Dziadzio zgłosił się na pogotowie z urazem gałki ocznej, skąd został odesłany na oddział okulistyczny przy ul. Szopena. Sam polityk relacjonuje, że gdy po długim oczekiwaniu otworzono mu drzwi na oddział, chciał wejść z żoną. Na to nie zgodziła się pielęgniarka. Rozpoczęła się wymiana zdań. Poseł PSL nie chciał się uspokoić, więc do szpitala wezwana została policja. Po wyjaśnieniu sytuacji polityk się uspokoił i przeprosił. Na pytanie, czy był wówczas pod wpływem alkoholu, odpowiada, że nie. Z kolei Adam Szeląg, rzecznik KMP w Rzeszowie, mówi w rozmowie z portalem nowiny24.pl, że badania alkomatem nie było. Całość na portalu nowiny24.pl.