Znany reporter wpadł na pomysł, by o Polsce w latach 1989-2009 opowiedzieć za pomocą reportażu. Zebrał więc 26 tekstów uznanych dziennikarzy, które układają się w opowieść, spiętą swoistą klamrą. Cały tom zaczyna się i kończy dwoma tekstami Wojciecha Tochmana. "Człowiek, który powstał z torów" - historia mężczyzny, który stracił pamięć - to metafora kraju, który pewnego dnia obudził się w kompletnie nowej rzeczywistości i musiał zacząć się uczyć życia na nowo. "Wściekły pies", przytaczający postać szanowanego katolickiego księdza, który przyznaje się do homoseksualizmu i nosicielstwa HIV, uzmysławia nam, jak daleką drogę przeszliśmy jako społeczeństwo w ostatnich dwu dekadach. Jak błyskawicznie musieliśmy przyzwyczaić się do gruntownych przemian kulturowych i obyczajowych. Antologia "20 lat nowej Polski w reportażach" miała być w zamierzeniu książką o zmianie. -Teraz w jednym zjawisku może istnieć kilka sprzecznych czynników, które się nie wykluczają i nikogo to nie dziwi. W latach 80. i 90. w Polsce wszystkiego trzeba się było uczyć od nowa, przyzwyczajać do nagle zaistniałej w społeczeństwie różnorodności - wyjaśnia reporter . - Chciałem stworzyć książkę, która pokazałaby przekrój nowego pokolenia polskiego reportażu i mam nadzieję, że mi się to udało. Dla mnie jest ona jak festiwal w Opolu - raz wolny numer, raz szybki, tu facet, tam kobitka - znajdzie się coś dla każdego - żartuje Szczygieł. Dziennikarz przyznaje, że reportaż jest dla redakcji drogim gatunkiem. Wyjazdy dużo kosztują. Często reporter musi dokładać, żeby powstał taki tekst, jaki sobie zaplanował. Szybciej zarobić można na tzw. bieżączce. Jednak reportaż jest potrzebny. Dobrze napisany reportaż jest takim sposobem relacji, który łączy doraźność z ponadczasowością i zmusza do refleksji, nie rezygnując przy tym z literackiego kunsztu. - Nie ma w nim kłamstwa, wszystko musi mieć potwierdzenie w rzeczywistości. Każdy jednak widzi świat inaczej. Czy to, co widzi reporter, jest prawdą? - Kłamstwo się nie opłaca, ponieważ natychmiast znajdą się ludzie, którzy znają ten temat, tych bohaterów. W dobie internetu wszystko bardzo łatwo zweryfikować. Jeśli reporter czegoś się domyśla, a nie jest pewien, musi to zaznaczyć. - Reportaż nie jest jednak pozbawiony subiektywizmu. Zdarza się, że rozmówca się obrazi, gdyż nie zgadza się z tym, jak widzi go reporter. Ważny też jest czas. Jeśli pisanie trwa za długo i reporter pozostawia bohaterowi za dużo czasu na myślenie, on może się rozmyślić - opisuje tajniki swojego zawodu Szczygieł. Na spotkaniu z czytelnikami Mariusz Szczygieł mówił, że jest bardziej słuchaczem niż rozmówcą. Kiedy zadaje bohaterowi reportażu pytania, zawsze zostawia mu możliwość wyboru czy odpowiedzieć. Jak twierdzi, nie lubi stawiać nikogo pod ścianą i jest zdania, że reporter nie musi tak pracować. Z powodu pytań, jakie zadawał gościom w popularnym programie "Talk-show", stał się obiektem dowcipów. - Uznawane one były, delikatnie mówiąc, za głupie - przyznaje dziennikarz - jednak zjednywały zaufanie moich gości. - Ten program był eksperymentem, który miał pokazać, że w każdym człowieku można odnaleźć coś ciekawego. Nie przeczę, że w telewizji bardzo łatwo manipulować ludźmi, jednak selekcja, jaką stosuje się przy pisaniu reportażu, też jest manipulacją. Polsatowski program, który dostał w 97 roku nagrodę dla najlepszego talk-show w Polsce, pojawił się w odpowiednim momencie, aby po doświadczeniach PRL-u, kiedy społeczeństwo było zhomogenizowane, pokazać ludziom inność, która nie jest zła. - Telewizja odebrała mi jednak anonimowość - oręże reportera. Od tego czasu jeżdżenie w poszukiwaniu tematu do małych miasteczek przestało mieć sens, bo tam wszyscy chcieli mi zadawać pytania, a nie na odwrót - żali się Szczygieł - Reporter powinien być człowiekiem prostym, wręcz szarym, aby niepotrzebnie nie rzucać się w oczy i nikogo nie drażnić. Dlatego zacząłem pisać o zagranicy. Od 2001, kiedy Mariusz Szczygieł skończył współpracę z telewizją, jego głównym tematem jest historia i kultura Czech. Jego książka "Gottland" (2006) została bestsellerem, który przetłumaczono na dziewięć języków. AM