W 2020 roku rozpocznie się krwawa bitwa pomiędzy siłami zła i dobra. Chrystus zejdzie ponownie na Ziemię, aby w imieniu swoim, swojego ojca i Ducha Świętego stoczyć walkę z "nieświętą trójcą": Szatanem, Antychrystem i Fałszywym Prorokiem. Będzie to koniec świata, jaki znamy. Takie rewelacje można przeczytać w książce "The Call to Glory" autorstwa Jeane Dixon, jednej z najpopularniejszych wróżbitek w historii. Dixon zasłynęła głównie w USA dzięki kilku trafnym przepowiedniom odnośnie najważniejszych osób w państwie. Z drugiej strony, to przez nią powstało pojęcie "Efekt Jeane Dixon", które niczym naukowe popukanie się w czoło stało się symbolem powątpiewania w jasnowidztwo. Wróżka-celebrytka Jako mała dziewczynka Dixon miała przewidzieć śmierć swojego dziadka czy karierę swojego brata. Potem uratowała ponoć życie swojego męża, kiedy odradziła mu lot samolotem, który rozbił się następnego dnia. Wróżbitka zyskała w USA status gwiazdy popkultury, choć jej sława i występy w telewizji miały dopiero nadejść. W pewnym momencie zaczęli radzić się jej nawet najważniejsi politycy w kraju. Niektórym nie wyszło to na dobre. Franklin Delano Roosevelt zapytał 1944 roku, ile jeszcze życia mu zostało. Dixon powiedziała, że nawet mniej niż pół roku. Roosevelt zmarł kilka miesięcy później. Prezydent-inwalida nie był jedynym politykiem, któremu wróżka "przewidziała" marny los. W 1952 roku ujrzała ponoć w swoich wizjach, jak na fotel prezydenta USA wybrany zostaje wysoki, młody demokrata, który zginie później z rąk zamachowca. Kiedy John F. Kennedy wygrał wybory, Dixon spotkała się z jego przyjaciółką Kay Helle. Powiedziała jej, żeby koniecznie ostrzegła prezydenta. Ta jednak stwierdziła, że nie będzie niepokoić głowy państwa jakimiś wróżbami. Wiadomo, jak się skończyło.