Konrad Piasecki: Czy dojdzie do ekshumacji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, panie prokuratorze? Andrzej Seremet: - Nie wykluczam takiej czynności prokuratorów, ale to będzie zależne przede wszystkim od treści protokołów sekcyjnych, które - mam nadzieję - już niedługo zostaną polskim prokuratorom przesłane. Wtedy po analizie prokurator dojdzie do tego, czy jest to zasadne. Ale ma pan przeczucie czy przekonanie, że rzeczywiście coś jest nie tak, coś było nie tak z tymi sekcjami zwłok i warto by to zrobić? - Nie, ja takiego przeczucia nie mam. Rodzina Przemysława Gosiewskiego żąda ekshumacji. Mówi, że nie jest pewna, czy pochowała naprawdę ciało męża i ojca. - Tak. Ten wniosek wpłynął już stosunkowo dawno i nie jest on rozpoznany właśnie z uwagi na to, że aby podjąć decyzję w tym przedmiocie, prokurator musi dysponować tym materiałem, o którym przed chwilą mówiłem. Ale jeśli byłyby to ekshumacje, to wszystkich zwłok, czy tylko tych zwłok, których rodziny tego zażądają? - Być może w ogóle nie dojdzie do ekshumacji. Jeżeli prokurator uzna, że ten materiał jest na tyle zasadny, przekonujący, rzetelny, że nie będzie budził wątpliwości. A możliwa jest też ekshumacja zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego? - Panie redaktorze, wszystko jest możliwe, ale nie sądzę, żeby - według dzisiejszego stanu dowodów - istniała potrzeba dokonywania takiej czynności. Kiedy wreszcie doczekamy się zabezpieczenia wraku tupolewa? - Nie zależy to od prokuratury. Ja ze swej strony uczyniłem wiele, żeby zwrócić uwagę na ten fakt także polskim czynnikom rządowym. Rzecz należy do pewnych władz na terenie Rosji. Ale nie możemy naprawdę nacisnąć na te władze, na prokuraturę, na osoby, które są odpowiedzialne za ten wrak? Widzimy, że on leży, niszczeje. Wczoraj pojawił się kolejny film. Widać, że ktoś podchodzi do tego wraku, może sobie wziąć sobie z niego cokolwiek chce. - To również budzi obawy i niepokój prokuratorów prowadzących śledztwo i moje osobiste. Ja kilkakrotnie zwracałem na to uwagę. Mam nadzieję, że tego rodzaju brak zabezpieczenia i wpływ czasu, czynników korodujących i innych, które przecież powodują możliwości pewnych zniekształceń, nie odbije się z kolei na wyniku badań tego samolotu. Lepiej byłoby oczywiście, gdyby był on zabezpieczony. Czegoś tu nie rozumiem. Kiedy rozmawia pan ze swoim odpowiednikiem rosyjskim, mówi pan: "Panie prokuratorze, zabezpieczcie ten wrak, przykryjcie go czymś", to co oni odpowiadają? - Że to nie jest ich zadanie, lecz zadanie odpowiednich władz administracyjnych Smoleńska. A oni nie mogą wpłynąć na te władze? - Trudno powiedzieć, jakie są relacje między tymi organami dokładnie w Rosji. Jakiś krąg bezradności. - Z pewnością brak pewnego rodzaju empatii tutaj jest wyczuwalny, jeżeli idzie o tego rodzaju działania. To może poprośmy, żeby nam przekazano ten wrak i uwolnili ich od tego problemu. - Myśmy się zwrócili z takim wnioskiem już dość dawno, ponieważ sformułowaliśmy w którymś kolejnym wniosku o pomoc prawną, opierając się na artykule 80 ustęp 2 umowy pomiędzy Polską a Rosją, która tutaj dawała takie możliwości, o to, żeby na czas badań szczątki samolotu zostały Polsce wypożyczone. Jest na to szansa? - Nie sądzę, ponieważ kwestie organizacyjne stanowiłyby tutaj przeszkodę. Ale mam nadzieję, że o tyle się to posunie naprzód, że badania MAK-owskie zostały ukończone - z tego co słyszymy. Zatem ten dowód przejdzie do dyspozycji prokuratury i tu będzie chyba lepsze pole do realizacji takich wniosków. Gdyby miał pan powiedzieć dzisiaj po pięciu miesiącach śledztwa - prokuratora jest na jego półmetku, bliżej, dalej od końca? - Ja myślę, że mniej więcej na półmetku, tak by można było z grubsza określić. Jest szansa, że na najbliższe pięć miesięcy, pół roku, to śledztwo będzie zmierzało do końca? - Trudno tutaj posługiwać się jakimiś konkretnymi