Podwójny rocznik - absolwenci gimnazjów (rocznik 2003), kończący VIII klasę podstawówki (rocznik 2004) i grupa uczniów, która poszła do szkoły w wieku sześciu lat (rocznik 2005) - we wrześniu przekroczy progi liceów, techników i szkół branżowych. Ale najpierw miejsce w pierwszych klasach będą musieli "wywalczyć". Według szacunków sytuacja ta dotyczy ponad 700 tys. uczniów. Ich liczba jest dwukrotnie większa niż w poprzednich latach. Była już minister edukacji, Anna Zalewska, zapewniała, że miejsce w szkole średniej znajdzie każdy. Podobnie twierdzi jej następca, Dariusz Piontkowski. Informacje, które docierają z wielu miast tym zapowiedziom jednak przeczą. W Krakowie mówi się o 2,5 tys. uczniów, którzy nie dostali się do wymarzonej szkoły. W liceach w Warszawie potrzeba dla nich 7 tys. dodatkowych miejsc. Warszawa alarmowała pierwsza W szkołach brakuje nie tylko miejsc dla uczniów, ale też nauczycieli. Do "spuchniętych" klas na długo przed wakacjami rozpoczęto poszukiwania nowych pedagogów. "Już teraz wiemy, że we wrześniu może nam zabraknąć ponad trzech tysięcy nauczycieli. Oczywiście, to efekt 'deformy' oświaty, czyli wprowadzenia do pierwszych klas szkół ponadpodstawowych podwójnego rocznika uczniów" - alarmowała w połowie czerwca wiceprezydent Warszawy, Renata Kaznowska. W szkołach podstawowych w stolicy brakuje 1,7 tys. pedagogów, natomiast w szkołach ponadpodstawowych 1,4 tys. Brakuje również blisko 600 nauczycieli przedszkolnych i 400 pedagogów specjalnych. Warszawa na problem odpowiedziała akcją "Praca szuka nauczyciela". W ramach tej kampanii oferuje bezpłatne szkolenia i warsztaty dla nauczycieli, finansowane z budżetu miasta. - Tuż po inauguracji odebraliśmy kilkadziesiąt maili i telefonów z pytaniami, a był to zaledwie początek akcji - mówi w rozmowie z Interią Ewa Rogala, zastępca rzecznika prasowego stołecznego Urzędu Miasta. - Nasze działania planujemy prowadzić przez cały okres wakacji. Chcemy dotrzeć z naszym apelem do jak największej grupy. Chcemy zrobić wszystko, by problem zminimalizować - zaznacza. Brakuje nauczycieli wszystkich specjalności - W szkołach podstawowych i ponadpodstawowych prowadzonych przez miasto Rzeszów może zabraknąć nauczycieli geografii oraz języka hiszpańskiego, a także specjalistycznych zajęć rewalidacyjnych (tyflopedagogów, surdopedagogów, z uprawnieniami do pedagogiki leczniczej, terapeutycznej i z zakresu autyzmu). Natomiast w technikach i branżowych szkołach I stopnia brakuje nauczycieli przedmiotów zawodowych w branży mechanicznej i informatycznej - mówi Interii Agnieszka Siwak-Krzywonos z Biura Prasowego Urzędu Miasta Rzeszowa. W Poznaniu arkusze organizacji szkół na rok szkolny 2019/2020 wykazały braki kadrowe w liczbie aż 713 etatów. - Placówki prowadzone przez miasto Poznań mają zapotrzebowanie na nauczycieli praktycznie wszystkich specjalności - informuje nas Renata Jocz z Wydziału Oświaty w Poznaniu. - Wśród grupy najbardziej poszukiwanych są matematycy, informatycy, fizycy czy chemicy, a także nauczyciele przedmiotów zawodowych - mówi. Wydział Oświaty szacuje jednak, że liczba poszukiwanych nauczycieli ulegnie zmniejszeniu wraz z pierwszymi zmianami organizacyjnymi, które zaczną obowiązywać 1 września. Miasto przygotowuje bowiem zmiany regulaminu wynagradzania nauczycieli, na mocy których podniesione zostaną stawki procentowe dodatków do wynagrodzeń (m.in. motywacyjne czy funkcyjne). - Planowane jest również zwiększenie środków finansowych na nagrody dla nauczycieli i na dodatkowe zajęcia wynikające z potrzeb szkoły - podkreśla Jocz. W Olsztynie, jak podaje Marta Bartoszewicz, rzecznik prasowa Urzędu Miasta, poszukiwani są głównie nauczyciele do szkół zawodowych. Na stronie