W Polsce definitywnie zakończył się okres tzw. konsensusu wokółaborcyjnego, trwający od uchwalonej w 1993 r. ustawy o planowaniu rodziny. Przez kilkanaście lat akceptowały go główne siły polityczne, ale też - na zasadzie mniejszego zła - faktycznie przyjmował istnienie przepisów tak skonstruowanych (dopuszczających aborcję w ściśle określonych przypadkach) Kościół katolicki. Istnienie kompromisu podważył najpierw agresywną retoryką antyklerykalną Ruch Palikota, który zaatakował i Kościół, jako instytucję, i katolików, domagając się jednocześnie m.in. zliberalizowania ustawy antyaborcyjnej. Na bazie takich haseł osiągnął wprawdzie sukces, bo przed czterema laty wszedł do Sejmu, ale jednocześnie zmobilizował ludzi wierzących, którzy w sposób wyraźny zaczęli artykułować swoje poglądy. Wyrazem takiej postawy stała się "Deklaracja wiary" - inicjatywa dr Wandy Półtawskiej, przyjaciółki Jana Pawła II, skierowana do lekarzy i pracowników służby zdrowia. Od jej ogłoszenia w marcu 2014 r. podpisy pod oświadczeniem złożyło 4 tys. osób. "Lekarz, który podpisał 'Deklarację wiary', nie powinien dostać kontraktu z NFZ, gdyż on gwarantuje pacjentom prawo do stosowania wszystkich metod leczniczych według najnowszej wiedzy" - skomentował w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" dr Artur Płachta, wiceprezes Wojskowej Izby Lekarskiej i szef jej komisji etyki. Jeszcze większego rozgłosu nabrała sprawa prof. Bogdana Chazana, który powołując się na klauzulę sumienia odmówił dokonania aborcji, za co w lipcu zeszłego roku został zwolniony z funkcji dyrektora szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie. Czym jest klauzula sumienia? Klauzula sumienia zapisana jest w ustawie o zawodach lekarza i lekarza dentysty z 1996 r. To do niej, po niemal 20 latach od uchwalenia, odwołał się prof. Bogdan Chazan, a jego przypadek stal się przedmiotem burzliwej dyskusji. "Klauzula sumienia została nadużyta, w swoim fanatycznym bezopamiętaniu profesor zachował się jak sadysta. Wiedział, w jakim stanie jest płód, a mimo to odmówił kobiecie aborcji" - oświadczył prawnik reprezentujący pacjentkę, po tym, jak dziecko z ciężkimi uszkodzeniami przyszło na świat (zmarło po 10 dniach). Adwokat Jerzy Kwaśniewski w rozmowie z Interią (wywiad przeczytasz tutaj) wskazuje: - Najważniejszym źródłem prawa do wyrażania sprzeciwu sumienia jest konstytucja. Prawo do posłużenia się tzw. klauzulą sumienia jest wywodzone przez Trybunał Konstytucyjny, po pierwsze, z zasady wolności sumienia, która oznacza nie tylko wolność do robienia rzeczy, które nam sumienie dyktuje, ale również wolność od czynienia rzeczy, przed którymi sumienie nas powstrzymuje. Ograniczenie tego prawa oznaczałoby, jako nadmierna ingerencja w sferę konstytucyjnych wolności i praw, również naruszenie zasady państwa prawa. Jeżeli państwo nie pozwala swoim obywatelom na obiektywne, oparte na ich najlepszej wiedzy, samodzielne dokonywanie ocen tego, co jest słuszne, a co nie, jest po prostu państwem totalitarnym - podkreśla nasz rozmówca. Lekarz ma prawo odmówić Polskie prawo zezwala pracownikom służby zdrowia odmówić wykonania usługi, jeśli jest ona sprzeczna z ich sumieniem. Mają prawo powiedzieć "nie", gdy chodzi nie tylko o aborcję, ale również zapłodnienie in vitro, badania prenatalne, inżynierię genetyczną, eutanazję oraz przepisywanie środków wczesnoporonnych i antykoncepcyjnych. Zdaniem