datami. Problem polega na tym, że oczekujemy jeszcze, i musimy ten etap niestety przebyć, na badania rosyjskie i dopiero wtedy będzie można szybciej, jak sądzę, przystąpić do badań w Polsce. Zarzuty zaniedbania obowiązków możliwe, prawdopodobne, niemal pewne? - Możliwe. Również dotyczące ministrów rządu? - Nie chciałbym tutaj wskazywać żadnego kręgu osób. Ale możliwe? Tak. - Możliwe. O ile więcej wiemy o tym, co działo się w kabinie tupolewa po tych polskich badaniach zapisów czarnych skrzynek? - Ja nie ingeruję w treść, czy w ogóle w czynności, w prace ekspertów w Instytucie Ekspertyz Sądowych, dlatego że szanuję ich autonomię i czekam cierpliwie na zakończenie wyników ich prac. Raporty do prokuratury dochodziły? - To są bardzo wstępne informacje - te które udzielałem już kilka tygodni temu. Czekałem niecierpliwie na zakończenie prac i tutaj, niestety, muszę z obawą powiedzieć, że ten termin zakończenia prac, który podawaliśmy wcześniej, ulegnie zapewne wydłużeniu w związku z tym, że istnieją poważne kłopoty w zgromadzeniu materiału porównawczego do badań. Jednoznacznego materiału porównawczego do badań. Czyli kiedy teraz? Bo mówiło się, że będzie to przełom września i października? - Sądzę, że realne przesunięcie tego terminu to jest tak mniej więcej o miesiąc. Pojawiły się tam jakieś zdania, które wyjaśniłyby coś więcej albo dałyby jakiś istotny impuls dla przebiegu śledztwa? - Nie mam tu nic więcej do powiedzenia niż to, co powiedziałem już kiedyś. Mianowicie, że rzeczywiście odczytano kilka zdań więcej i mogą one mieć znaczenie dla oceny przebiegu zdarzeń. Czy prokuratorzy i ci badający w Krakowie mają pewność, że rzeczywiście padła na pokładzie samolotu komenda "odchodzimy" a nie "podchodzimy"? - Ja sądzę, że takiej pewności nikt jeszcze mieć nie może na tym etapie, bo to jest wszystko przygotowywane. Ta właśnie wątpliwość będzie także w centrum uwagi ekspertów. Ahmed Zakajew - będziecie walczyć naprawdę o jego ekstradycję? - Prokuratura ma poważne wątpliwości, co do zasadności argumentacji prawnej użytej w postanowieniu sądu okręgowego i ta kwestia jest przedmiotem analiz prokuratorów prowadzących sprawę. Myślę, że w środę będzie decyzja w tym przedmiocie. Ja osobiście również zapoznałem się z treścią argumentacji sądu okręgowego i nie jestem do końca przekonany o słuszności tego wywodu. Ale czy warto walczyć, naprawdę? Wiemy, co dzieje się w Rosji z postępowaniami sądowymi. Wiemy, że Ahmed Zakajew został zwolniony w Danii, dostał status uchodźcy w Wielkiej Brytanii, czy Polska naprawdę musi powtarzać całą tę procedurę, która i tak wiadomo, czym się skończy? - Jeśli tak od razu złoży zażalenie, to nie dlatego, żeby szczególnie prześladowała czy gnębiła pana Zakajewa - to nie w tym rzecz. Prokuratura, o ile rzeczywiście zdecyduje się na zaskarżenie tego postanowienia, ma na względzie doprowadzenie do stanu zgodności z prawem, także w kontekście możliwych przyszłych zdarzeń o tym samym kształcie, czyli wobec osób, które znajdują się w tej samej sytuacji. Ale te argumenty dotyczące Danii i Wielkiej Brytanii prokuratury nie przekonują? - Proszę zwrócić uwagę, że w Danii areszt ekstradycyjny był stosowany przez 35 dni, a w Anglii procedowano nad wnioskiem ekstradycyjnym blisko 11 miesięcy. W obu tych krajach zastosowano środki zapobiegawcze, natomiast zasadniczy wywód sądu, który sprowadza się do tego, że status uchodźcy w jednym kraju przyznany człowiekowi skutkuje jednocześnie na terenie wszystkich innych krajów unijnych, jest dla nas wysoce wątpliwy, bo bowiem nie opiera się na wyraźnie jednoznacznych prawnych uregulowaniach. Boi się pan, że sprawa Zakajewa popsuje pracę z prokuraturą w sprawie Smoleńska? - Nie sądzę, ja mam wrażenie i nadzieję, że prokuratura rosyjska rozumie uwarunkowania, jakie dotyczą tej sprawy Zakajewa i rozumie to, że prokuratura musi postępować zgodnie z prawem.