Biznes związany z tatuażami stale się rozrasta, tym samym wyróżnienie się w tym środowisku staje się coraz trudniejsze. Udało się to belgijskiemu artyście Indy'emu Voetowi, który słynie z dekorowania ciała w bardzo niekonwencjonalnych miejscach. Choć oczywiście nie odmawia swoim klientom klasycznych "dziar", to sławę zyskał przez umieszczanie tatuaży choćby na błonie pomiędzy palcami albo na małżowinie usznej. Niedawno jednak znalazł niszę, do której jak dotąd zaglądało niewielu, dzięki czemu zapracował na opinię unikatowego. Zdecydował się bowiem tworzyć "sekretne" tatuaże na podniebieniach swoich klientów. Voet zaczął eksperymentować z tatuowaniem wnętrza jamy ustnej już pięć lat temu, ale wymagało to trochę czasu, żeby dopracował tę sztukę do perfekcji. Trudno się dziwić: to trudno dostępne, wrażliwe i bardzo nietypowe miejsce. Pomimo tego, że jedyną osobą, która doceni kunszt artysty i walory estetyczne takiego tatuażu będzie najpewniej dentysta tego, kto zdecyduje się na "sekret", chętnych nie brakuje. Tatuując podniebienia Belg stosuje tylko i wyłącznie metodę hand poke, nie korzystając z maszynki elektrycznej. - Nie używam nic innego poza zwykłą igłą nasączoną tuszem - opowiada. - Wszystko opiera się na zręczności i zaufaniu do klienta. - Maszynka nie ma w tym wypadku racji bytu nie tylko przez to, że mogłaby poranić komuś jamę ustną - dodaje Voet. - Tam po prostu nie ma miejsca na to, żeby nią manewrować.