, że dokumenty i ludzie, którzy wtedy rządzili, świadomie lub nieświadomie, godzili się na pewne rzeczy. To jest kwestia jakby obiektywnej oceny. Ale czy odejście z Platformy jest jak zmycie grzechu pierworodnego? Zmywa te grzechy z początku lat 90.? Nie. Do zmycia grzechu pierworodnego potrzebny jest chrzest. Czy tym chrztem dla Jana Rokity byłoby odejście z Platformy? Z mojej strony, ze strony pewnie władz z Prawa i Sprawiedliwości byłoby zarozumialstwem mówienie, że wstąpienie do Prawa i Sprawiedliwości czy współdziałanie z Prawem i Sprawiedliwością jest tożsame ze zmyciem grzechu pierworodnego. Niech pan nie bluźni. Nie bluźnię, pytam czy Jan Rokita może wejść do rządu. To są decyzje, które podejmuje Prezes Rady Ministrów. Pan sobie wyobraża to wejście? Wyobrażam sobie. A powrót Kazimierza Marcinkiewicza? To też są decyzje Prezesa Rady Ministrów. W tej sprawie, z tego, co wiem, jest tak, że pan Kazimierz Marcinkiewicz poszedł na urlop i ten urlop mu się należy. Jak wróci, to pewnie będą jakieś rozstrzygnięcia. A pan widzi dla niego jakieś stanowisko? Nie zastanawiałem się nad tym. Ale, znając Kazimierza od dobrych kilku lat, z poprzedniej kadencji Sejmu i teraz, takie stanowisko, w którym będzie mógł spełnić swoje wszystkie talenty na pewno w rządzie jest. Roszada: Gilowska do NBP, Marcinkiewicz na miejsce Gilowskiej jest możliwe? To już są za daleko posunięte spekulacje. Dziękuję bardzo.