zdecydowanych przeciwników klauzuli sumienia, wyposażenie lekarza w prawo do odmowy wykonania zabiegu ogranicza dostęp pacjenta do usług medycznych. Wystarczy zatem sprawdzić, z iloma takimi przypadkami mieliśmy do czynienia. - Oficjalnie zabiegów aborcji w Polsce rocznie przeprowadza się około 500 i z pewnością to tutaj najbardziej można się spodziewać przypadków korzystania z klauzuli sumienia. Jak jednak wskazują szacunki Ministerstwa Zdrowia, liczba lekarzy, którzy powołali się na to prawo, jest niewielka i są to przypadki jednostkowe - zaznacza w rozmowie z Interią Karolina Dobrowolska, analityk Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Z danych udostępnionych Interii przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że spośród 406 szpitali, do których resort skierował pismo z prośbą o informację, w 2013 r. lekarze w zaledwie trzech placówkach powołali się na klauzulę sumienia (łącznie trzy przypadki, w każdym z nich pacjentce wskazany został inny podmiot leczniczy). - Klauzula sumienia w takim kształcie, w jakim jest zapisana w ustawie o wykonywaniu zawodu lekarza i lekarza dentysty, zmusza pracownika do każdorazowego wchodzenia w bardzo trudny konflikt z pracodawcą. To oczywiście może oznaczać, że pracownik, obawiając się tego konfliktu, podda się, a jego sumienie zostanie złamane - mówi mec. Kwaśniewski. Adwokat zwraca uwagę na fakt, że w najtrudniejszej sytuacji są pracownicy, którzy w walce o swoje sumienie są osamotnieni, a "presja wywierana jest nie tylko ze strony pracodawcy, ale także organów państwa, NFZ-u, kolegów, koleżanek, którzy nie widzą problemu w dokonywaniu takich świadczeń i naciskają, by klauzulą sumienia się nie zasłaniał". - O ile w wypadku prof. Chazana mówimy o lekarzu cieszącym się międzynarodowym uznaniem, którego pozycja i autorytet zawodowy i naukowy są niekwestionowane, i któremu relatywnie łatwo było wejść w konflikt z miastem i pracodawcą, to jednak pamiętajmy, że większość łamanych sumień nie należy do profesorów zapraszanych na międzynarodowe konferencje medyczne. Są to szeregowe położne, pielęgniarki czy farmaceuci, bojący się o swoje stanowisko, którzy chcą działać zgodnie ze swoim sumieniem, ale panicznie obawiają się konsekwencji - komentuje mec. Kwaśniewski. Lekarz powinien leczyć Sprzeciwu sumienia nie można stosować do odmowy wykonania usługi, która jest potrzebna do uratowania życia. Gdyby więc życie pacjentki, która zgłosiła się w 2014 roku do prof. Chazana z prośbą o wykonanie aborcji, było zagrożone, lekarz nie mógłby się powołać na sprzeciw sumienia. Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann (PO) ogólnie pozytywnie ocenia klauzulę sumienia funkcjonującą w obecnym kształcie, choć zaznacza, że nie powinna być ona nadużywana ani przez jedną, ani przez drugą stronę. Jego zdaniem, jest potrzebna lekarzom, którzy "mają problem z własnymi przekonaniami czy religią, by pewne rzeczy wykonywać". Zapis, który zobowiązuje do wskazania innego lekarza w przypadku powołania się na klauzulę sumienia, Neumann uważa za dobre rozwiązanie. Dzięki tej zasadzie - w ocenie polityka - pacjent nie zostaje pozostawiony sam sobie. - Ten balans jest bardzo przyzwoity, bo daje bezpieczeństwo pacjentowi i wolność wyboru lekarzowi - mówi w rozmowie z Interią Neumann. Prof. Chazan kwestionuje ten zapis, uważając, że i on jest sprzeczny z jego przekonaniami. Na