Jak informuje brytyjski "Guardian", najgorsza sytuacja panuje w północno-wschodniej części Chin. Stężenie pyłu zawieszonego PM 2,5 - szczególnie niebezpiecznego dla zdrowia - gdzieniegdzie sięga nawet 1400 mikrogramów na metr sześcienny, podczas gdy norma Światowej Organizacji Zdrowia wynosi 50 mikrogramów na metr sześcienny. Sytuacja w Chinach otrzymała w mediach niechlubne określenie "airpocalypse". Szpitale przeżywają oblężenie osób uskarżających się na problemy z oddychaniem. W dłuższej perspektywie pył PM 2,5 może wywoływać nowotwory i choroby serca. Stan powietrza w tym kraju gwałtownie się pogorszył wraz ze spadkiem temperatur - mieszkańcy zaczęli wówczas palić węglem w swoich piecach. Wielu Chińczyków nie opuszcza swoich domów bez maski gazowej. Władzom zarzuca się, że nie robią wystarczająco wiele, by zaradzić temu problemowi.