W trakcie kampanii wyborczej PiS mocno opowiadał się po stronie pracowników, najuboższych i rodzin. Obiecano im wiele m.in. obniżenie wieku emerytalnego czy przewalutowanie kredytów frankowych. Jednocześnie zapowiedziano mocne uderzenie w banki i sklepy wielkopowierzchniowe. PiS do wyborów szło z poparciem "Solidarności", to postulaty związku, a nie postulaty przedsiębiorców, miały być po wyborach realizowane. Tymczasem rządowe nominacje można odczytać jako wielki ukłon w stronę biznesu. Jarosław Kaczyński zastosował już ten manewr w 2005 roku, kiedy w kampanii wyborczej straszył liberałami i pustoszejącą lodówką, a później uczynił liberalną Zytę Gilowską ministrem finansów. Tym razem do rządu wszedł Mateusz Morawiecki, który zostanie ministrem rozwoju w randze wicepremiera. Morawiecki to prezes banku BZ WBK, były przewodniczący rady nadzorczej Lewiatana, a także doradca gospodarczy rządu Donalda Tuska. - Nominacja Mateusza Morawieckiego została bardzo pozytywnie przyjęta przez tzw. rynki finansowe. Jego CV jest naprawdę oszałamiające - mówi Interii Piotr Kuczyński, główny analityk Xelionu. Z kolei Paweł Szałamacha, nowy minister finansów, to były członek Unii Polityki Realnej i były ekspert Centrum im. Adama Smitha. Przypomnijmy, że UPR to założona m.in. przez Janusza Korwin-Mikkego partia ekstremalnie wolnorynkowa i antysocjalna. To nie koniec nominacji, które mogą być postrzegane jako liberalne i miłe biznesowi. Wiceministrem rozwoju, a więc zastępcą Mateusza Morawieckiego, został Jerzy Kwieciński członek gospodarczego gabinetu cieni Business Centre Club. Gospodarczym liberałem śmiało możemy również określić przyszłą minister cyfryzacji Annę Streżyńską, która działała - jako wiceprezes, a później prezes - w stowarzyszeniu Republikanie, założonym przez innego korwinistę, Przemysława Wiplera. Wicepremierem został również niekryjący swoich liberalnych poglądów na gospodarkę (niskie podatki, mało świadczeń, własność prywatna, deregulacja) Jarosław Gowin, który jeszcze przed rokiem opowiadał się za płatnymi studiami, a dziś jest ministrem nauki i szkolnictwa wyższego. Czy w takim razie zachodzi ryzyko, że rząd PiS będzie prowadził politykę liberalną, a nie socjalną? - Nie, absolutnie nie - Piotr Kuczyński nie podziela tych wątpliwości. - Jak się czyta wypowiedzi pana Morawieckiego, to nic na to nie wskazuje, żeby miała to być kontynuacja neoliberalnego trendu w naszej gospodarce. - Zresztą trzeba brać pod uwagę to, że w tej chwili na świecie odchodzi się w myśli gospodarczej i ekonomicznej od popierania ściśle neoliberalnego kierunku. Gdyby ten kierunek został przyjęty, byłoby to wbrew trendom światowym, ale jestem przekonany, że to nie będzie w tym kierunku szło - komentuje dla Interii ekspert.