tej podstawie nie wskazał pacjentce placówki, w której mogłaby dokonać aborcji. - Jeżeli ktoś się decyduje na zawód lekarza, to powinien w każdej sytuacji człowieka leczyć. Zdrowie i życie człowieka jest najważniejsze i nie można się w żadnej sytuacji z tego uchylić, powołując się na swoją wiarę czy na swoje przekonania - mówi w rozmowie z Interią Ryszard Kalisz. Polityk podkreśla, że takie same zasady obowiązują na przykład adwokata: - Ma bronić ludzi, czy ich ceni, czy nie ceni, bo musi być niejako na zewnątrz od tego, co oni zrobili. Adwokat ma bronić morderców, złodziei itd. Podobnie w innych zawodach - zaznacza Kalisz. - Żyjemy w kraju, gdzie ten wpływ kanonów kościelnych jest tak duży, że wpływa na nasze codzienne życie - ocenia polityk. Odnosząc się do głosowanej i ostatecznie odrzuconej przez Sejm przed tygodniem propozycji całkowitego zakazu aborcji, sygnatariusze apelu zainicjowanego przez Federację Na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny przestrzegali, że w przypadku przyjęcia rygorystycznego prawa "polskie społeczeństwo musiałoby zapłacić wysoką cenę za hipokryzję tak zwanych 'obrońców życia', którzy w imię 'ratowania dzieci' chcą skazywać kobiety ciężarne na śmierć i nie widzą w nich ludzi, a jedynie żywe inkubatory, które maja pod przymusem rodzić dzieci bez względu na nawet najtragiczniejsze okoliczności". W tej walce to nie zasięg jej oddziaływania, ale zaciekłość prezentowanych stanowisk budzą największe zaniepokojenie. Wiara czy/i wiedza Powoływanie się na sumienie bywa utożsamiane z wiarą, co dodatkowo może rodzić pewne komplikacje i automatyczny sprzeciw osób niewierzących. - Jeśli sprzeciwiamy się w imieniu rozumu, to oznacza, że nasze przekonanie wynika z osądu, który jest oświecony obiektywnymi, pozytywnymi elementami. Dochodzimy do wniosku, że aborcja jest złem. Nie potrzebujemy religii czy objawienia. To sprzeciw nakierowany na sprawiedliwość - mówił w Warszawie podczas niedawnej konferencji "Prawa sumienia pracowników służby zdrowia" dr Gregor Puppinck, szef European Centre for Law and Justice. Naukowiec zwrócił uwagę, że dochodzi do nieuzasadnionego mieszania kwestii związanych z religią i rozumem. - Dziwię się ludziom wierzącym, którzy powołują się na religię, sprzeciwiając się aborcji. Bo przecież aborcja jest absolutnie działaniem złym, niemoralnym - tłumaczył Puppinck. Z kolei dr David Thunder z Uniwersytetu Nawarry podkreślał, że "nasze prawo zachodnie jest głęboko zakorzenione w tradycji chrześcijańskiej, więc podstawowe zasady społeczne powinny być spójne z zasadami chrześcijańskimi". Podobnego zdania jest mec. William Saunders. Wiceprezes ds. prawnych Americans United for Life ostrzega jednak, że kultura Europy i USA odeszła od zrozumienia swoich korzeni chrześcijańskich. William Saunders przestrzega przed nadmiernym "ożywianiem" aktów prawnych. W Stanach Zjednoczonych mamy do czynienia z "żyjąca konstytucją", powstają dokumenty, które zmieniają znaczenie pojęć - innymi słowy: tłumaczy się to, co ustawodawca miał na myśli. Narzuca się wiodące orzeczenia, które wypaczają zdrowy rozsądek. To, co wcześniej było, aborcją, funkcjonuje jako "usługi medyczne reprodukcyjne", środki antykoncepcyjne to "środki prewencyjne", a słynna klinika "Planned Parenthood" (Planowane rodzicielstwo - red.) wcale nie jest kliniką leczącą niepłodność lub chociaż specjalizującą się w zabiegach