Unia Europejska w zamian za pomoc z problemem uchodźców obiecała Turcji ożywienie negocjacji akcesyjnych, zniesienie wiz, a także 3 miliardy euro. Wśród tych pieniędzy ma być "składka" naszego kraju, która wyniesie 71,2 mln euro. Według Tuska to "plan przywrócenia porządku" na granicy Unii Europejskiej z Turcją, przez którą do Europy przedostaje się najwięcej uchodźców. Kompromis, jaki udało się osiągnąć na szczycie UE-Turcja ma także inne, bardziej polityczne oblicze. Premier Turcji Ahmet Davutoglu jasno dał do zrozumienia, że w jego mniemaniu 29 listopada 2015 to "historyczny dzień dla starań Turcji o przyjęcie do UE". W niedzielę uzgodniono także, że szczyty UE-Turcja powinny się odbywać dwa razy do roku. Jaki wymiar mają podjęte wczoraj kroki? - Podjęliśmy decyzję o tym, że będzie próba rozwiązania problemu migrantów poza granicami Unii Europejskiej, jednocześnie wzmocnienie kontroli granic zewnętrznych, oczywiście pomoc humanitarna. Zgodziliśmy się, że będą przeznaczane na realizację tego celu środki finansowe - mówiła premier na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu, nie potwierdzając jednak doniesień o tym, że Polska będzie musiała przeznaczyć na ten cel ponad 71 milionów euro. Szydło podkreśliła, że podjęto decyzję o udzieleniu pomocy finansowej, w której Polska weźmie udział. Zaznaczyła jednak, że powinna ona dotyczyć krajów UE w sposób solidarny i sprawiedliwy. "To postawa braku solidarności" Ekspert z ISP w rozmowie z Interią zaznacza, że taka zachowawczość, która przebija się z postawy Beaty Szydło i jej rządu, jest spójna z postanowieniami, jakie premier przedstawiła podczas swojego expose. Według Baczyńskiego-Sielaczka stanowisko zaprezentowane przez Polskę na szczycie wskazuje na obranie strategii dystansu wobec problemów związanych z napływem uchodźców. - To potwierdzenie słów premier Szydło z expose, gdzie wyraźnie określiła swój stosunek do tego problemu. Wskazała, iż fala uchodźców napływająca do Niemiec to problem niemiecki, a Polska nie zamierza ponosić odpowiedzialności za jego rozwiązanie. To postawa braku solidarności i odpowiedzialności za sprawy europejskie - ocenia ekspert.- Celem polskiego rządu jest minimalizowanie zaangażowania w rozwiązanie kryzysu uchodźczego - uważa Baczyński-Sielaczek. Według analityka zajmującego się programem polityki migracyjnej potwierdzeniem tej tezy jest wsparcie rządu Beaty Szydło dla strategia działań na granicach zewnętrznych UE, a także dla zacieśniania współpracy z Turcją.Ponieważ aspekt relokacji uchodźców zszedł obecnie na dalszy plan, decyzje, jakie zapadły na wczorajszym szczycie UE są dla Beaty Szydło korzystne z politycznego punktu widzenia. Dlaczego? - Warto podkreślić fakt, iż dla partii krytykującej decyzję Ewy Kopacz o przyjęciu uchodźców, zgoda na kwoty uchodźców i włączenie w program relokacji, byłyby wizerunkową porażką. A tego obecny rząd próbuje uniknąć - zaznacza ekspert z ISP.