olsztyńskiego kuratorium zamieszczono także oferty m.in. dla nauczycieli języka angielskiego, fizyki, matematyki czy wychowania przedszkolnego. Kłopot z kadrą w szkołach zawodowych i technikach Łódź również poszukuje nauczycieli matematyki, fizyki i chemii, ale tylko "na godziny". W tej grupie są także nauczyciele wychowania fizycznego, jednak dla nich ofert pracy, jak przyznaje Monika Pawlak z Biura Rzecznika Prasowego Prezydenta Łodzi, jest najmniej. - Kłopot z kadrą występuje w szkołach zawodowych i technikach. Chodzi o nauczycieli przedmiotów zawodowych. Obecnie zatrudnieni osiągają wiek emerytalny albo już osiągnęli i chcą odejść, a następców nie ma, ponieważ płace są niskie w porównaniu z posadami na wolnym rynku, np. dla informatyków - wskazuje. Według szacunków miasta ok. 440 nauczycieli od września będzie uzupełniać etat, czyli pracować "na godziny" w kilku placówkach. Nauczyciele poszukiwani są także w Gdańsku. Jak przekazała Interii Alicja Bittner z Biura Prezydenta ds. Komunikacji i Marki Miasta, w szkołach podstawowych są 73 miejsca, a w szkołach ponadpodstawowych 106 miejsc dla pracowników pedagogicznych. Część z nich przypadnie nauczycielom-emerytom. W szkołach podstawowych w Gdańsku planowane jest zatrudnienie 14 emerytowanych nauczycieli, a w szkołach ponadpodstawowych nawet ponad 80. Najbardziej poszukiwani nauczyciele W Krakowie potrzebni są głównie nauczyciele przedszkoli. - Wstępna liczba wakatów na stanowiskach nauczycielskich po zatwierdzeniu arkuszy organizacji pracy szkół w czerwcu 2019 roku wynosi ok. 160 etatów. Wśród nich największe zapotrzebowanie jest na nauczycieli wychowania przedszkolnego, do świetlicy szkolnej oraz na zajęcia z zakresu pomocy psychologiczno-pedagogicznej - mówi nam Małgorzata Tabaszewska z Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Krakowa. - Aby złagodzić skutki reformy, przy zatrudnianiu nauczycieli będą preferowane rozwiązania zawarte w art. 18 i 22 ustawy z dnia 26 stycznia 1982 r. - Karta Nauczyciela, a mianowicie przeniesienia i uzupełnienia etatu w innej szkole - zaznacza. Z danych zebranych w Białymstoku wynika, że obecnie zaplanowano o ok. 65 etatów pedagogicznych więcej w stosunku do roku szkolnego 2018/2019. - Wiadomo, że liczba ta wzrośnie, bowiem na tę chwilę nie można określić, ile etatów będzie potrzebnych na realizację nauczania indywidualnego, zatrudnienie nauczycieli w zastępstwie osób korzystających z urlopów dla podratowania zdrowia, czy też jaki będzie wynik rekrutacji do szkół ponadpodstawowych. Szacuje się, że liczba etatów pedagogicznych zwiększy się o ok. 220 - przekazała nam Kamila Bogacewicz z Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku. W mieście najbardziej poszukiwani są nauczyciele teoretycznych przedmiotów zawodowych - branży gazowniczej, mechanicznej, informatycznej, elektrycznej i elektronicznej, oraz praktycznych przedmiotów zawodowych - elektrycznych i elektronicznych. Prace znajdą także nauczyciele branży hotelarskiej, sanitarnej, geodezyjnej czy drogowej. W szkołach podstawowych jest zapotrzebowanie na nauczycieli posiadających kwalifikacje z zakresu pedagogiki specjalnej (potrzebni są do współorganizowania kształcenia uczniów niepełnosprawnych) oraz nauczycieli fizyki, natomiast białostockie przedszkola chętnie zatrudnią nauczycieli wychowania przedszkolnego, którzy posiadają uprawnienia do nauczania języka angielskiego. W liceach ogólnokształcących w Białymstoku brakuje nauczycieli chemii, języka polskiego oraz informatyki. Spodziewają się problemów - Wciąż trwa nabór do szkół ponadpodstawowych, po zakończeniu będziemy wiedzieli ostatecznie, ile oddziałów utworzymy w poszczególnych szkołach. Dyrektorzy oraz samorządy