Konrad Piasecki: Posępne wieści - jest źle i będzie gorzej, czy jednak możemy zacząć dodawać południu Polski odrobinę otuchy? Paweł Graś: - Wygląda na to, że jeśli chodzi o południe Polski, to opady się zmniejszają. One - według prognoz - będą trwać w ciągu dzisiejszego i jutrzejszego dnia, ale powinno ich być znacznie mniej. Ale zaryzykowałby pan stwierdzenie, że najgorsze już za nami? - Jeśli chodzi o południe Polski, to trzeba patrzeć optymistycznie. Ten stan wody zaczyna powoli opadać. Jeśli nie będzie jakichś nadzwyczajnych sytuacji - czy to w południowej części naszego kraju, czy to u naszych sąsiadów na Słowacji i w Czechach - to jeśli chodzi o południe Polski, to powinniśmy mieć do czynienia z powolnym opadaniem wody. Woda w Krakowie już około 10 cm się w tej chwili obniżyła. Czyli teraz musimy patrzeć na dalszy bieg Wisły i dalszy bieg Odry. Gdzie będzie gorzej? Chyba Wisła jest gorsza i bardziej groźna, prawda? - Dokładnie, tym razem - w odróżnieniu od sytuacji w 1997 roku - mamy problemy głównie na Wiśle. W Krakowie takiego stanu jak wczoraj nie było mniej więcej od lat 70. To było wczoraj 9,40, więc absolutne rekordy. Natomiast musimy bardzo uważnie przyglądać się temu, co dzieje się na Wiśle w okolicach Tarnobrzega, Sandomierza, Połańca, Zawichostu. Tam spodziewamy się tej fali kulminacyjnej i tam będzie się koncertować uwaga strażaków i wszystkich służb odpowiedzialnych za zabezpieczenie przeciwpowodziowe. W Sandomierzu trwa już ewakuacja. Czy któreś z tych większych miast położonych nad Wisłą powinno się jeszcze szykować na to, że trzeba się będzie ewakuować? - Na razie nawet tam, gdzie wały zostały przerwane w pobliżu większych miast, będziemy mieli do czynienia z ewakuacją grup osób przeznaczonych do ewakuacji. To powinny być kilkusetosobowe grupy. Taką sytuację możemy mieć w Tarnobrzegu, Sandomierzu. Jest w drodze już na miejsce pan minister Miller i szef straży pożarnej, pan generał Leśniakiewicz. Oni na bieżąco tę sytuację monitorują i na bieżąco tą sytuacją zarządzają. I ogłoszenie stanu klęski żywiołowej cały czas nie wchodzi w grę? - W tej chwili nie ma takiej potrzeby. Stan klęski żywiołowej ogłasza się w sytuacjach, kiedy jakiś szczebel władzy - czy to gminnej, czy powiatowej - absolutnie sobie z sytuacją nie radzi, sytuacja go przerasta. Wtedy wojewoda przejmuje obowiązki takiego czy innego organu samorządowego. Ale nigdzie nie ma takiej sytuacji? Wczoraj burmistrz Czechowic apelował o to, żeby jednak wprowadzić ten stan klęski, bo on sobie z tą sytuacją nie radzi. - Na razie takiej sytuacji nie ma. A żaden wojewoda nie poparł? Śląski czy małopolski? - Żaden z wojewodów nie wnioskuje o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Są konsekwentnie przerzucane i przemieszczane siły i środki. Zwłaszcza straży pożarnej, bo to na nich - na strażakach - ciąży ten ciężar walki z powodzią i zabezpieczaniem. W tej chwili trwa przerzucanie właśnie w rejon Sandomierza, Tarnobrzega i Zawichostu sił straży pożarnej z centralnej i północnej Polski. Panie ministrze, nie zamierzam wymuszać tego stanu klęski, bo zdaję sobie sprawę z tego, jak potężne konsekwencje on powoduje. Ale np. jeśli chodzi o ewakuację ludzi, on by jednak pomógł, on by sprawił, że policjanci mogliby przyjść do domu i powiedzieć: proszę państwa, musicie się ewakuować, tu nie ma dyskusji. - Mamy rzeczywiście takie sygnały z różnych miejsc czy przynajmniej mieliśmy na początku tej powodzi, że w niektórych miejscach pomimo ostrzeżeń i pomimo tego, że ten sygnał o możliwej powodzi dotarł odpowiednio