Sondaże w ramach raportu "Power to the People?" (tłum. "Władza w ręce ludzi?") zostały przeprowadzone online w listopadzie 2016 roku wśród obywateli poniżej 65. roku życia w 23 państwach świata: Argentynie, Australii, Belgii, Brazylii, Kanadzie, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech, na Węgrzech, w Indiach, Izraelu, Włoszech, Japonii, Meksyku, Peru, Polsce, Serbii, Republice Południowej Afryki, Korei Południowej, Hiszpanii, Szwecji, Turcji, Stanach Zjednoczonych. Pogłębiające sie podziały w Polsce Wyniki międzynarodowego sondażu są sygnałem ostrzegawczym nie tylko dla Polski, ale również w skali globalnej: mieszkańcy aż 17 na 23 państwa dookoła świata uważają, że ich społeczeństwa są podzielone. Polska jest "liderem" rankingu IPSOS na temat społecznych podziałów. Na pytanie: "W jakim stopniu zgadzasz się lub nie zgadzasz z następującym stwierdzeniem: Społeczeństwo jest podzielone?" aż 79 proc. polskich respondentów odpowiedziało "zdecydowanie się zgadzam" lub "raczej się zgadzam". - Jest to przede wszystkim potwierdzenie tego, że Polacy mają poczucie, iż w niesłychanie wrogi sposób nastawione są do siebie osoby o odmiennych poglądach - komentuje dla Interii wyniki badania prof. nadz. UKSW Norbert Maliszewski, psycholog społeczny i specjalista ds. marketingu politycznego. Zdaniem eksperta, podziały społeczne są nieuniknione i występują w pewnym stopniu w każdym kraju, ale istotne jest to, czego dotyczą. - Pytanie, czy taka debata dotyczy kwestii merytorycznych, czy raczej ma charakter dysfunkcjonalny i dotyczy kwestii tożsamościowych. Jeśli odnosi się do kwestii tożsamościowych, historycznych i jest głęboka zakorzeniona, to negatywnie przekłada się na jakość polskiej polityki - tłumaczy Norbert Maliszewski. Jak podkreśla, głęboko zakorzenione podziały w Polsce dokładnie obrazują ostatnie wydarzenia. - Elity, które są podzielone, nie mają zaufania do siebie, nie szanują się. Efekty widzieliśmy chociażby ostatnio. Był wypadek, jego ofiarą pani premier. W pierwszym odruchu wszyscy powinni współczuć. Beata Szydło dostaje listy i telefony, m.in. od kanclerz Angeli Merkel czy premier Theresy May. Z kolei polscy politycy z opozycji szydzą z tego - mówi prof. nadz. UKSW Norbert Maliszewski. Zaznacza, że społeczne podziały nie dotyczą jedynie tak skrajnych przypadków, jak powyższy, ale przybierają na sile podczas próby przeprowadzenia większości politycznych reform w kraju, np. wprowadzenia ustawy metropolitarnej czy wdrożenia reformy edukacji. - Jeżeli jest tak silny podział, to nie ma merytorycznej dyskusji, nie ma próby zbudowania kompromisu. Projekty rządowe są tylko wyszydzane i buduje się różne ramy interpretacyjne, aby ukazać je w jak najgorszym świetle - mówi Norbert Maliszewski. Podobne odczucia na temat wewnętrznych podziałów mają wśród krajów europejskich także Hiszpanie (78 proc. badanych uważa, że społeczeństwo jest podzielone), Węgrzy (73 proc.) i Niemcy (61 proc.). Brytyjczycy, u których w ostatnim roku podział na dwa obozy - Leave (wyjść z UE) i Remain (zostać w UE) - był szczególnie widoczny, po czerwcowym referendum wciąż uważają się za społeczeństwo podzielone. Takiego zdania jest aż 56 proc. obywateli Wysp. Coraz mniej zaufania do polityków i rządów Obywatele badanych państw wykazywali też całkowity brak lub bardzo niski wskaźnik społecznego zaufania do partii, rządów, mediów i instytucji sądowych. Łącznie 81 proc. respondentów spośród 23 wybranych krajów świata nie ma zaufania do partii politycznych, a aż 71 proc. nie ma zaufania do rządu we własnym państwie. Z sondażu IPSOS wynika, że aż 87 proc. badanych Polaków nie darzy zaufaniem partii politycznych, a 82 proc. nie ufa rządowi. Z krajów europejskich jeszcze niższym zaufaniem charakteryzują się tylko Węgry (90 proc. nie ufa partiom politycznym; 82 proc. nie ufa rządowi) i Hiszpania (94 proc. nie ufa partiom politycznym; 89 proc. nie ufa rządowi). Troska o dobro obywateli Jednocześnie 70 proc. Polaków uważa, że tradycyjne partie polityczne i politycy nie dbają o dobro przeciętnych obywateli. - W badaniach CBOS z roku na rok od ponad dekady rośnie odsetek osób, które twierdzą, że żyje im się lepiej. Jednocześnie, jak patrzy się na związek tego z poparciem dla konkretnej partii, to jest on nikły. Polacy sądzą, że to, iż żyją lepiej, zawdzięczają głównie sobie - mówi w rozmowie z Interią Norbert Maliszewski. Ostrożny optymizm na przyszłość Zdaniem prof. nadz. UKSW Norberta Maliszewskiego, w kwestii społecznych i politycznych podziałów w naszym kraju, jest jednak pewna "jaskółka", która może napawać Polaków optymizmem. - Podczas ostatniego kryzysu w parlamencie nagradzani byli w sondażach ci politycy, którzy dążyli do kompromisu, rysowali rozwiązania wychodzące ponad ten sejmowy spór. Jeżeli politycy zobaczą, że są nagradzani nie tyle za zarządzanie emocjami, co za przekraczanie osi sporów i budowanie kompromisów, to może zmienią swoje postępowanie - mówi specjalista ds. marketingu politycznego Norbert Maliszewski. - W Polsce przyjęło się, że polityka to jest sztuka uprawiania sporów. Lepszą definicją polityki jest jednak ta mówiąca o sztuce osiągania mądrych kompromisów społecznych, które dają konkretne rozwiązania i poprawiają funkcjonowanie instytucji i grup społecznych - podsumowuje ekspert. Którą definicję wybiorą polscy politycy? Jedno jest pewne - okazji, by dokonać wyboru, będą mieli mnóstwo. Najbliższe posiedzenie Sejmu już 22 lutego. Raport z wynikami sondażu IPSOS Global @dvisory dostępny jest TUTAJ Justyna Mastalerz