Po zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych wyraźnie było widać zwrot polityki międzynarodowej m.in. w kierunku Węgier. Jarosław Kaczyński przez 6 godzin dyskutował z Victorem Orbanem w Niedzicy, a zagraniczni obserwatorzy komentowali, że w swoich poczynaniach prezes PiS mocno wzoruje się na Orbanie. Dzisiejsze spotkanie w Budapeszcie było ważnym krokiem w budowie dobrych relacji z Węgrami, zwłaszcza w kontekście problemów, z którymi boryka się teraz Unia Europejska, a w które siłą rzeczy muszą także angażować się takie państwa jak właśnie Polska i Węgry. Czy Beata Szydło na Węgrzech odniosła dyplomatyczny sukces? - Europa stoi w tej chwili przed ważnymi wyzwaniami i potrzebuje silnego głosu państw z naszego regionu. Zależy nam na tym, aby Unia Europejska się rozwijała, ale także, żeby ten rozwój był równomierny we wszystkich jej krajach - mówiła Szydło na konferencji prasowej po spotkaniu z Orbanem. Premier Węgier z kolei zaznaczał, że przyjaźń polska-węgierska przetrwała wiele prób w historii i dodał, że jeśli "jakakolwiek niegodziwość" będzie wymierzona w stronę Polski, to Węgry pozostaną solidarne. Politycy zgodnie podkreślali, że potrzebna jest spójna polityka odnośnie rozwiązywania problemu imigracji poza granicami Unii Europejskiej. Dodali także, iż Grupa Wyszehradzka musi opracować wspólne stanowisko odnośnie najważniejszych europejskich problemów. Ekspert: To zbliżenie to sojusz taktyczny Czy Polska ma wreszcie trwałego sojusznika w UE, który zostanie z nią "na dobre i na złe"? - Węgry od dawna są istotnym partnerem Polski, nie tylko w relacjach dwustronnych, ale także w Grupie Wyszehradzkiej czy Unii Europejskiej - przypomina w komentarzu dla Interii Dariusz Kałan. - To formalne przypieczętowanie zacieśniania współpracy pomiędzy Polską a Węgrami zainicjowanej styczniowym spotkaniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z premierem Węgier Viktorem Orbanem - zaznacza z kolei Rafał Baczyński-Sielaczek z Instytutu Spraw Publicznych. Baczyński-Sielaczek, nawiązując do obietnic dotyczących wzmocnienia Grupy Wyszehradzkiej, wyjaśnia, że będzie to oznaczać silny sprzeciw wobec propozycji Komisji Europejskiej, bez wskazania konstruktywnych rozwiązań ze strony oponentów. - Niestety w obliczu tak poważnego kryzysu z jakim boryka się UE, zacieśnianie współpracy pomiędzy państwami Grupy Wyszehradzkiej skutkować będzie wyłącznie pogłębianiem podziałów wewnątrzunijnych i odśrodkowym osłabianiem Unii - uważa ekspert z ISP. "Lista rzeczy, które dzielą Polskę i Węgry, jest długa" Dariusz Kałan w rozmowie z Interią zwraca jednak uwagę na jeszcze jedną istotną kwestię. - Obecnie oba kraje wydają się mieć podobne stanowiska w sprawach kryzysu migracyjnego i Brexitu, jednak warto pamiętać, że lista rzeczy, która je dzieli, jest długa - mówi Kałan. - To choćby Rosja czy strategiczne kwestie energetyczne - dodaje specjalista. Do spotkania Victora Orbana i Władimira Putina ma dojść 17 lutego. Eksperci uważają, że Orban będzie wówczas negocjował, aby Putin zdjął Węgry z listy krajów objętych rosyjskimi sankcjami. Dodatkowo, w najbliższej przyszłości ,Budapeszt rozważa zakup od Rosji do 30 śmigłowców dla armii, co zapewne także będzie tematem tych rozmów.- Tak więc obecne zbliżenie jest raczej sojuszem taktycznym, obliczonym na załatwienie pewnych konkretnych spraw - podsumowuje specjalista ds. współpracy regionalnej w Grupie Wyszehradzkiej, a także ekspert ds. polityki wewnętrznej Węgier. "To symbol krótkowzrocznej polityki Węgier" Beata Szydło i Victor Orban dyskutowali także na temat kryzysu migracyjnego. Z ust premiera Węgier padły ostre słowa. - Wszyscy już mówią, że jest źle, ale nikt nie chce tego zatrzymać, z wyjątkiem Węgier - komentował. - To wyraz krótkowzrocznej polityki Węgier opartej o rozwiązania jedynie izolujące od narastających problemów. Symbol takiej polityki stanowią budowane na granicach węgierskich mury i zasieki. Jest to działanie doraźne, nie przyczyniające się do rozwiązania kryzysu azylowego, z jakim boryka się od prawie roku Europa. Rozwiązaniem nie są kolejne mury, ale postulowana od kilku miesięcy przez Angelę Merkel wspólna unijna polityka azylowa i migracyjna - komentuje w rozmowie z Interią Rafał Baczyński-Sielaczek, ekspert z Instytutu Spraw Publicznych. Specjalista zaznacza także, że analizując "presję migracyjną, jakiej doświadcza Europa", widzimy wyraźną dominację czynników wypychających migrantów z krajów pochodzenia - konflikty zbrojne, powojenna destabilizacja państw, niż czynników przyciągających - bogata i socjalna Europa. - Źródła obecnej fali migracyjnej leżą poza granicami Europy i bez zakończenia trwających konfliktów zbrojnych, bez pomocy rozwojowej dla państw Afryki i Bliskiego Wschodu zjawisko uchodźstwa będzie wyłącznie narastać. Mury nie zatrzymają tysięcy zdesperowanych ludzi uciekających przed wojną - podsumowuje Baczyński-Sielaczek z ISP.