wcześniej - tej ewakuacji odmawiali. Stąd później następowało spiętrzenie i nie wszystkich na czas udało się ewakuować. Dlatego właśnie stan klęski by się przydał. - Ale na razie nigdzie nie mamy takiej sytuacji, gdzie rzeczywiście byłoby to konieczne. Trzeba tutaj pochwalić i powiedzieć dobre słowo o policji, która zabezpiecza ten dobytek i to mienie, które jest przez powodzian zostawiane. Myślę, że to jest sygnał, który będzie zachęcał i uspokajał ludzi, że jeśli na ewakuację się decydują, to ich mienie i dobytek nie pozostanie bez dozoru. Ostatnie pytanie o ten stan. Nie, dlatego, że nie jest to potrzebne, czy dlatego, że powoduje to komplikacje związane z wyborami prezydenckimi? - W tej chwili badamy i analizujemy sytuację wyłącznie jeśli chodzi o kwestie ludności związane z ich bezpieczeństwem, z zagrożeniem, z powodzią. Kwestie polityczne i kwestie wyborcze, przynajmniej jeśli chodzi o decyzje rządu, decyzje pana premiera, to są kwestie na boku. Czyli stan klęski wykluczamy? - Stan klęski, przynajmniej na razie - po przeanalizowaniu sytuacji z dzisiejszego poranka - nigdzie nie zachodzi taka konieczność, żeby na jakimś terenie go ogłaszać. Rząd rzeczywiście będzie płacił ofiarom powodzi odszkodowania? - Panie redaktorze, dwa lata praktyki tego rządu pokazują, że nikogo nie zostawia bez pomocy w tak trudnych sytuacjach. Mieliśmy i kwestie związane z trąbami powietrznymi i z powodziami w różnych miejscach. Tylko tym razem te straty są ogromne i tym ludziom trzeba będzie wypłacać nie dziesiątki milionów tylko setki, być może miliardy. - Rząd, na pewno, tym, którzy ucierpieli najbardziej i tym, którzy są po prostu ubodzy - będzie pomagał. Tym, którym ta pomoc będzie potrzebna, będziemy pomagać. Czyli nie trzeba się ubezpieczać, panie ministrze? - Ja czytam dzisiaj komentarze o tym, że "to się trzeba ubezpieczać", "a że samorządy powinny pracować". Oczywiście tak, to wszystko racja, natomiast jeśli widzimy dramat i tragedię tych ludzi - nie można zostawić ich bez pomocy i rząd bez pomocy obywateli zostawiał nie będzie, niezależnie od tego. jak krytyczne bądź nieprzychylne na ten temat komentarze. Jakieś wstępne szacunki skali tych strat? - W tej chwili jeszcze trudno o tym mówić. Na razie koncentrujemy się na zabezpieczeniu tych miejsc, gdzie możliwe są jeszcze przerwania wałów czy zalania. Pierwsze szacunki to są raczej setki milionów, czy więcej pieniędzy? - W tej chwili ja bym naprawdę uciekał od jakichś deklaracji. Trzeba pamiętać, że jak ta główna fala przejdzie, to wtedy będziemy mieli jeszcze koszty związane z osuszaniem, wypompowywaniem wody z zalanych piwnic, nieruchomości. Naprawdę potrzeba będzie jeszcze kilku tygodni, żeby oszacować rzeczywiste straty i koszty tych wszystkich akcji. I ostatnie pytanie polityczne. Premier zachwycony "hodowlą zwierząt futerkowych i wojną domową"? - Pan premier ma w tej chwili zupełnie inne obowiązki na głowie i nie zajmuje się obserwowaniem kampanii wyborczej. Obserwował ją w niedzielę i minę miał dosyć przerażoną. - Muszę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że te doniesienia i komentarze prasowe, chociażby wczorajsze informacje pana redaktora Michała Karnowskiego z "Polski the Times", czy dzisiejsze rzekome cytaty z pana premiera w "Rzeczpospolitej", to po prostu kompletna bzdura. To już nie jest dziennikarstwo. To jest wymyślanie cytatów i słów, których pan premier nigdy do nikogo nie powiedział. Polska walczy z powodzią - raport specjalny Czy należy wprowadzić stan klęski żywiołowej? Dołącz do dyskusji na forum