W czwartek we Władywostoku ma się odbyć spotkanie przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Jak wynika z informacji podawanych przez doradcę rosyjskiego prezydenta Jurija Uszakowa - podczas rozmów, w centrum uwagi obu przywódców znajdzie się m. in. "polityczno-dyplomatyczne rozwiązanie problemu nuklearnego na Półwyspie Koreańskim". To kolejne spotkanie Kim Dzong Una po tym, jak w 2018 roku Korea Północna zadeklarowała nowe otwarcie w swojej polityce zagranicznej. Wcześniej Kim kilkukrotnie spotkał się z przywódcą Chin i prezydentem Korei Południowej, doszło także do rozmów z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Fiasko rozmów z USA powodem "zwrotu" w stronę Rosji? Po opublikowaniu informacji o szczycie we Władywostoku, przez media przetoczyła się fala spekulacji na temat powodów spotkania. Tym bardziej, że zaproszenie do rozmów ze strony Rosji padło już w maju ubiegłego roku podczas wizyty szefa rosyjskiego MSZ w Pjongjangu. Stąd pojawiające się podejrzenia o odkładaniu przez Koreę Północną przyjęcia rosyjskiej propozycji na odpowiedni moment, który mógł nastąpić w związku z fiaskiem niedawnego szczytu w Hanoi. - Z punktu widzenia Korei Północnej, impas i brak możliwości nacisku na USA, które bezkompromisowo obstają przy swoim stanowisku, to niewątpliwie nieciekawa sytuacja - mówi w rozmowie z Interią dr Oskar Pietrewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Zwraca jednak uwagę, że w przypadku spotkania z Putinem, trzeba wziąć pod uwagę szerszy kontekst. - Mając na uwadze relacje Korei Północnej ze Związkiem Radzieckim czy wizyty Kim Dzong Ila w Rosji, jest ona bezpiecznym i w pewnym sensie naturalnym kierunkiem "otwarcia dyplomatycznego" Kim Dzong Una, które obserwujemy od 2018 roku - mówi dr Pietrewicz. - Można powiedzieć, że Rosja była następna w kolejce, jako stały członek Rady Bezpieczeństwa i państwo, które w latach 2003 - 2008 brało udział w rozmowach sześciostronnych, dotyczących prób dyplomatycznego rozwiązania problemu nuklearnego na Półwyspie Koreańskim - stwierdza ekspert. - Mam jednak wątpliwości, czy Rosja jest państwem, które może w jakimś stopniu przyczynić się do zmiany układu sił na Półwyspie Koreańskim i wpłynąć na stanowisko negocjacyjne Stanów Zjednoczonych. Dlatego nie sądzę, że nadchodzące spotkanie miałoby w jakiś sposób łączyć się z zapowiadaną w styczniu przez Kima "nową drogą", którą Korea Północna może podążać w przypadku niepowodzenia w rozmowach z USA. - Rosjanie chcą się przedstawić jako naturalna strona w rozmowach nt. denuklearyzacji, podkreślając, że problem broni masowego rażenia jest globalny, a nie tylko regionalny. Zdają sobie jednak sprawę, że w tej kwestii nie mają tyle do powiedzenia, co Amerykanie czy Chińczycy - mówi ekspert. Zdaniem dr. Oskara Pietrewicza - podczas nadchodzącego szczytu nie dojdzie do spektakularnego przełomu ws. denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego, choć Rosja - wraz z Chinami - opowiada się za złagodzeniem sankcji wobec Korei Północnej w reakcji na jej koncyliacyjną postawę. Dotkliwe skutki sankcji? Kilka dni temu pojawiły się informacje o dokumencie, do którego dotarły zagraniczne media. Władze Korei Północnej miały w nim ocenić, że w kraju występuje "pilna potrzeba" importu żywności, by zapobiec jej niedostatkom. Stąd następne spekulacje na temat powodu rozmów Kim Dzong Una z Putinem. - Prawdziwa ocena sytuacji wewnętrznej w Korei Północnej jest zawsze bardzo dużym problemem - zwraca uwagę dr Oskar Pietrewicz. - Niewątpliwie nałożone sankcje negatywnie oddziałują na sytuację gospodarczą w Korei Północnej, jednak nie ma pewności czy to faktycznie przekłada się na drastyczne pogorszenie sytuacji żywnościowej. Co więcej, Korea Północna jest państwem, które niezależnie od sytuacji, od lat zabiega o wsparcie organizacji pomocowych i humanitarnych oraz innych państw. Można powiedzieć, że jest to stały element polityki tego państwa - stwierdza ekspert. Zdaniem dr Pietrewicza, nieco ważniejszą kwestią, którą ewentualnie Kim Dzong Un może poruszyć podczas spotkania z Putinem, jest sprawa północnokoreańskich robotników pracujących w Rosji. Z szacunków wynika, że obecnie jest ich około 10 tysięcy. - Rosja jeszcze pozwala mieszkańcom Korei Północnej na migrację zarobkową. Jednak zgodnie z rezolucjami Rady Bezpieczeństwa państwa, w których przebywają północnokoreańscy robotnicy, są zobowiązane do 22 grudnia 2019 roku wydalić tych pracowników - mówi ekspert PISM. - Cały czas jednak trzeba pamiętać, że to są sprawy marginalne. Dla zobrazowania skali współpracy ekonomicznej można przytoczyć ubiegłoroczne szacunki, z których wynika, że wymiana handlowa pomiędzy Rosją i Koreą Północną oscylowała na poziomie trzydziestu milionów dolarów. To niewielki procent w porównaniu z niemal 2,5 miliardem dolarów wymiany chińsko-północnokoreańskiej - dodaje dr Pietrewicz. Podkreśla także, że w przypadku sankcji oficjalne możliwości oddziaływania Rosji na USA i decyzje Rady Bezpieczeństwa są ograniczone. - Rosja, jako jej stały członek, nie może jednoznacznie opowiedzieć się za zniesieniem sankcji ONZ na Koreę Północną, za których nałożeniem sama głosowała. Zmiana decyzji mogłaby podważyć wiarygodność Rady Bezpieczeństwa ONZ, w której członkostwo jest dla Rosji jednym z wyznaczników jej mocarstwowości. Inna sprawa, że w ostatnich miesiącach wiele razy dochodziły do nas informacje o obchodzeniu sankcji przez Rosję, która nielegalnie transferowała ropę do Korei Północnej - zauważa dr Oskar Pietrewicz. - Myślę więc, że podczas szczytu Kim Dzong Un będzie zabiegał o to, żeby Rosja nadal "przymykała oko" na te sankcje - dodaje. - Rosja ma ograniczone możliwości oddziaływania na sytuację na Półwyspie Koreańskim i dlatego wydaje mi się, że oczekiwania po obu stronach są niewielkie i szczyt we Władywostoku ma raczej znaczenie prestiżowe. To sygnał wysłany przez Kim Dzong Una, że nie jest przywódcą izolowanym i spotyka się z liczącymi się na świecie politykami - podsumowuje dr Oskar Pietrewicz, ekspert PISM.