monitorują sytuację - słyszymy w sekretariacie Wydziału Jakości Edukacji Kuratorium Oświaty w Katowicach, w urzędach miasta w Bydgoszczy i Opolu, a także w kuratoriach oświaty w Szczecinie i Gorzowie Wielkopolskim. Nie oznacza to jednak, że miasta wykluczają możliwość wystąpienia problemów z zatrudnianiem kadry pedagogicznej. - Mamy świadomość, że po zakończeniu procesu rekrutacji do szkół ponadpodstawowych problem może wystąpić, ponieważ do szkół ponadpodstawowych na terenie naszego miasta ubiega się aż 57 proc. uczniów spoza granic administracyjnych Lublina. Problem ten może dotyczyć nauczycieli matematyki, fizyki i chemii - mówi w rozmowie z Interią Olga Mazurek-Podleśna z Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Miasta. Wątpliwości nie mają też władze Opola. - W najbliższych latach mogą wystąpić braki w przypadku nauczycieli zarówno uczących przedmiotów ogólnokształcących (geografia, matematyka, języki obce, historia, informatyka, chemia itp.), jak również z zakresu przedmiotów zawodowych - przyznaje Daria Placek z Biura Prasowego Urzędu Miasta. "Zjawisko, z którym nie mieliśmy do czynienia" - To problem ogólnopolski, który dotyka w głównej mierze duże miasta. Koszty utrzymania są tam wysokie i w zderzeniu z pensją nauczycielską nie pozwalają na samodzielne utrzymanie się np. młodym nauczycielom, którzy za pracę w szkole bądź w przedszkolu otrzymują 1800 zł wynagrodzenia - mówi Interii Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jak podkreśla, problem ten obserwuje się już od dwóch, trzech lat, ale w tym roku niemały wpływ na braki kadrowe wśród nauczycieli miał kwietniowy strajk. - W tym roku dodatkowo nauczyciele sami rezygnują z pracy w szkole, po tym jak zostali potraktowani przez rząd w czasie strajku nauczycieli. To był strajk, którego powodem były finanse, ale w czasie jego trwania nauczyciele bardzo dużo mówili o godności, szacunku, którego nie było ze strony przedstawicieli rządu. Wielu nauczycieli jest rozgoryczonych tym, jak zostali potraktowani i zdecydowało się na rozwiązanie stosunku pracy - przyznaje. Zdaniem rzeczniczki ZNP problem będzie się pogłębiał. - Bardzo często nauczyciele mówią: "W tym roku jeszcze nie, bo muszę doprowadzić swoją klasę do końca, ale potem już definitywnie żegnam się ze szkołą". To bardzo niepokojące zjawisko, z którym do czynienia w Polsce jeszcze nie mieliśmy i wydaje się, że jeśli sytuacja finansowa nauczycieli się nie poprawi i nie zostaną rozwiązane te problemy, o których nauczyciele mówią, a które wygenerowała reforma oświaty - podwójny rocznik, przeładowane podstawy programowe, przeludnione szkoły oraz rosnąca biurokracja - to niestety ten problem się nasili - ostrzega. Jak rozwiązać problem Co mogą zrobić szkoły, by rozwiązać problem? Jakie są rozwiązania "na już"? O jednym z takich środków mówi art. 10 ust. 3 Karty Nauczyciela. Jak czytamy, w szczególnych przypadkach uzasadnionych potrzebami szkoły może zostać zatrudniony nauczyciel nieposiadający pełnych kwalifikacji. Osoba zatrudniana zobowiązana jest wtedy do "uzyskania przygotowania pedagogicznego w trakcie odbywania stażu". Rozwiązaniem jest także szukanie nauczycieli wśród tych przebywających na emeryturze. Kaszulanis zwraca jednak uwagę, że jest to rozwiązanie krótkoterminowe - na rok czy dwa lata, a konieczne są rozwiązania systemowe. - Jeżeli myślimy o jakości kształcenia, to musimy proponować rozwiązania systemowe, które sprawią, że nauczyciele po pierwsze będą chcieli nadal pracować w zawodzie, a po drugie, że będą chcieli trafić do pracy w szkole absolwenci najlepszych kierunków. Teraz musimy również zatrzymać tych najlepszych, którzy już pracują w szkole, by nie porzucali swoich zawodów - tłumaczy.