A ja wspominam największą katastrofę lotniczą w Polsce. Spowodowaną przez brak wyobraźni. Ił-62M "Tadeusz Kościuszko" wystartował - 9 maja 1987 - z Okęcia i leciał na północ. Gdy stwierdzono awarię, dolatywał prawie do Grudziądza. Nie lądował w Gdańsku ani w Modlinie "z braku dostatecznej liczby wozów strażackich" (nie wierzę, że chciał tego kapitan, śp. Zygmunt Pawlaczyk; chciałbym przesłuchać taśmy z Jego rozmowami z ziemią!) - i samolot niemal pozbawiony sterowności skierowano z powrotem do Warszawy, którą kazano mu w dodatku oblecieć od południa, by nie stwarzać zagrożenia w najgęściej zamieszkanych rejonach. Do lotniska zabrakło 6 km. Ja piszę o tym co jakiś czas, gdyż było to moje głębokie przeżycie: dramat bezsilności. Radio informowało o całej historii, wydzwaniałem więc na Okęcie, domagając się połączenia ze sztabem awaryjnym - lub przynajmniej, by telefonistki przekazały mu sugestię, by wodować w Zatoce Gdańskiej: woda ciepła, dwa metry głębokości - nikomu by się nic nie stało. Gaśnica naturalna... Myślę, że rutyniarze "wiedzący", że samolot powinien lądować na lotnisku, z asystą wozów z gaśnicami proszkowymi itd. - potraktowali to jak bredzenie wariata. O ile telefonistki w ogóle ich o tym poinformowały. Zginęły 183 osoby. Długo potem śniło mi się to po nocach. Zastanawiałem się: co mogłem jeszcze zrobić? Pojechać na Okęcie? Mało czasu... P. kpt. Sullenberg miał szczęście: w Nowym Jorku nie zdążył się zebrać żaden sztab fachowców, by Mu coś doradzić - albo i nakazać... Na moim blogu komentowano to m.in. tak: {~Moher: "Dlaczego pilot podjął decyzję niebez***cznego lądowania na rzece bez uprzedniego demokratycznego głosowania wśród pasażerów?! Skandal! Demokracja amerykańska upada! A że akurat nikt nie zginął? To bez znaczenia: idea demokracji i bez***czeństwa jest warta każdej ofiary. Wszyscy powinni dzielnie zginąć w drodze na spełniające wszystkie normy bez***czeństwa lotnisko!". Sekundował mu {~Maciej}: "Oczywiście! I pilot powinien zostać oskarżony o narażenie życia wielu osób, o zatrucie środowiska, o łamanie przepisów ruchu powietrznego, zaśmiecanie okolicy - i sam nie wiem, o co jeszcze. Potem powinno mu się publicznie odebrać licencję pilota, dać dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz zakaz palenia papierosów (dla jego dobra oczywiście) (...). A na koniec jeszcze wykazał się tendencjami samobójczymi (łaził bez sensu po tonącym samolocie!) - czy ktoś chciałby lecieć samolotem prowadzonym przez samobójcę! I do tego nie pytał się o zdanie większości. Karygodne... ...a może tego lepiej nie pisać - bo ktoś potraktuje to poważnie i naprawdę tego gościa zniszczą? W końcu demokraci są zdolni przełknąć każdą bzdurę...". Stąd płynie nauka: gdy jest jakiś PRAWDZIWY i POWAŻNY problem, to nikt nie domaga się, by rozwiązać go d***kratycznie! Wszyscy cieszą się, że JEDNOSTKA podejmuje szybkie decyzje. Pisałem o tym wielokrotnie... Powszechnie panujący dziś Najgłupszy Ustrój Świata, czyli d***kracja, może istnieć tylko wtedy, gdy nie mamy żadnych problemów - pomijając "problemy" z nadwagą, nadprodukcją, nadmiarem rąk do pracy, nadmiarem pieniędzy (które są wskutek tego rozkradane - i mało komu to przeszkadza)... Czy przeżyjemy ten nadmiar? Zobacz nasz raport specjalny: Janusz Korwin-Mikke - zawsze pod prąd