Gdy nowy rząd rozpoczął kontrolę w Ministerstwie Środowiska, żeby ustalić, czy podczas przyznawania "Lux Veritatis", fundacji Tadeusza Rydzyka, wielomilionowej dotacji na poszukiwanie wód geotermalnych wszystko odbyło się zgodnie z prawem, ksiądz dyrektor uznał to za atak na jego rozgłośnię. Następnego dnia poszedł jeszcze dalej, twierdząc, że przypatrywanie się finansom radia przez Julię Piterę to rasizm. Czy Platforma Obywatelska może zagrażać koncernowi Tadeusza Rydzyka? Słuchacze ojca Rydzyka żywią się strachem i oczekują, że ich ulubiona rozgłośnia będzie ich straszyć. Ojciec dyrektor robi to nie gorzej niż Stephen King. Przed kilku laty straszył, że z Ameryki Południowej przyjedzie do Polski pół miliona Żydów. Potem przestał o tym mówić, więc nie wiadomo, czy oni już przyjechali, czy jeszcze jadą. Co jakiś czas obwieszcza, że Klub Rzymski zaplanował zagładę narodu polskiego, w wyniku której liczba ludności ma się zmniejszyć do 15 milionów. Według Rydzyka, Unia Europejska zaplanowała, że w Polsce pozostanie jedynie pięć wyższych uczelni. Ojciec dyrektor chętnie też występuje w roli męczennika. Za czasów rządów PiS łączna suma przyznanych i obiecanych dotacji na wszystkie projekty Rydzyka przekroczyła 40 milionów złotych. Być może jest to tylko wierzchołek góry lodowej, bo Bogdan Borusewicz w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" mówił, że gdy bronił przed odwołaniem prezesa Orlenu, od wysoko postawionego urzędnika PiS dowiedział się, że prezes musi odejść, bo nie daje na Radio Maryja. Gdy więc teraz Platforma pragnie zweryfikować, czy nie złamano prawa, trudno się dziwić, że ojciec Rydzyk tak głośno krzyczy. Jak to się stało, że astronom w profesjonalny sposób zaczął zajmować się gromadzeniem informacji na temat Radia Maryja? Pochodzę ze Szczecinka, gdzie w czasach PRL Tadeusz Rydzyk organizował chór i wspierał Klub Inteligencji Katolickiej. Tę ówczesną działalność oceniam pozytywnie, chociaż jego akcję wieszania w szkołach krzyży zawsze oceniałem krytycznie. Na początku transformacji studiowałem w Toruniu astronomię i obserwowałem narodziny Radia Maryja - pierwszej prywatnej rozgłośni w regionie. Pańska strona internetowa nie wystawia Rydzykowi dobrego świadectwa. Jest pan zaangażowanym antyklerykałem? Wychowałem się na "Tygodniku Powszechnym", chodziłem na prelekcje w KIK-u. Angażując się w działalność opozycyjną, doceniałem rolę, jaką w walce z komunizmem odegrał Kościół katolicki. To, że dziś jestem krytyczny wobec tej instytucji, jest efektem działań takich ludzi jak Tadeusz Rydzyk. Na temat szczegółów działalności grupy medialnej ojców redemptorystów niewiele dowiemy się od socjologów czy medioznawców. Także służby specjalne nie mają pewnie większej wiedzy. W jaki sposób udało się panu stać największym ekspertem w tej dziedzinie? To, co robię, można nazwać białym wywiadem. Na swojej stronie, która powstała w 2002 roku, umieszczam publikacje na temat Radia Maryja i pozostałych mediów ojca Rydzyka. Słucham tego radia, oglądam Telewizję Trwam, czytam "Nasz Dziennik". Studiuję badania i analizy, spotykam się z ludźmi zajmującymi się Radiem Maryja i takimi, którzy odeszli od ojca dyrektora. I nie ma pan z tego tytułu żadnych przykrości? Jak na razie tylko czasem obelżywe e-maile. Chociaż dużo więcej z nich zawiera pochwały. Toruńskie radio nie wdaje się w polemikę, gdy krytyka skierowana pod jego adresem oparta jest na faktach i liczbach.