in vitro, ale w aborcjach. Również Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, walczy o prawo do przerywania ciąży, nazywane "świadczeniami zdrowia reprodukcyjnego". Czy będzie selekcja do zawodu lekarza? Niektóre uniwersytety amerykańskie wprowadzają metody rekrutacji, które polegają na sprawdzeniu przekonań kandydatów i niedopuszczeniu do studiów tych, którzy mogliby w późniejszym czasie blokować dostęp do usług wchodzących w konflikt z ich sumieniem. Prof. Bogdan Chazan: - Jest to coś, co było praktykowane w czasach komunistycznych w Polsce oraz w innych krajach naszego "obozu". Jak widać jest wiele wspólnego pomiędzy komunizmem i obecnym liberalnym lewactwem. Tego typu metody nie powinny być w demokratycznych krajach stosowane. Pacjenci powinni się zbuntować. W rozmowie z Dorotą Wodecką z "Gazety Wyborczej" (tekst dostępny tutaj) dr Artur Płachta, komentując informację o studentach, którzy podpisali deklarację wiary, powiedział: "Oficjalne stanowisko wyrażone już na tym etapie edukacji sprzeczne z istotą nauki zwanej medycyną pozwala mi podać w wątpliwość sens ich dalszej nauki, zwłaszcza że studiują za darmo, no i, powiedzmy, za pieniądze podatnika". "Niech studiują na katolickich uczelniach i uczą się, jak leczyć dobrym spojrzeniem, modlitwą i innymi metodami, zapewniającymi nietykalność ciała ludzkiego. Podobnie ma się sprawa z ich wykładowcami - jako osoby ograniczone istotą tej deklaracji nie mogą absolutnie uczyć kolejnych pokoleń lekarzy, bo z założenia nie będą obiektywne" - tłumaczył lekarz. Czy zatem przygotowywanie list lekarzy powołujących się na klauzulę sumienia i tych, którzy tego nie robią, rozwiązywałoby problem tzw. dostępności usług? Zdaniem Karoliny Dobrowolskiej, utworzenie takiej listy byłoby bardzo niebezpieczne i mogłoby godzić w podstawowe prawa osób wykonujących zawód lekarza. - Przede wszystkim narazić by to ich mogło na dyskryminację ze strony potencjalnych pracodawców. Takie przypadki, gdy osoba deklarująca chęć korzystania z klauzuli sumienia, była dyskryminowana, miały już miejsce np. w Szwecji - znany przypadek Ellinor Grindmark, która już z powodu samej deklaracji o tym, że nie chce uczestniczyć w zabiegach aborcji, spotkała się z niechęcią potencjalnych pracodawców. Również Ministerstwo Zdrowia jest przeciwne tworzeniu rejestrów lekarzy powołujących się na klauzule sumienia, Sumienie nie tylko dla lekarzy? Jeżeli lekarz może się powołać na sumienie, to co z pozostałymi zawodami? Czy nauczyciel, który nie zgadza się na przekazywanie uczniom informacji sprzecznych z jego sumieniem, albo weterynarz, od którego żąda się usypiania zdrowych zwierząt, mają prawo powołać się na swoje przekonania? - Możliwość korzystania z klauzuli sumienia teoretycznie przysługuje każdemu człowiekowi. Zgodnie z Art. 53 ust. 1 Konstytucji RP: "Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii." Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z 15.01.1991, U8/90 stwierdza: "Wolność sumienia nie oznacza jedynie prawa do reprezentowania określonego światopoglądu, ale przede wszystkim prawo do postępowania zgodnie z własnym sumieniem, do wolności od przymusu postępowania wbrew własnemu sumieniu - tłumaczy Dobrowolska. - To, że prawo to nie jest we wszystkich przypadkach różnych zawodów skonkretyzowane, nie oznacza, że nie obowiązuje w odniesieniu do nich - podsumowuje. Ewelina Karpińska-Morek